Jeśli chodzi o drugą wyprawę w 2020, został nam krotki wypad do Leo na Pleješac, co niebawem uczyniliśmy. Jest kawałek do Janjiny ze Splitu, wcale nie dziwne,że czekają na most jak na zbawienie. Ale czy Pelješac za to podziękuje, to już inna sprawa...
Od Makarskiej przejechaliśmy się wybrzeżem, by nasycić się widokiem Jadrana...Łapalismy promienie słońca w Promajnie, podziwiając zachód gdzieś w okolicy Živogošća
Janjina przywitała nas lekko uśpiona.Śmiesznie mi się tam wracało po miesiącu czasu, śmiesznie się szło do sklepu. Miałam wrażenie, że ekspedientka, z gatunku wszechwiedzących ostro zastanawiała się o co komą widząc mnie w krótkim czasie ponownie , przeca do sezonu jeszcze daleko
Ogólnie to miłe, jak rozpoznaje się niektórych ziomków, z wzajemnością, np.organistę,którego poznałam podczas gry w bule z zespolem- jakiż chlopak byl zdziwiony,kiedy nas zobaczyl gotowych do koncertowania , a dzien wcześniej kibicował na torze do gry jakimś obcokrajowcom
Tym razem również musieliśmy zaliczyć "balote", z podziałem na "sex", nie pytajcie kto wygrał
Ale zemściłam się w kavanie
Ograłam Chorwata publicznie w szachy
Ta janjinska kavana to trochę taki wczesny Gierek w wystroju, ale dobrą białą kawę tam dają. Obserwując na takiej prowincji życie autochtonów wyraźnie widać zarysowany podzial przypisanych ról społecznych. Zwykle siedzą tam chopy, babeczki uświadczysz po niedzielnej mszy. Ot chyba święto mają za stanie przez tydzień przy garach. Możecie się ze mną zgodzić,albo nie,ale zdanie sobie wyrobiłam na temat ugruntowanego podziału ról w Dalmacji. Oni temu przeczą, uważają się za postępowych, jednocześnie osądzając od czci i wiary Zagrzebiaków, którzy zupełnie przewrócili wszystko do góry nogami. Oczywiście nie osądzam- dzielę się obserwacją na temat rożnic kulturowych
W każdym razie pospacerowane było,
wywieźliśmy dziewczyny na drugą stronę tunelu, podziwialiśmy kwitnące migdały, kosztowaliśmy kumkwatów, pachnących cytryn i owoców morza...
Policzyliśmy kamienie w górnej , trochę zapomnianej, w dużej mierze opuszczonej, ale jakże klimatycznej Janjinie,
zobaczyliśmy Trpanj nocą...
studentkom załatwiliśmy praktyki w międzyczasie, domaće wyroby zostały zakupione . Byle do lata, wówczas uzupelnimy zapasy, jak każdy szanujący się cromaniak
Oooo, jeszcze przypomnialo mi się że mój mąż na styku lutego z marcem biegał po Jadranie na plaży Jezero... ja tam wolę poczekać do lata