woka widzę że na Ciebie mogę liczyć Moja obawa bierze się z tego że ten ajvar mógł by dokonać selekcji. Oczywiście dopuszczam i taką myśl że relacja także. ( sam chciałeś)W drodze powrotnej kolejne postoje w miejscach gdzie widoki zapierają dech lub z powodów całkiem prozaicznych ...
Jadąc z Trogiru po odwiedzeniu Medeny zatrzymaliśmy się w małej knajpce Volan tuż przed Svincą. Spragnieni kawy i wody z lodem
przypadkiem odkryliśmy coś co nas zaskoczyło w małej rodzinnej przydrożnej knajpce miałem okazję wypić jedną z lepszych kaw ........ jakie piłem.
Wypiłem ale przyczajka - czekam na Vesie to nasz tester ... wypiła i ??? ... rozlega się przeciągłe noooooooo.
Już wiemy wszystko, to nie moje zamroczenie to fakt. Dlaczego? nie wiemy, wiem że mieszanka był oparta o kawę meksykańską, prawdopodobnie double?
Ekspres niby standard ... więc o co chodzi? sięgamy po wodę z lodem i drugie zaskoczenie ... bajkowy smak wody.
Ponieważ mamy znaną wszystkim "Jana" porównujemy i szok Jana smakuje w tym momencie jak chlorówa z kranu.
Pytamy co to za woda jaki gatunek? a miła kelnerka przynosi kolejny dzbanek wskazując na kran !!! Woda i lód gratis.
Jak więc wracając nie skorzystać z oferty skoro właśnie rano byliśmy świadkami jak na rożnie lądował całkiem słusznych rozmiarów świniaczek - może już doszedł?
Doszedł a jakże, w karcie oczywiście wszelkie znane Wam specjały, ale decyzja już zapadła prosiaczek 2 razy
Sałatka z pomidorów w zalewie z octu jabłkowego, 2 typy pieczywa itd itd ...Wersja tego dania to porcja 30 dkg lub kilogram - ilość zjadaczy dowolna.
Rozsiadamy się i ... oszczędzę Wam opisu bo może ktoś czyta to przed posiłkiem
Krótko rewelacja (a ta skórka chrupiąca..). Na koniec kawka oczywiście z dzbankiem wody o której już było.
Ponieważ nic i nikt nas nie gonił nasza biesiada trochę trwała i tu pozwolę sobie na małą dygresję... dużo na forum spotkałem wpisów o wspaniałych figach których całe sady rosną bezpańskie tylko rwać.
Zapewne są takie drzewa przy opuszczonych z wiadomych przyczyn domach, może jest to nawet zjawisko masowe.
Sam znam takie drzewo przy wjeździe do Trogiru gdzie po owocach które spadły jeżdżą samochody, ale właśnie w Svinca po drugiej stronie drogi był sad.
Jedno najbardziej okazałe drzewo rosło w trawiastej zatoczce - zatrzymuje się mondeo kombi koloru srebrnego wyskakuje z niego mama z kilkunastoletnią córką, z wprawą o którą nigdy bym ich nie posądzał zrywają figi przenosząc pełne naręcza do auta.
Tata dzielnie trzyma nogę na gazie po ogołoceniu drzewa w zasięgu swojego wzrostu (kilka minut) wskakują i jadą wtedy udaje mi się dostrzec rejestracje ....hm.
W zasadzie nawet się nie zdziwiłem. Po kilku minutach z domu położonego za knajpką wyszedł starszy człowiek z kawałem stalowej liny. pozakładał, ponaciągał sprawdził i powiesił na środku czerwoną szmatkę ostrzegawczą
Jaka szkoda że tak późno może gdyby wcześniej, może gdyby nie było szmatki to koszt lakierowania mondeo coś by komuś uświadomił.
A tak pozostał wstyd nie dla tych którzy kradli, tylko tych przy stolikach musieli spojrzeć w oczy wracającemu w naszą stronę właścicielowi.
wracamy trochę przygaszeni dobrze że już z daleka widać na Ciovo nasz kościółek. Rozmawiamy wieczorem o tym i innych "zderzeniach" jakie przyszło nam przeżyć za przyczyną naszych rodaków.
Nie znajdujemy odpowiedzi pozostaje pytanie dlaczego?
Czasem jak panuje błoga cisza i wakacyjne lenistwo osiąga apogeum odzywa się telefon. Ponieważ nie udało mi się go zgubić ani utopić pozostało odebrać .......no i się zaczęło.
Drobna zmiana planów i zamiast zbliżającego się powrotu do domu - drobny wypad do Bolonii bo jest do zrobienia mała fotosesja.
Szybka narada z ulubionym GPS-em i o dziwo Prom do Ancony ze Splitu lub Zadaru. Telefon do Jadrolinii w Splicie, od nich niestety wszystko zajęte ale mogę dostać bilet z Zadaru pod warunkiem że będę u nich jeszcze wieczorem lub jutro rano.
Akurat znajomi Chorwaci jadą do Splitu kupią - Hurra uda się.
Już w tej relacji o nadziei coś pisałem ... Wrócili z niczym byłi za 10 min 18oo (kasy czynne do 18oo) i rozbili się o drzwi i panią sprzątaczkę - cóż rano o 7oo robie powtórkę.
Szybka pobudka do Trogiru luz jak w wymarłym mieście za miastem roboty drogowe światła i korki na 3 km. Cóż czekam by wyrwać do przodu jak tylko można, docieram na nabrzeże jedyny duży parking już z napisem zajęte i szlabanem
(jest 7.4o!!!). Nie daję się zbyć bo wiem że mają swoje ciche rezerwacje dla "swoich" pomaga rejestracja i chorwacka wiązanka .... wpuszcza, o i ile miejsca jeszcze.
Pędzę do Jadrolinii dopadam kasy mówię że dzwoniłem i że Ankona
z Zadaru i że.... ach no tak no tak.. ile osób 2, auto - tak, a to nie mamy ???
CO? no są tylko na deku dla ludzi z autem nie ma - to co sobie myślałem o informacji i obsłudze niech pozostanie tajemnicą.
W nagrodę mogłem zrobić sobie fotkę portu pasażerskiego i wracać,
Już po drodze obmyślam jedyną alternatywę przejazd przez Słowenię do Triestu i dalej ... po sesji powrót przez Austrię.
No cóż powrót nagle wydłużył mi się o 780 km.
cdn