Od 2012 roku, kiedy to pierwszy raz, bez rezerwacji i z 3 letnią pierworodną spędziliśmy wakacje w Chorwacji co roku planowaliśmy powrócić, ale zawsze wypadało COŚ. Zmiana pracy, zakup domu, dwie zagrożone ciąże, otwarcie firmy przez męża... Na początku roku spragnieni czegoś innego niż parawan na parawanie zdecydowaliśmy - wracamy do naszych marzeń!
Cała rodzina i znajomi pukali się w czoło, bo jak to? Z 3 dzieci?! Tyle kilometrów?! Do tego najmłodsza w dniu wyjazdu miała trochę ponad 6 miesięcy, nawet w nocy jadła co 2.5h i nienawidziła jazdy samochodem.
Ale uparliśmy się, lecz tym razem bezpiecznie (nie jak po raz pierwszy na dziko, Corsą B, bez ubezpieczeń i innych bajerów, na które studentów nie stać ), z rezerwacją noclegu od maja i wykupionym ubezpieczeniem, 30 sierpnia 2017 roku ruszyliśmy w trasę małopolska-Słowacja-Węgry-12km Słowenii-Chorwacja.
Skład? Mąż, Ja, Pierworodna (Tosia) 8 lat, Syn (Kajtuś) 3 lata i Najmłodsza (Basia) 6 miesięcy i 4 dni
Uwagi do trasy:
W przypadku rodzin z dziećmi, które mają vany - nie pokazujcie dowodu rejestracyjnego podczas zakupu winiety jeśli nie musicie! W Słowacji Mąż nie pokazał i zapłacił jak za osobówkę, na Węgrzech nie chciało mu się dyktować numeru rejestracyjnego, dał cały dowód i co? I szanowna pani naliczyła opłatę jak za ciężarowe, bo przecież to duże auto to musi być duża opłata. Nie pomogły tłumaczenia, że auto jest osobowe, pokazywanie śpiących dzieci z tyłu... I tak zamiast 15E zapłaciliśmy 30E