marekkowalak napisał(a):Pudelek napisał(a):co to znaczy "suwerenna władza?". Taką, którą wybierają obywatele danego państwa a nie jest narzucona z zewnątrz? Ma.
No właśnie nie bardzo, bo Serbowie tej władzy nie wybierali.
Serbowie mają czynne i bierne prawa wyborcze w Kosowie. Nikt im nie zabrania udziału w wyborach, jeśli nie biorą w nich udziału, to nie jest wina Albańczyków. I to jest róznica pomiędzy Bośnią i Kosowem: w Kosowie Serb ma czynne i bierne pełne prawo wyborcze (to, że z racji niewielkiej populacji ich partie nie będą miały znaczącej siły to inna sprawa), w Bośni Albańczyk nie może zostać wybrany do parlamentu ani do prezydium.
Parlament i prezydent Kosowa zostały wybrane w demokratycznych wyborach (nota bene potomkowie UCK dostali potężnego łupnia), nikt ich nie narzucił z zewnątrz, nie przywiózł w teczce. Jest to jak najbardziej suwerenna władza.
Których krajów bałkańskich? Bo poza Kosovem nie znam żadnego takiego. Może Albania.
Afryka to nie Europa.
Może na przykład Macedonia. No i oczywiście Bośnia. Zarzut, że dane państwo jest wspierane przez zagranicę i dzięki temu jest stabilniejsze nijak się ma do kwestii czy dany twór jest państwem czy nie jest.
BiH nazywana jest "krajem drutem wiązanym" i nikt tego nie neguje. Od Dayton jest utrzymywana sztucznie tylko dlatego, że nie ma lepszego pomysłu niż wtedy miał Hallbrook.
czyli przyznajesz, że to twór sztuczny. A jednak - w przeciwieństwie do Kosowa - nikt nie twierdzi, że nie jest państwem. Podwójna moralność/hipokryzja?
Najwyższy Przedstawiciel nie jest władzą nadrzędną - on tylko kontroluje, aby wszystko było zgodnie z traktatami i ustrojem.
możesz to nazwać jak chcesz - WP jest ostatnią instancją. Człowiek z zewnątrz, nie będący obywatelem BiH ma ostateczną decyzję. Do tego konstytucja narzucona przez inne państwa, której nigdy nie przegłosowało żadne bośniackie gremium, nie zatwierdziło żadne referendum. To nie jest pełna suwerenność państwowa, a coś w rodzaju międzynarodowego kondominium i bynajmniej to nie tylko moja opinia, ale np. byłego ambasadora Polski w Sarajewie. I znowu jest różnica między BiH i Kosowem: w Kosowie nie ma żadnego Wysokiego Przedstawiciela, a konstytucji nikt mu nie narzucił.
Władzę pełni prezydium złożone z 3 prezydentów (zawsze Boszniak, Chorwat i Serb) -i to jest sprawiedliwe i nawet działa! Plus parlament z parytetami - ale też wybierany demokratycznie.
no właśnie nie działa, cała historia polityczna BiH to nieustanne kryzysy. Praktycznie ani jednej ważnej reformy nie przeprowadzili sami Bośniacy, bo w niczym nie potrafili się dogadać, wszystko przepychał Wysoki Przedstawiciel. To jest demokracja w stylu libańskim, a nie europejskim, co zresztą kilkukrotnie potwierdził Europejski Trybunał Praw Człowieka ("etnokracja"). Odmawianie pełnych praw wyborczych z powodu deklarowanej narodowości nie występuje chyba w żadnym innym kraju europejskim. Co więcej, działa on też na niekorzyść niektórych przedstawicieli trzech narodów rządzących. Był już przypadek, że Serb nie mógł się starać o stanowisko przewidziane dla Serbów, bo mieszkał w Federacji.
Referendum w BiH było ważne, bo uczestniczyło w nim ponad 50 % obywateli. Tylko Serbowie zbojkotowali, i też nie wszyscy (np. w Sarajevie).
50% to jest wymagane w Polsce, w Jugosławii było dwie trzecie. Tego progu nie osiągnięto. Do tego referendum było niezgodne z jugosłowiańskim prawodawstwem, więc trudno się dziwić, że Serbowie nie wzięli udziału w nielegalnej imprezie. Bojkot też jest wyborem.
BiH ma ambasady na całym świecie (i odwrotnie) i unormowane stosunki dyplomatyczne praktycznie ze wszystkimi. Kosowo nie.
i znowu wracamy do tego co napisałem: "„Polityczne istnienie państwa jest niezależne od uznania przez inne państwa"
Nie mit, tylko fakt - narody nigdy nie miały prawa do secesji. Tylko i wyłącznie republiki.
mitem jest to, że republiki Jugosławii oddzieliły się legalnie. Owszem, prawo do secesji było, ale obwarowane warunkami, których ani Słowenia, ani Chorwacja, ani Bośnia nie spełniła. Chyba dla własnej wygody społeczność międzynarodowa pominęła te niewygodne kwestie i teraz powtarza się to jak mantrę. A wiadomo, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staję się prawdą i to objawioną. To tak jakby stwierdzić, że artykuły 1-3 konstytucji obowiązują, ale już 4-6 nie. Albo "miałem prawo wziąć ten samochód z salonu", ale zapomniałem dodać, że powinienem za niego zapłacić.
Tak więc zarówno Kosowo jak i Bośnia powstały niezgodnie z jugosłowiańskim prawem i obowiązującym obecnie prawem międzynarodowym. Nie mówię, że to źle, bo dla mnie jest oczywiste, że na siłę nikogo w związku państwowym trzymać nie można, bo na dłuższą metę w państwach demokratycznych jest to niewykonalne. Ale znowu mamy dwie narracje: Kosowu się to wypomina, Bośni nie, a nawet przekłamuje historię.
A jak to widzisz inaczej? Unormują stosunki - z kim?
i znów nawiąże do Tajwanu. Polska nie uznaje go oficjalnie, ale utrzymuje stosunki gospodarcze i kulturalne, w obu krajach są biura "łącznikowe". Nie trzeba mieć oficjalnych kontaktów dyplomatycznych, aby funkcjonować.
A podsumowując tę pasjonującą dyskusję, gdzie raczej nikt nikogo nie przekona Wracam do jej samego początku, do odpowiedzi na pytanie, czy Kosowo jest państwem czy jakimś pseudotworem. Oczywiście, że jest państwem. Patrząc na definicję państwa jest nim bardziej niż Bośnia, której nikt niebycia państwem nie zarzuca. W tematyce bałkańskiej od dawna funkcjonuje różny ton w stosunku do Bośniaków i Albańczyków, niejednokrotnie motywowany był opcjami politycznymi czy sympatiami/antypatiami odnośnie danej narodowości.
Kwestie, czy w ogóle powinno powstać i jak wyglądać to temat na odrębną dyskusję, ale jak już to wspominano "nic lepszego nie wymyślono". Serbia nie ma szans odzyskać Kosowa, zresztą miałoby to dokładnie taki sam sens jak inwazja Putina na Ukrainę: poza propagandą zyskała by jedynie trupy i ogromne koszty. Natomiast z Bośnią może być różnie. Tak naprawdę to obecnie stoi ona przed wyborem: albo mamy tę kaleką demokrację i brak pełni suwerenności, ale jako tako istniejemy, albo wprowadzamy głębokie reformy, ale to oznacza potencjalną secesję Republiki Serbskiej.