Dzień 6 i 7
Zbliżamy się do końca relacji. W ostatnich dwóch dniach było więcej przemieszczania się niż zwiedzania, dlatego opiszę je razem.
Drugi dzień w Marrakeszu zaczynamy od odwiedzenia ogrodu Majorelle. Ogród został zaprojektowany przez francuskiego artystę Jacques'a Majorelle w latach 20-tych XX wieku, w okresie kolonialnym, gdy Maroko było protektoratem Francji . Co uderza w ogrodzie, to kolory. Zestawienia kolorów często szokujące, a do tego bujna roślinność. Specjalny odcień błękitu kobaltowego który widzimy w ogrodzie i na fasadach budynków jest nazwany jego imieniem, bleu Majorelle -Majorelle Niebieski.
Ogród jest otwarty dla zwiedzających od 1947 roku. Od 1980 roku ogród został własnością Yves Saint-Laurent i Pierre Berge. Yves Saint Laurent zmarł w 2008 jego prochy zostały rozrzucone w ogrodzie Majorelle. W ogrodzie stoi pamiątkowy obelisk.
Yves Saint Laurent był zafascynowany kolorystyką ogrodu i stąd czerpał inspiracje do kolorystyki swoich projektów. Zadaszony pawilon ogrodowy, była pracownia Majorelle, jest Muzeum Sztuki Islamskiej. Eksponaty pochodzą z osobistej kolekcji Yves Saint Laurenta, w tym północnoafrykańskie dywany, meble i ceramika, a także malarstwo Jacquesa Majorelle i grafiki lokalnych scen z Maroka.
W ogrodzie znajduje się też ogromna kolekcja kaktusów.
Dzięki temu, że byliśmy w ogrodzie wcześnie rano, panował tam spokój i praktycznie nie było ludzi.
Dalsze zwiedzanie Marrakeszu nie było już tak komfortowe.
Meczet Kutubia jest największym meczetem w Marakeszu. Minaret ma 77 metrów wysokości, na szczycie znajduje się iglica i kule. Jest widoczny z odległości 30 km od Marrakeszu. Został ukończony za czasów panowania Almohadów w latach 1184-99. Zainspirował on budowę innych podobnych wież, takich jak Giralda w Sewilli i wieża Hassana w Rabacie. Mówi się, że Kutubia jest dla Marrakeszu tym, czym Wieża Eiffla dla Paryża - symbolem i świetnym punktem orientacyjnym. Spod meczetu jest bliziutko na plac Jemaa el Fna, do medyny i na suk.
Na drodze do meczetu czeka nas jeszcze jedna przeszkoda - sprzedawcy wody w swoich tradycyjnych strojach.
Czerwony strój, czapka jak choinka, na lewym ramieniu bukłak z wodą, na końcu rurka z kranikiem, na szyi czarki i kubki jako naczynia dla klientów. W prawej ręce dzwonek sygnalizujący "woda idzie".
Nie o wodę jednak chodzi, a o zdjęcia, a w zasadzie o zapłatę za pozowanie. Byli w tym dość nachalni.
Jak budowano meczet, to w połowie budowy zauważono że mihrab (wnęka do modlitwy) nie jest dokładnie zorientowana w kierunku Mekki. Niby prowadzący modlitwę może, uwzględniając błąd, zmienić kierunek, ale podjęto decyzję o budowie nowego meczetu obok pierwszej struktury. Pierwszy meczet został ukończony, a drugi meczet był w trakcie budowy. Drugi meczet był identyczny z pierwszym, z wyjątkiem jego orientacji. Układ, projekty architektoniczne, napisy, wymiary i materiały użyte do budowy były same. O ile w pierwszym meczecie, orientacja mihrabu była o 5 stopni odchylona w stosunku do kierunku Mekki, to w drugim meczecie, orientacja była... o 10 stopni przesunięta w drugą stronę od kierunku Mekki. Lepsze jest wrogiem dobrego. Przez około 30 lat obydwa meczety funkcjonowały równorzędnie, po czym pierwszy został opuszczony. Do teraz pozostały tylko ślady jego istnienia.
Medyna czyli Stare Miasto. Tu ludzie mieszkają, handlują. Oprócz banalnych widoków można tu spotkać również perełki zdobnicze.
Handluje się głównie przedmiotami artystycznymi - ceramiką, skórą, tkaniną, a przede wszystkim - metaloplastyką, która jest podobno najwyższej klasy światowej. W warsztatach na ulicy jest też produkcja tych wyrobów.
Medresa ben Jusufa. Ta najważniejsza szkoła religijna Maghrebu powstała w XIV wieku. Swój obecny wygląd zawdzięcza jednak XVI-wiecznej przebudowie. Centralnym miejscem jest dziedziniec z sadzawką przeznaczoną do rytualnych ablucji. W zdobnictwie budynku widać trzy rodzaje materiału: dół ścian - mozaiki. Środkowa część - rzeźby w gipsie. Góra - rzeźbione drewno cedrowe.
Duże wejście na wprost prowadzi do meczetu (jednego z niewielu w Maroku dostępnego dla zwiedzających), a okna na pierwszym piętrze wychodzą z pokoi nauczycieli i uczniów. Wyposażenie pokoi mniej niż skromne, ale pięknie zdobione klatki schodowe, korytarze,
Wnętrze meczetu. Z lewej - wyjście na dziedziniec, a z prawej mihrab, wnęka do modlitw skierowana na Mekkę.
Mihrab bogato zdobiony rzeźbami w gipsie.
Muzeum Marrakeszu. Muzeum mieści się w Pałacu Dar Menebhi, zbudowanym pod koniec 19 wieku. Pałac został odrestaurowany przez Fundację Omara Benjellouna i przekształcony w muzeum w 1997 roku. Sam dom jest przykładem klasycznej architektury andaluzyjskiej, z fontanną na centralnym dziedzińcu, tradycyjną częścią wypoczynkową, łaźnią turecką. Dziedziniec jest obecnie pokryty dachem z tkaniny, a ogromny metalowy żyrandol jest chyba najczęściej fotografowanym obiektem muzeum.
Na uwagę zasługują pięknie zdobione umywalki a także kolekcja rzeźbionych i malowanych drzwi.
Muzeum posiada eksponaty zarówno nowoczesnej i tradycyjnej marokańskiej sztuki wraz z drobnych przykładów książek historycznych, monet i ceramiki z Maroka berberyjskich i żydowskich, kultury arabskiej.
Hammam - łaźnia turecka.
Jedna z bocznych sal - pięknie polichromowana i z niewiele mniejszym żyrandolem.
Suk jaki jest - każdy widzi. Ten w Marakeszu jest ogromny i bogaty w towary.
Wyroby argano-podobne też tu są.
Z suku przechodzimy przez pusty o tej porze plac Jemaa el Fna. Tylko muzycy Gnawa bębnią bez przerwy. Gnawa są po części potomkami niewolników z Afryki Subsaharyjskiej lub czarnych Afrykanów, którzy przybyli w karawanach handlowych przemierzających Saharę.
Wczesnym popołudniem wyruszamy do Agadiru i wieczorem oglądamy zachód słońca w Atlantyku.
Rano widzimy, że w linii prostej do oceanu jest może 500 metrów.
Pomiędzy hotelami i pensjonatami dochodzimy do plaży.
Plaża prawie pusta. Dzieci odbywają lekcję WF-u, a na promenadzie wczasowicze też, tylko mniej dynamicznie.
Marcin pierwszy zszedł na plażę. Była pora odpływu, odsłonięty piasek był twardy, ubity. Przeszliśmy nim aż do końca plaży, do mariny. Woda była za zimna aby pływać.
Co robić? Na pływanie za zimno, na plażowanie szkoda czasu. Zwiedzać nie ma co.
Nocą 29 lutego 1960 r., w przeciągu 15 sekund, miasto zostało prawie doszczętnie zniszczone przez trzęsienie ziemi. Zginęło wtedy około 15 tysięcy osób, a 20 tysięcy straciło dach nad głową. Miasto trzeba było praktycznie w całości odbudować, dlatego też nie ma ono typowo marokańskiego charakteru.
Kilka punktów mieliśmy zaznaczone na mapie jako atrakcyjne.
Dolina Ptaków leży pomiędzy bulwarami Mohammeda V i Hassana II bulwarami, jest to mini zoo na 2,5 ha, który zawiera przede wszystkim wielu skrzydlatych lokatorów. W tym miejscu można odpocząć w spokoju pomiędzy egzotycznymi drzewami. W klatkach oprócz ptaków są owce, kangury, kozy, lamy, strusie ...
Do doliny ptaków wstęp jest wolny!
Wychodząc z ZOO drugim wyjściem znajdujemy się w innym mieście - nie w kurorcie a w mieście biur, banków.
Po prostu w City.
Następne kilka godzin spędzamy na jedzeniu lunchu, odwiedzeniu suku i kilku sklepów. Wracając na plażę przechodzimy obok pałacu królewskiego, ale nie ma szans na zdjęcia z bliska. Strażnicy przed i za ogrodzeniem bacznie obserwują każdego. W sąsiedztwie pałacu jest kasyno Atlantic, ale do niego nie wstąpiliśmy, czasu już było mało.
Wróciliśmy do hotelu, autokar wkrótce przyjechał, odprawiliśmy się i o 6 rano byliśmy w Pyrzowicach.
Koniec