Cześć!
Chcę Wam opowiedzieć moją historię z tych wakacji, oraz mam nadzieję, że rozwieję kilka mitów które tutaj krążą. Na które się chwilę przed wyjazdem złapałem i mówiąc szczerze, była chwila zwątpienia. Ale wszystko po kolei!
Zacznijmy od tego, że założenia były proste. Wszystko musi się zmieścić w 600zł (paliwo,jedzenie, wszystkie zachcianki), trwać 2 tygodnie, i cel czyli tam gdzie nogi i auto poniesie. Wiedziałem tylko, że na pewno muszę dojechać gdzieś w Chorwacji nad morzę .
Pomysł pojawił się w czwartek wieczorem, chwila zawahania czy jechać. I tak piątek zleciał na zakupach i pakowaniu. W sobotę z rana miałem już jechać w kierunku wymarzonej Chorwacji.
Przygotowania:
Tak na prawdę żadnych przygotowań prawie nie było. Leciałem na żywioł, opierając się o jakieś tam doświadczenia ze spania pod namiotem. Podstawą jest oczywiście kuchenka gazowa (w miarę mała, żeby dużo miejsca nie zajmowała), zapas gazu ( ja wziąłem chyba z 6 butli 400g, starczyły niecałe 2. A to przy codziennym podgrzewaniu wody do mycia, gotowaniu itd.).
Wiadomo garnek (miałem jeden taki średni fi 30cm może, można było podgrzać zupę, ugotować makaron/ryż), pokrywka do garnka (taka pierdoła a ile czasu i gazu zaoszczędza przy gotowaniu!), sztućce, kubek, talerzyk plastikowy, gąbka i płyn do mycia naczyń (il mniejsze tym lepsze). Reszta jest na tyle oczywista, że nie ma co pisać.
Spać miałem miałem w aucie więc należało je przygotować. Auto to Passat B4 kombi. Po rozłożeniu kanapy tył (płaska podłoga) mamy wygodne spanie dla 2 osób do 1.6m. Żeby ktoś wyższy się zmieścił ( ja mam 1.9m) należy odkręcić siedzisko kanapy i jak jedziemy w 2 osoby zostawić w domu (do odkręcenia są 4 śruby na imbus, max 5min.). Kupujemy 2 karimaty (ja tak mam), albo szukamy materaca dmuchanego. Karimate miałem gr. 1cm i izolacją termiczną (kosztowała może 10zł za szt.). Nie będę ukrywał, przez 2 tyg. spania na niej już najwygodniej nie było ale wreszczie jedziemy za 600zł!
Warto zabrać jeden dodatkowy śpiwór, który położymy na karimaty. Zwiększy to wygodę spania.
Kwestia zasłonięcia się od wzroków ciekawski.
Kupujemy sb. materiał (coś ciemnego i w miarę grubego, żeby światła nie przepuszczał), trzeba pomierzyć i obliczyć jaką długość/szerokość potrzebujemy u sb. Ja kupiłem za 60zł z zapasem. Teraz musimy kupić haczyki (kupiłem w pepco szare pod kolor wnętrza za 3zł). Przyklejamy pod sufitem, zaznaczmy na materiale położenie i oddajemy do uszycia zawieszek (może z 25zł).
Generalnie tak w skrócie to wszystko, można jeszcze z biedry zgarnąć puste kartony po jabłkach etc. posłużą jako organizery do jedzenia, kosmetyków itd.
Jedzenie ja kupowałem tutaj, jakieś pulpety/gołąbki/dania w słoikach, zupy gotowe w saszetkach. Ryż/makaron do tego sosy do spagetti/ meksykański. Konserwy/pasztety. I wszystko to co nie wymaga lodówki.
Można oczywiście ten wątek mocno rozwinąć więc dla chętnych będę dopisywał co zabrać itd.
Kwestia tankowania gazu
Kwestia LPG jest dobrze opisana, więc długo nie będzie. W skrócie jechałem do Chorwacji omijając autostrady i wszystkie drogi płatne. Ostatnie tankowanie w Międzylesie na Orlenie (dobre ceny). Problemu z gazem w Czechach nie ma dużego. Ja polecam tankować przed Brnem jest tanio. I dotankować się w Mikulov (Shell przy lidlu, lub chwilę wcześniej też mają lpg trochę taniej, stacja prywatna). Tak zatankowani (przy moim zasięgu i spalaniu) dojedziemy Cakovec gdzie przy wyjeździe mają dobry i w miarę tani gaz. Generalnie w Chorwacji sprawdzamy sb ceny paliw w stronie min-go.hr i tam gdzie taniej tankujemy.
Ja jechałem przez Bratysławę, stacja oblegana przez miejscowych z LPG, do tego można zatankować pełen zbiornik (nie odbija przy 80%.) Kopčianska 65, 851 01 Petržalka, Słowacja Taniej niż na Lukoilu przy tej samej drodze o 10centów a wgl w Bratysławie o dobre 20c.
Post będę w miarę możliwości aktualizował wraz z kolejnymi etapami podróży.
Mycie
Generalnie jest to uzależnione jaką mieliśmy miejscówkę do spania. Starałem się wybierać w miarę spokojne, zasłonięte od drogi miejscówki. W tedy kwestia prysznica rozwiązuje się sama. Butelka 1.5L wody (najpierw podgrzana), podziurawiona zakrętka (mocno pomaga oszczędzać wodę, całą butelkę potrzebujemy co kmpl. umycia się z włosami itd.). Jeżeli stoimy przy drodze to wiadomo, wystarczy w spodenkach do kąpieli się myć i po sprawie.
Warto zauważyć, że w Chorwacji (przynajmniej w nadmorskich miasteczkach) zawsze mamy kran ze słodką wodą, więc do mycia(prania) idealnie. Chodź po rozmowach podobno jest zasilana z wodociągów z których korzystają lokalsi. Wolałem nie ryzykować i pić butelkowaną.
Wodę pitną (ogólnie picie) zabieramy z Polski. Jak zauważymy ceny wody w 7L butelkach oscylują w granicach 8-12zł. Co kompletnie się nie opłaca biorąc pod uwagę, że na miejscu kupujemy za 1.5zł/5L. Podobno jest to spowodowane akcyzą od wody/napoi w Chorwacji
Ja zabrałem ze sobą 7 butli wody 5L, w mikulov dokupiłem jeszcze zgrzewkę wody (6szt. po 1.5L) i obawiając się braku dostępu do słodkiej wody w Zagrzebiu 2x7L w Lidlu za te chore chyba 8zł. I taki zapas spokojnie wystarczy.
Jak ktoś posiada puste butelki też warto zabrać ze 2, przydadzą się na wodę do mycia/prania.
I chyba najważniejsze, myjemy się mydłem a nie żelem itp. Z takiej racji, że mydło o wiele łatwiej zmyć. Zaoszczędzimy mnóstwo wody
Wyjazd:
Dzień pierwszy
Tak jak już wspomniałem, wyjazd był w sobotę 6 sierpnia. Na początku należało zaopatrzyć się w obcą walutę, co skrzętnie i po głębokiej analizie uczyniłem we Wrocławiu na rynku. Na tamten czas Kantor oferował najlepszy kurs (wystarczyło się powołać na kurs internetowy). Mój budżet zyskał: 800 czeskich koron za 129.20zł oraz 400 kun chorwackich za 242zł.
Uprzedzam pytania odnośnie płatności kartą. Po obliczeniach jasno wynikało, że koszty/kursy. Są na tyle niekorzystne, że nie kalkuluje się płatność kartą lub wypłaty z bankomatów w danym kraju. Jedyny minus takiego rozwiązania, to potrzeba zaplanowania dokładnych kosztów w danym kraju.
Na trasie którą wyznaczyły mi nawigacja (mapy google, na androida). Prowadziała min. przez Kłodzko. Jak się okazało był pierwszym (i nie ostatnim) pozytywnym zaskoczeniem podczas tej wyprawy. Widoki z drogi nr. 8 były tak mocno zachęcające, że na najbliższym skrzyżowaniu skręcałem w stronę starego miasta. Wszystko co ciekawe skupia się w okolicach ratusza nie dalej niż 400m więc nawet dla wybitnych leniuchów znajdą się piękne widoki!
Kanał Młynówka który płynie bezpośrednio pod murami starego miasta.
Widok z Mostu św. Jana
Ratusz
Widok z Twierdzy
UP!#2
Dzień pierwszy cd.
Zachwycony architekturą i jeszcze bardziej podjarany tym, że im dalej tym będzie jeszcze ciekawiej ruszyłem w nieznane.
Tak dokładnie w nieznane. Teraz chwila szczerości . W Chorwacji byłem raz, miałem max. 10lat więc za dużo nie pamiętam. Późniejsze wypady poza granicę PL można policzyć na palcach, i na dodatek nie gdzieś w głąb kraju. Więc może być dużo bardzo prozaicznych dla niektórych osób rzeczy.
Ale ruszamy dalej! Ostatnia stacja znajduje się zaraz za miejscowością Międzylesie, ja akurat tankowałem się na Orlenie przed tą mieściną. Cena gazu jak na tamte ceny wynosiła 1.62zł czyli całkiem ok.
Już zaraz Czechy i pierwsza granica którą przekroczę podczas tego tripu a tu takie widoki!
Przekroczenie granicy nie było trudne jak zresztą powinno być we wszystkich krajach strefy Schengen, ale jak zawsze są wyjątki .
Dla chcących jechać tą drogą, nie kierujcie się wskazaniami nawigacji tylko jedźcie drogą nr 43. Ja się posłuchałem i prawie straciłem hamulce przez niby szybszą i krótszą drogę.
Ale nie zrażony wybrykami nawigacji pcham się dalej w głąb Pepiczków.
Droga przebiegała spokojnie, prędkość przelotowa 90km/h i sobie tak "pyrkam". Ale wreszcie zbliżało się nieuniknione, czyli jak się pewnie już zdążyliście domyślić, pierwszy nocleg. Na cel wybrałem jakieś jezioro około 100km przed Brnem. Jednak po konkretnym zapoznaniu się z terenem, ciężko było się gdziekolwiek rozłożyć więc darowałem sobię tą miejscówkę (chodź malowniczą). Wróciłem na trasę jednak teraz bacznie wyszukiwałem miejscówki na spanie. Przez 30 minut nic nie było, a słońce chyliło się ku zachodowi co następowało stosunkowo szybko z racji, że cały czas jechałem w wąwozie rzeki Svitava. Zrezygnowany brakiem miejsca do spania, zatrzymałem się na dzikusie przy samej drodze zaraz za Klevetov.
Tym razem poszczęściło mi się i zaraz przy parkingu był skręt w lewo i w jazd na łąkę. Droga odgrodzona linią drzew, a ja zająłem miejsce na szczycie. Kolacja, ogarnięcie spania i godzinę później leżałem obok auta czytając kupiony we Wrocławiu przewodnik po Chorwacji z 2009r. za całe 9.99zł. Tym czymś miałem się kierować co chciał bym zobaczyć w Cro. Przyznacie pewnie, że to marne źródło informacji ale jeszcze w ZG nie myślałem o kupnie żadnego przewodnika więc i tak było nieźle .
Noc była wyjątkowo chłodna, poszedłem spać z myślą "jak w dzień było 27C to w nocy zimno nie będzie". A jednak było! Więc po godzinie snu, już telepałem się z zimna. Szybka zmiana ubioru i śpiwora pomogła i następna pobudka była już przed 8, kiedy to promienie słońca zaczęły muskać spowite poranną rosą auto.
Szybkie ogarnięcie sytuacji, umycie się i już przed 9 zabierałem się za śniadanie. Jednak od zabrania się do zjedzenia długa droga. Zwłaszcza jak przyjedzie Czeski rolnik i zacznie nas wypraszać z jego pola. Nie dyskutując zbyt wiele pośpiesznie zwinąłem swój majdan i śniadanie przyszło mi jeść w miej urokliwym miejscu, czyli na tym samym parkingu tuż przy drodze na którym wczoraj się zatrzymałem.