skoro już jeteśmy na plaży gdzie rozgrywa się większość wakacyjnego żywota czas na kilka spostrzeżeń.
Wspominałem już wprawdzie, że po raz pierwszy odwiedziliśmy Chorwację w pełni sezonu. Nie wiedziałem że te wakacje będą tak różne, chociaż uczciwie muszę przyznać że nie tylko z powodu zmiany terminu.
"Kryzysowe" wakacje sprawiły że do Chorwacji zjechały tłumy gości z Włoch, Francji, Niemiec, dla których te wakacje były okazją cenową.
ilość wycieczkowców najlepiej o tym świadczyła
Nasi rodacy stanowiący nie małą grupę wakacyjnych gości pojawili się także jakby w większej liczbie, a już
na pewno z większą ilością dzieci zwanych czasem z przyczyn mi niejasnych "nasi milusińscy" czy też "pociechy".
Większość niestety z rodzicami cierpiącymi na wady słuchu, a czasem wręcz totalną głuchotę. Dlatego też biedne zmuszone były krzyczeć by być słyszane, a odległość od rodzica nie miała tu wielkiego znaczenia. Dotychczas uważałem Włochów za "chałaśliwą nację", ale już nie będę - należy walczyć ze stereotypami.
Bliskość plażowych sąsiadów pozwalały jednak na pewne obserwacje, czasem wręcz do nich zmuszając.
Para młodych ludzi z Francji, Ona z książką i butelką wody, On z maską do nurkowania, przychodził przysiąść na chwilę resztę czasu spędzając w wodzie.
Trzy pokoleniowa rodzina ze Słowenii, małe dziecko zmuszało ich do szukania cienia zajęci rozmowami, plażowaniem i zabawą w wodzie ( dziecko typ bezszmerowy, u nas takich nie produkują
)
Chorwaci- przychodzą wcześnie z ręcznikiem, w klapkach - znikają w wodzie.
Rosjanie(z Niemiec) najczęściej starsze panie z wnukami, starają się być niezauważeni.
Rosjanie (z Rosji) tzw. noweruskie, złote łańcuchy, dobra wódka (na plaży) bawią się w wodzie ze szczególną radością. Młode pokolenie stara się unikać j.rosyjskiego mówiąc po angielsku, starają się kupić knajpę, ale brak wprawy powoduje że padają, a podpite małolaty starają się zaszaleć co czasem nawet spokojnych Chorwatów (lub moją żonę) zmusza do interwencji.
Niemcy najczęściej miłośnicy pływania i sprzętu pływającego. Jeżeli akurat nie świętują urodzin - niezauważalni.
Włosi zawsze w grupie - rodzinnej lub znajomych. Jeżeli tylko nie są zmuszeni do rozmowy na dystans typu "woda do lądu" - bardzo mili sąsiedzi, ba nawet uciszali swoje dzieci jak tylko podniosły głos.
Polacy
grupa pierwsza - mama strażnik postawa stojąca na brzegu, komendy donośne tak by mąż i dzieci wiedziały że czuwa. Wzrok bystry pozwala dostrzec wszystkie zagrożenia i odpowiednio wcześniej wydać polecenie. I tak do 13.oo o tej porze mamuśka zarządza odwrót bo trzeba ugotować obiad. (tu często zestawienie przywiezionego dobra, które trzeba zjeść bo się zepsuje)
grupa druga - 30 latkowie z korporacji ze swoimi towarzyszkami. Panie zajęte sobą ciuchami, perspektywami awansu(męża), planowaniu dzieci, zamiany mieszkania itp. Panowie spięci jak na naradzie u szefa - luz demonstrują puszką piwa w ręce, i rozmowami jak tu wyżyć za gówniane 6-7-10 tys zł miesięcznie (wybrać właściwe)
grupa trzecia - najczęściej 2-3 samochody z których wysypują się panowie stanowiący skrzyżowanie "Pudziana z posłem Kaliszem" często bogato zdobione tatuażami. Towarzyszące im Barbie starają się łapać biegające dzieci tak by nie połamać tipsów i by treski i inne dopinki nie poodpadały. Można u nich zamówić okazyjnie "dobrą furę z Niemiec po starszej pani". Temat rozmów no cóż najczęściej kto pamięta z kim kto spał po wczorajszej imprezie i dlaczego ta "Q...wa nie przyszła jak czekałem"(to o żonie) żeby była jasność.
grupa czwarta - tata na urlopie ( zapracowany przedstawiciel klasy średniej) nadrabia zaległości wychowawcze po roku harówki. Mama z dzieckiem nauczona dawać sobie radę samodzielnie nagle zostaje zmuszona do słuchania taty który z braku podwładnych ćwiczy na rodzinie. Doputy dopóki nie zaczynali się kłócić bywało bardzo zabawnie.
grupa piąta - śląskie rodziny z bajtlami ujkami i gumimateracami, i tego nawet nie staram się opisać bo aż tak twórczy nie jestem. Na szczęście po rozłożeniu wszystkiego co nadmuchali ( w tym łóżko 2 osobowe z telezakupów, dwa dupne materace, kilka kółek, delfin i materac komórka) stwierdzili że tu ni ma placu co by się położyć i dychnąć i poszli trochę dalej.( niestety za blisko).
(wszelkie podobieństwa do osób i zdarzeń są całkowicie przypadkowe)czasem miałem wrażenie że tytuł w tej gazecie pisał ktoś z "naszej" plaży
no cóż jeszcze kilkanaście dni przed nami więc wypoczywamy
chociaż ktoś bacznie nas obserwuje!
ciąg dalszy zapewne nastąpi ...........