600 Trip czyli Chorwacja na 2 tyg. za 600zł! UP! #6 str. 23

nowy100 napisał(a):No i wiek robi swoje, im człowiek starszy tym jednak dąży do spokoju i wygodnictwa.

Czasami właśnie wiek i doświadczenie pozwala uświadomić sobie, że ten dotychczasowy "komfort" był o d... rozbił i dopiero później człowiek zaczyna czuć i rozumieć wiele rzeczy...

Całkowicie się zgadzam z tym, co Gusia napisała... relacje mają inspirować, nie tylko rodziny z dziećmi - przecież nie ma obowiązku zakładać rodzinę i się rozmnażać... Chorwacja (jak i każdy inny kraj) jest dla każdego....

gusia-s napisał(a):Wiele osób wyśmiewa takie niskobudżetowe wakacje, argumentując stwierdzeniem, że nie po to jedzie się na wakacje aby oszczędzać i nie potrafi zrozumieć, że inni nie potrzebują luksusów, obiadów w konobach i strumieni trunków. Że mogą zjeść zupkę chinśka, pasztet z puszki, spać w aucie i myć się w rzece - w zamian przeżywać, doświadczać.

Na starość to się będzie pamiętało, a nie że spało się w samochodzie czy pod namiotem na dzikiej łące....

gusia-s napisał(a):Każdy wkład w forum, w postaci relacji powinien być tu mile widziany. Forumowicze niech sami wyciągają wnioski czy to ich bajka czy jednak nie i czy chcą skorzystać z czyjegoś doświadczenia.
Tak myślę

adrianek90 napisał(a):To jest blog czy forum? Można wyrazić swoją opinię?

Można. Ale jeśli w co drugim poście czytam: ja nie widzę żadnej przyjemności..., to właśnie odbiera mi to przyjemność czytania relacji.

greenrs napisał(a):Można. Ale jeśli w co drugim poście czytam: ja nie widzę żadnej przyjemności..., to właśnie odbiera mi to przyjemność czytania relacji.

Może spróbuj jeszcze raz przeczytać ten wątek bo ja polemizowałbym z tym że w co drugim poście pisze: "nie widzę żadnej przyjemności".

A prawda jest taka że każdy wyraził swoją opinię i na tym mogło się zakończyć, ale inni zaczęli bronić autora (tak jakby ktoś by go atakował) i wątek stał się przepychanką zwolenników takich wyjazdów i przeciwników (takich wyjazdów a nie autora).

Janusz Bajcer napisał(a):Może kogoś zainspiruje .... ale nie Rodzinę z dziećmi.
Wyjazdy "solo" są incydentalne - Twoja relacja to chyba taka pierwsza na forum.

No cóż nie chce mi się komentować

adrianek90 napisał(a):A prawda jest taka że każdy wyraził swoją opinię i na tym mogło się zakończyć, ale inni zaczęli bronić autora (tak jakby ktoś by go atakował) i wątek stał się przepychanką zwolenników takich wyjazdów i przeciwników (takich wyjazdów a nie autora).

Współczuję właścicielu jednej jedynej prawdy, już taka f-ma w polszce istnieje mam nadzieje niedługo ...właścicielka jednej i jedynej słusznej prawdy

gusia-s napisał(a):Drugiemu nie spodoba się urlop na kempingu i powie, że to obóz przetrwania a nie wakacje a trzeciemu właśnie spanie w aucie wyda się poronione.

Jeśli chodzi o urlop pod namiotem, to nie jest mi to obce.
W latach 1970-tych kilka razy z Rodzicami ma kempingach w Bułgarii i na Węgrzech.
Od 1991 roku do 1996 roku już z moją Rodziną wakacje pod namiotem na kempingu w Mezokovezd/Węgry.
Od 1997 toku do 2008 roku 10 razy wakacje pod namiotem na kempingach w Chorwacji (w 1999 roku Węgry).
Zawsze kempingi z dobrymi warunkami sanitarnymi.
Chętnie jeździłbym na kempingi nadal - ale żona powiedziała w 2009 roku - PAS.
Wakacje tylko w apartamencie lub hotelu.

Na dziko spałem raz w Bieszczadach - Wołkowyja, chyba rok 1985 lub 1986.
Wtedy o wyjeździe za granicę mogłem tylko pomarzyć.

Do użytkownika "Janusz Bajcer", nie do moderatora:
Jeśli chcesz opisać gdzie, jak, za ile i z kim spędzałeś w młodości wakacje, to załóż po prostu nowy wątek.

Tutaj to tylko rozmydla wystarczająco rozpaćkany wątek.

boboo napisał(a):Do użytkownika "Janusz Bajcer", nie do moderatora:
Jeśli chcesz opisać gdzie, jak, za ile i z kim spędzałeś w młodości wakacje, to załóż po prostu nowy wątek.

Tutaj to tylko rozmydla wystarczająco rozpaćkany wątek.

Odpowiadam jako użytkownik - piszę posty w tym wątku podobne do Twoich i innych.

Maksle bardzo szkoda ze przerwałeś. Tak czy siak z przyjemnością czytałem o twoim spojrzeniu na wakacje. Zazdroszczę Ci wolności i pomysłu, ja swoje ostatnie budżetowe wyjazdy miałem ponad 30 lat temu, i do tej pory są to jedne z najlepiej wspominanych wakacjo przygód.

Niestety relacje popsuła cześć forumowiczow łącznie z adminem, totalna żenada i obłuda wszytkowiedzacychlepiej. Klepiecie jakbyście nigdy nie byli na podobnym wypadzie. Chłopak pojechał, pozwiedzał, zobaczył kawałek świata, i miał radoche z wyjazdu tak samo jak i wy, a może i więcej, bo po powrocie nie musiał myśleć ile wydal.

Najbardziej śmieszy mnie w wypowiedziach tych co jada na swoje grube wakacje to, ze na grubo tłuką się po 15 godzin w swoich autkach, wioząc bagażniki pełne grubych puszek i słoików z Polski, jada objazdem autostrad bo na grubo szkoda wydawać 8E i grubo negocjują o każde euro za domek.

Zupełnie jak Maksle, tylko ze na grubo

Berbel napisał(a):Niestety relacje popsuła cześć forumowiczow łącznie z adminem

Admina w tym wątku nie było.
Jeśli masz mnie na myśli, to pierwszej kolejności jestem na tym forum userem jak wszyscy.
Włączyłem funkcję ułatwiającą czytanie i sprawdziłem swoje posty w tym wątku - jako moderator napisałem cztery.

Berbel napisał(a):Niestety relacje popsuła cześć forumowiczow łącznie z adminem, totalna żenada i obłuda wszytkowiedzacychlepiej. Klepiecie jakbyście nigdy nie byli na podobnym wypadzie. Chłopak pojechał, pozwiedzał, zobaczył kawałek świata, i miał radoche z wyjazdu tak samo jak i wy, a może i więcej, bo po powrocie nie musiał myśleć ile wydal.

Niestety, ale pisząc relację trzeba być przygotowany także i na krytykę.
Więc pisząc zachowuję się jak facet i biere na klatę również opinie nagatywne, czy podważające moją prawdomówność.
Walenie focha pt. "nie piszę dalej, bo nikt mnie nie lubi", jest deczko słabe.
Ostatnimi czasy przyjęło się, że każdego autora relacji należy wychwalać pod niebiosa za jego nieprzeciętną umiejętność organizacji, fantastyczne zdjęcia i trendy jest tylko i wyłącznie podziwianie i zachwalanie.
Uj, że zdjęcia się do niczego nie nadają.
Uj, że tak naprawdę to nie ma tam nic ciekawego do przeczytania.
"Wypada" za to podziwiać facjatę autora na co drugim zdjęciu i oczywiście zachwalać coś co absolutnie zachwalania warte nie jest.
Byle autorowi było miło.
Wszystko, co nie po jego myśli to hejt.
A tak naprawdę to niekoniecznie.

Forum to forum.
Mam prawo mieć swoje zdanie.
Tak samo jak ktoś inny ma prawo mieć je w d......

Żeby była jasność.
Ja podziwiam autora za to, że dał radę.
Sam bym się na taki hard core pewnie już nie pisał.
Ale 25 lat wcześniej.........czemu nie?

anakin napisał(a):Ostatnimi czasy przyjęło się, że każdego autora relacji należy wychwalać pod niebiosa za jego nieprzeciętną umiejętność organizacji, fantastyczne zdjęcia i trendy jest tylko i wyłącznie podziwianie i zachwalanie.
Uj, że zdjęcia się do niczego nie nadają.
Uj, że tak naprawdę to nie ma tam nic ciekawego do przeczytania.
"Wypada" za to podziwiać facjatę autora na co drugim zdjęciu i oczywiście zachwalać coś co absolutnie zachwalania warte nie jest.
Byle autorowi było miło.
Wszystko, co nie po jego myśli to hejt.
...

Nie każdego się wychwala.

Januszu, admin w tym wątku był niejeden, pisze o żenujących komentarzach forumowiczow i obłudzie, rola admina/moderatora/osoby z wewnątrz powinno być utrzymanie w ryzach userow a nie dolewanie oliwy do ognia.

Anakin zgadzam się w 100 procentach, każdy powinien być gotowy na krytykę. W tym wątku niestety krytyki metodologicznej było mało, natomiast czepianie się autora i podważanie jego postepowania było na porządku dziennym. Komentarze typu wakacje za kare, na piwo wydaje więcej są niepotrzebne. Jeśli komuś nie odpowiada taki format wakacji to nie musiał czytać tej relacji, tym bardziej komentować.

Berbel napisał(a):Januszu, admin w tym wątku był niejeden, pisze o żenujących komentarzach forumowiczow i obłudzie, rola admina/moderatora/osoby z wewnątrz powinno być utrzymanie w ryzach userow a nie dolewanie oliwy do ognia.

Nie dolewałem oliwy do ognia.

Dawno temu podczas Juwenaliów przeczytałem fajne hasło "Studencie, jeżeli trzy osoby mówią Ci, że jesteś pijany - nie kłóć się, idź spać". Ja już idę (nie piję więcej ), dobranoc.