Petrovac na MoruJedna z najbardziej popularnych miejscowości turystycznych Czarnogóry i jedna z głównych na Riwierze Budvańskiej. Wybrana przez nas celowo, gdyż lubimy miejsca, w których coś się dzieje. Spędziliśmy tam w sumie 5 dni, czyli krótko. Jak wypada w porównaniu z miejscowościami chorwackimi? Moim zdaniem słabo.
Po pierwsze: korki. W sezonie cała Czarnogóra jest niemiłosiernie zakorkowana. Wyjazd z Baru codziennie jest jednym wielkim korkiem. To samo wjazd do Kotoru czy Budvy. Przy czym nie jest to spowodowane żadnymi wypadkami – po prostu jest tam tylko jedna droga przez wybrzeże, a ludzi tłumy. Miejscowi lubią jeździć z bałkańską fantazją, która ich często za bardzo ponosi. Nierzadkim widokiem są też samochody bez tablic rejestracyjnych. W samym Petrovacu Polaków niewielu (zwłaszcza w porównaniu z Chorwacją), na szczęście Ruskich też niewielu. Za to dużo Serbów.
Po drugie: ceny. Nie jest taniej niż w Chorwacji, podobnie. Przykładowe ceny: kalmary 14- 19 euro, piwo 5 euro, orada lub brancin 16 euro, pizza od 8 do 20 euro, risotto 13 euro, crni rizot 16 euro. To tak z pamięci – to, co zamawialiśmy. W sklepach (najczęściej spotykane to Voli) ceny podobne do chorwackich. Nie jest przesadnie drogo, ale tanio też nie. Jeśli chodzi o płatności, to prawie wszędzie można kartą. Bankomaty Erste wypłacają gotówkę bez prowizji, jakieś czerwone no-name'y chciały prowizję.
Co do restauracji: jest ich w Petrovacu duży wybór. Nam przypadła do gustu Konoba Tramontana i szczerze mogę ją polecić. Świetna obsługa, bardzo smaczne i duże porcje, normalne ceny. Mają dobre opinie na Google, podobnie jak sąsiednia Konoba Orada.
Plaże: jest ich kilka, jednak my z lenistwa (i ze względu na słabą pogodę) chodziliśmy na miejską, do której mieliśmy 5 minut pieszo. Plaża fatalna – tłumy, część wydzielona jako prywatna plaża hotelowa, bardzo drobny żwirek, w wodzie dużo wodorostów i innych roślin, zdarzały się też śmieci. Na plus bardzo ciepła woda – w prognozach widziałem temperaturę rzędu 28-29 stopni. Rewelacja! Momentami woda była cieplejsza od powietrza. Są jeszcze plaże Lucića i Buljarića – podobno trochę lepsze, ale były dalej, a samochodem nie lubię jeździć na plażę. No i jest jeszcze słynna Perazića Do, ale tam trzeba iść ok. 30 minut z centrum.
Starówka: mała, ale bardzo klimatyczna, z ruinami twierdzy (wejście darmowe), z której są fajne widoki - plus piękne formacje skalne zaraz obok, z podwodną jaskinią. Po trasie do Perazića Do jest też punkt widokowy na twierdzę z góry. Do tego tradycyjna nadmorska promenada, jakich pełno nad całym Adriatykiem, zakończona piękną restauracją Ponta – kolejne widoki, szczególnie wieczorami. No i o każdej porze dnia i nocy są piękne widoki na 2 wyspy niedaleko brzegu: Sveta Nedelja i Katić.
Co jeszcze jest w Petrovacu? Sporo psów i kotów, szczególnie kotów. Są dosłownie wszędzie, łaszą się do ludzi i proszą o jedzenie albo głaskanie.
To była część wypoczynkowa, którą popsuła nam trochę pogoda, bo trafiliśmy na załamanie. Akurat skończyły się upały na Bałkanach, temperatura spadła do 25-28 stopni, a do tego 2 razy przeszła ulewa (na szczęście nocami i nad ranem) i 2 dni były pochmurne. Tak naprawdę tylko w pierwszym i ostatnim dniu naszego pobytu była tradycyjna adriatycka lampa.
Na szczęście większość naszej tegorocznej wyprawy to było typowe zwiedzanie.....