Miałam skończyć relację już dawno temu, ale choroba nie wybiera, a bakterie i wirusy wprost kochają ostatnio moje dziecko.
Będzie krótko
Wracając do wycieczki kolejny dzień to był odpoczynek po Kupari,
Wybraliśmy się na plaże bez os.
A po plaży mąż zabrał nas do osiołków w Kunie:
Córka z początku była onieśmielona, w sumie co się dziwić skoro te osły mają żuchwy na wysokości jej twarzy
Ale potem się dogadali.
I tak zleciał dzień cały .
Wiem nuda, ale trochę nudy podczas urlopu jest wskazane i zalecane przez lekarzy i farmaceutów
W nocy było burzowo wietrznie i deszczowo,
W dzień było wietrznie i deszczowo .
Gdy deszcz przestał padać sprawdziliśmy jak bardzo wieje.
Wiało (dziś , jakbym miała płynąć na Korculę , to kolor mojej twarzy byłby zbliżony do koloru Fiony)
A na plaży spotkaliśmy te małe obrzydlistwa:
To chyba strzykwy, co nie zmienia faktu że wyglądają jak wielkie oślizgłe ślimaki , które zgubiły domek.
Fuuuj
Także pozbieraliśmy kilka kamyków , kilka muszelek,
poznaliśmy lokalną morską faunę i kolejny dzień dobiegł końca.
A przed nami ostatni dzień w Chorwacji, jutro wyjeżdżamy, także na koniec mąż znalazł (czytając kilkaset relacji ) przepiękną plażę i tam się udaliśmy.
Plaże nazywa się Drance :
Można zaparkować przy drodze , gdzie przy dobrym manewrowaniu da radę umieścić na tym prostokącie , udającym mała zatoczkę, całe auto.
Potem schodzimy kawałek i jest :
Jest tu naprawdę pięknie, woda cieplutka, jedynie mogłoby być trochę więcej słońca, ale nie ma co narzekać.
Tu spędziliśmy pół dnia.
A tu , właśnie tu było milion jeżowców
Radzę wziąć ,schodząc na plażę ,coś do jedzenia i do picia, żeby potem nie wspinać się do auta, albo co gorsza nie musieć jechać do sklepu .
Po plaży zrobiliśmy zakupy , czyli wizyta w winiarni, ale też zakup czegoś na podróż , bo nie samym winem człowiek żyje.
I nadszedł moment pakowania , sprzątania apartamentu , czyli takie smutne chwile.
Wieczorem ostatnie winko przy zachodzie słońca:
Rano zjedliśmy ostatnie pyszne śniadanie , na pożegnanie dostaliśmy od właścicielki oliwę i winko .
I ruszamy.
Jechaliśmy przez Bośnię , tam zatankowaliśmy, bo paliwo tańsze niż w Chorwacji.
Mąż zapalił papieroska, bo skoro wszyscy na stacji benzynowej palą , to on też skorzysta i jedziemy.
Nocleg mieliśmy w Czechach w miejscowości Mikulov.
Hotel nazywał się Volarik. Bardzo nowoczesny wystrój, miła obsługa , parking bezpłatny przy samej recepcji.
I na powitanie butelka wina do pokoju.
Poranek to śniadanko, młoda jeszcze rano zaliczyła poranny trening bawiąc się z hotelowy kotem i w drogę.
W domu byliśmy koło 15 i urlop dobiegł końca.
Podsumowując :
Chorwacja wciąż jest piękna, choć co roku droższa.
Była to nasza najlepsza miejscówka jak dotąd : cicha okolica, ładny apartament (jak na standardy chorwackie bardzo nowoczesny) , basen praktycznie pusty, pyszne jedzenie w hotelowej kuchni i ten mini plac zabaw , gdzie miałam młodą cały czas na oku.
Dziękuję wszystkim za uwagę
Pozdrawiam