Re: 600 Trip czyli Chorwacja na 2 tyg. za 600zł! UP! #5 str.
Dzień Dobry i Dobry Wieczór! Powracamy z długo wyczekiwanym UP!#6
https://goo.gl/photos/CVneZYWa9eG5RrEB6Po krótkiej rozmowie ze starszym małżeństwem truck-ersów wyruszyłem dalej w głąb Węgier, zmierzając się z doprawdy dziwnymi nazwami miejscowości. Trochę jak w Czeskim filmie, nie wiadomo o co chodzi
.
Ale jedno im trzeba przyznać droga była dobra, no i ktoś z głową ustawiał ograniczenia prędkości. Swoją drogą jako kraj tranzytowy ciężko do czegoś się przyczepić. Ja jeszcze załapałem się na budowę drogi M86 która była jeszcze darmowa. Chodź muszę się przyznać, że na początku wątpiłem w darmowy przejazd tą drogą.
Zwłaszcza gdy na wjeździe stoją bagiety i polują na takich osobników jak ja? No na szczęście prawdopodobnie był to pomiar prędkości
.
Ciekawie zaczęło się robić na granicy ze Słowenią. Zaraz za bramkami moim oczom ukazało się rondo i wjazd na płatną autostradę? No tak nawigacja (powered by google) tym razem coś namieszała i uporczywie chciała pokierować mnie na srogi mandat ze strony niemiłych panów w mundurze. Ahh ale zachowałem czujność, wpięta dwójka kierunek w prawo i już jadę przez miasteczko w stronę przejścia w Mursko Središće.
Już ostatnia prosta, kilka metrów do upragnionej Chorwacji..... Ale chwila co to się pojawia na horyzoncie?
Jakaś kolejka, może gdzieś źle skręciłem a przede mną wyrosła bramka i wjazd na autostradę (w tej chwili nie skojarzyłem faktów, że tutaj obowiązują przecież winiety
).
Wyprzedzony przez dwa auta i po chwili skojarzenia faktów oraz upewnieniu się, że to na pewno jest granica, ruszyłem na spotkanie z celnikami. Na szczęście w tą stronę wystarczył rzut oka na dowód, upewnieniu się, że ja to ja i już jestem w Chorwacji
! A mogło być trochę inaczej, kuzynka która jechała kilka dni po mnie autostradą potrzebowała paszport (z dowodem zawracali) jednak nie dziwie się. Granica była oblężona przez ciapatych
.
Pierwszą rozkminę po wjeździe do cro miałem następującą: Czy oby na pewno nie trzeba używać tutaj świateł mijania w dzień? Połowa lokalsów i 90% przyjezdnych jeździła na światłach. Nie chcąc ryzykować wyłożenia kilku kun na stół do mojego następnego postoju, jechałem na.
Wraz z wyjazdem z Węgier zakończył się raj dla kierowców, a nastąpiła przeprawa przez rzekę absurdów w postaci bardzo ****** oznakowania, zwłaszcza jakiś 30 i 40 w wioskach gdzie psy d. szczekają. W tedy zrozumiałem, dlaczego tak drogo wychodzi autostrada!
Niestety ale przebijanie się przez Cro jest męczące, jednak po części wynagradzają to widoki już za Zagrzebiem.
Jednak spokojnie, już wieczór a ja szukam miejscówki do spania. Jedną bardzo przyzwoitą niestety ominąłem, tym samym stwierdziłem, że na następnej dogodnej lokalizacji muszę się już zatrzymać. I padło na środek wioski gdzieś z 40 km przed Zagrzebiem. Na samym przodzie stał autokar który skutecznie mnie osłaniał od ewentualnych nieprzychylnych wzroków policjantów. Tym bardziej się tego bałem bo naczytałem tutaj, że niebiescy gnębią tutaj takich jak ja (śpiących w autach/kamperach)!
Ja już ogarnięty, tylko telefon do Polski a tu nagle? Ktoś podjeżdża autem! No to pięknie zaraz się zacznie
.
No i bardziej nie mogłem się mylić! Okazało się, że to kierowca tego autokaru, który jedzie po jakiś turystów do Zagrzebia. Kilka słów zamienionych z ów przesympatycznym kierowcą, sprawdzeniu świateł (do czegoś się przydałem
).
Pobudka była szybka a to z obaw, żeby zbyt dużej uwagi nie zwracać na wiosce.
W Zagrzebiu wylądowałem ok. 10 i miasto na początku kompletnie nie zachęca swoimi przedmieściami do jakiejkolwiek gory zwiedzania. No ale co jestem w stolicy cro i nie przejdę się po starym mieście? No dobra ruszam, jak się okazało zaparkowałem auto w pizdu daleko od rzekomego centrum co skutkowało 40 minutowym marszem
.
Delikatnie mówiąc byłem rozczarowany początkowym wyglądem miasta, jednak kiedy dotarłem Trg J. Jelačića i zacząłem się piąć w górę, uśmiech oraz chęć do zwiedzania powróciły!
Zaczynam od Kamenita vrata, miejsce intrygujące a to z racji tego, że wchodzimy to niby zwykłej bramy a tu nagle? Ławki, ludzie się modlą? Yyyy coś tu chyba nie gra! No tak a to z powodu cudem ocalonego z pożaru obrazu Matki Boskiej. Obok siebie widzimy ludzi modlących się oraz przejeżdżających sobie gdyby nigdy nic rowerzystów i turystów.
I już jesteśmy w Gornji Grad i spoglądamy na wieżę Lotrščak z której codziennie o 12 zostaje oddany strzał. Ta codzienna ceremonia upamiętnia czasy najazdów tureckich, kiedy to wystrzelona z armaty kula wpadła do namiotu, w którym turecki dowódca spożywał obiad. Wystraszony, zwinął oddziały i odjechał. W przeszłości wystrzał oznaczał czas udania się do kościoła na mszę świętą.
Ciekawą historię ma również droga która prowadzi do Kamenita vrat, zbudowano ją nad rzeką która dzieliła Zagrzeb na dwie osady (jedną świecką drugą kościelną). Po środku był jeden most na którym toczono krwawe pojedynki między dwoma osadami.
Warto na pewno również odwiedzić Katedrę Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, oraz zwłaszcza targ (Dolac Market) gdzie kupimy tanie i świeże owoce, sery oraz ryby. Polecam bo już nad morzem nawet w takim mieście Rijeka ceną są niestety wyższe!
Ja już zmęczony i najedzony winogronem
wracam spacerem do auta, czeka mnie jeszcze tankowanie i już tylko jazda w kierunku morza
. Widoki po drodze przepiękne a szczególnie Odmorište Tounjski most. Warto się zatrzymać i odpocząć. Nadarzyła się również okazja do nabrania wody (jeszcze nie wiedziałem, że w nadmorskich miejscowościach są krany ze słodką wodą
) i ruszyłem dalej. Przemierzając bardzo powoli Chorwackie góry natrafiłem pod koniec dnia na miejscowość położoną w dolinie, a nad nią górujące ruiny zamku. Zebrałem resztki sił (tak już w jeden dzień się trochę nachodziłem) i zacząłem wdrapywać się na górę. I nie pożałowałem! Widok był piękny, zresztą sami oceńcie
.
Już Was nie zanudzając kończę swoje wypociny a na zajawkę dodaję zdjęcia już z dnia następnego!
Do zobaczenia w UP!#7