Rozwiązanie zagadki nr 2
napisał(a) Rafał B. » 12.02.2004 22:20
Maciej napisał(a):Gdzie z Warszawy dojedzie się szybciej, na Krym czy do Dubrovnika. Nie mam nie przeciwko Krymowi ale nie przesadzajmy. Pokonanie półtora tysiąca km fatalnych ukraińskich dróg a taka sama odległość do Chorwacji to nie to samo. Do HR dojeżżam od jednego przyłożenia. Na Ukrainie raczej bym się na to nie odważył/chyba że terenówką:)/
Rozwiązanie zagadki nr 2
Z Warszawy (Marszałkowska/Al. Jerozolimskie)
do:
a) Dubrovnika jest 1547 km,
b) Ałuszty (na Krymie) jest 1623 km.
Dane zaczerpnąłem z programu "Mapa Europy 2001" wyd. Cartall. Różnica zatem wynosi
76 km, na niekorzyść Krymu. To chyba nie jest racjonalny argument przeciw takiej wycieczce. Cytat w ramce powyżej, nie jest pozbawiony zasadności z tym, że...
Owszem jakość nawierzchni pozostawia wiele do życzenia. Jest ona bardzo nierówna. Poza obszarem zabudowanym
w zasadzie nie ma dziur ale jazda jest dość mecząca z powodu hałasu, którego nie jest w stanie wytłumić nawet francuskie zawieszenie. Na plus trzeba zapisać natomiast to, że
drogi te są bardzo szerokie i posiadają równie szerokie pobocze, co niewątpliwie wpływa dodatnio na bezpieczeństwo jazdy. Jakość dróg
w miastach i wsiach oraz dróg niższych kategorii gwałtownie się pogarsza, co wymaga
w tych miejscach wzmożenia uwagi. Dodam jeszcze tylko, że jadąc głównymi drogami (a w kierunku Krymu jest to realne) można poza obszarem zabudowanym gnać "ile fabryka dała" (oczywiście jeżeli ktoś lubi) bez obaw o milicję (DAI) i o dziury w nawierzchni, korzystając z w sumie
bardzo niewielkiego ruchu jaki panuje tam nawet na głównych "magistralach". Tubylcy preferują z przyczyn ekonomicznych transport zbiorowy co powoduje, że natężenie ruchu porównywalne jest do tego w Polsce, w latach 60-tych. Autostrad nie ma, bo jak na razie nie są niezbędne. I jeszcze jedno. Osobiście nie wyobrażam sobie przemknięcia przez obcy dla mnie kraj, aby jedynym wspomnieniem z podróży była biała przerywana linia i odczyt prędkościomierza. Ale to już rzecz gustu. Czytając na forum o "wyczynach" co poniektórych autorów jeśli idzie o czas przejazdu trasą "a" odczuwam duży skok w wydzielaniu pewnych hormonów i świerzbienie w paluchach... No, dobra już kończę.
R. B.