Noc była krótka,gdyż jakoś po 5 rano odchodził autobus do Visu. Poza tym tak pieruńsko wiało, że miałam wrażenie, że morze zaraz się wedrze do apartmana
Budzik po czwartej wręcz darl się "zostancie w łóżku "
No ale przy tej opcji prawdopodobnie nie wyruszylibysmy tego dnia do Splitu...szanse na katamaran były raczej marne. Więc zwiedzanie stolicy wyspy trzeba odłożyć na następny taz...
I tu od razu rysuje się zestawienie naszych mentalności z mentalnością wyspiarską. Człowiek się wkurza, że z planów nici a oni pokornie przyjmują taki bieg spraw,podkreślając "to je normalno,to život na otoku".
Z autobusu pamiętam taki obrazek, jak gdzieś po drodze dosiadł się jeden gosc i zaczął kaszleć...od razu zrobiło się luźno koło niego. Skomentował: nije korona
W kasie,zagladajac w portfel też adrenalinal urosła,bo...do tej pory nie wiem,gdzie wsadziłam czesc wymienionej kaski
I myśl, noszzzzz, jak terminal nie zadziała to zostaniemy tu do jutra, a co tam! Zadziałał, na szczęście, bo plan byl napięty, a wolnego jak na lekarstwo.
No co powiedzieć, trzepało troszku "wiadrolinią", a podróż ponad dwie godziny. Dobrze, że śniadanko symboliczne było...
Jeszcze parę fotek z Komižy, także nocnych. Kosciol św. Mikołaja, dumnie górujący nad osadą, następnie kościółek przy plaży, o ciekawej bryle. Ponoć zawiera jakieś perełki malarstwa renesansowego bodaj,ale zamknięty był, niestety.
Następna fotka to miejsce rekreacyjne do gry w minigolfa.Także kwiatuchy załączam, na dowód,że tam już wiosennie pachniało
- Wspomniana wcześniej konoba, jedyna czynna
Że pozytywne odczucia z wyspy, to nie muszę dodawać. Jedno co mnie zaskoczyło,że na tym końcu świata nie spodziewałabym się pewnych rzeczy, takich jak np.związku z uprawiana przeze mnie zawodowo muzykoterapią naturalną. Bo to,ze artyści,ze malarze,no to wiadomo,jest klimat,to i bohema się garnie
Ale pokazy mozliwosci instrumentów o naturalnym stroju były dla mnie zaskoczeniem wielkim. Raz w tygodniu takowe spotkania się tam odbywają, podczas których można posłuchać kojących dźwięków mis tybetankich i innych takich używanych przeze mnie cudów w praktyce muzykoterapeutki. Jak się o tym dowiedziałam? Ano szukając noclegu natknęłam się na fotke z takowymi , nie wiem czy nawet nie u tej Petry. Więc po nitce do kłębka dowiedziałam się takich ciekawostek.
Niestety nie było mi dane tego tam doświadczyć, gdyż odbywało się to w określonym dniu tygodnia,który był poza naszym grafikiem.
Tak czy owak, polecam wszystkim gorąco taki niesezoński wypadzik
- Jak dla mnie...bomba!