PAGWieczory w Pagu będę zawsze milo wspominać. Najwięcej, spośród wszystkich w Cro, spędziliśmy właśnie w tym miasteczku.
Nie wiem dlaczego, ale wszystko mi w nim pasowało. Pomimo dużej ilości turystów, braku spektakularnych uliczek, powalających widoków, czuliśmy się tam bardzo swojsko,... na luzie,... rzekłbym jak w domu. To chyba za sprawą bardzo miłych, otwartych i życzliwych ludzi, których tam spotkaliśmy. Przez, w sumie 4 tyg., jakie tam spędziliśmy, ani razu nie spotkałem się z przejawem jakiegokolwiek chamstwa, czy nawet niekulturalnego zachowania, o próbie oszustwa lub czegokolwiek w tym stylu nie wspomnę.
... raz zapytaliśmy jednego kelnera, który nas obsługiwał w zeszłym roku, jak jego złamana ręka, czy wszystko w porządku ?
Chłopak zwariował, zaczął opowiadać nam całą historię wypadku, chciał zapłacić za naszą kolację
, coś niebywałego, był przeszczęśliwy, że ktoś pamiętał jego gips z zeszłego roku.
... zgodziliśmy się na poczęstunek rakijowy
.
Naszą ulubioną knajpką w tym roku, była Croatia Grill i tam stołowaliśmy się praktycznie przez połowę pobytu (co drugi dzień
).
Było tam smacznie, miło, szybko i nie drogo ...( średnio zamykaliśmy się w 220 kunach)
Standardowo braliśmy jedną pizzę, jedno danie mięsne i jedno w zależności od ochoty ( spaghetti, kalmary, ryba, hamburger z pljeskavicą ) do tego 2 napoje i 2 piwa (czasami jeszcze dwa
)... Porcje były na tyle duże, że Zosia zjadała niecałą połowę swojej.
Obok był plac zabaw, także wszyscy byli happy ...
Znaliśmy miejsca, gdzie można było samotnie pospacerować
i w ciszy odpocząć...
Wiedzieliśmy , kto handlował najlepszymi koronkami ...
...a kto winem i rakiją
Gdzie najlepsze lody były, też wiedzieliśmy...
Zabytki, uliczki, mosty i knajpki ... wszystko mieliśmy
obcykane ...
... i znaleźliśmy miejsce, które było hitem tych wakacji