Vjetar napisał(a):Fajne zdjęcia.
Pzdr
Dziękuję!
Kunii napisał(a):Pochłonęłam całą relację w jeden dzień (omijając komentarze oczywiście). Teraz mam dylemat jaką wyspę wybrać na podróż poślubną. Wcześniej zastawiałam się nad Hvarem i Korculą (na Bracu już bylam). Dzięki Tobie (albo przez Ciebie ) doszedł do rozważań Vis
tomekkulach napisał(a):Kunii napisał(a):Pochłonęłam całą relację w jeden dzień (omijając komentarze oczywiście). Teraz mam dylemat jaką wyspę wybrać na podróż poślubną. Wcześniej zastawiałam się nad Hvarem i Korculą (na Bracu już bylam). Dzięki Tobie (albo przez Ciebie ) doszedł do rozważań Vis
Witam
Patrząc na Twoją/Twoje relacje(bloga obczaiłem)
Uderzaj na Korczulę z rejsem na Proizd-
W życiu nie widziałem bardziej fotogenicznej wyspy
...
Pozdrawiam
Tom.
Hercklekot napisał(a):Tak sobie myślę, że skoro już o jedzeniu mowa, to zaraz załatwię i miejsce nr 2 - czyli konobę Roki's w Plisko Polje. To trochę inny klimat niż Ferol: stare meble, ładne wnętrza ale atmosfera taka bardziej hipstersko-hippisowska, towarzystwo też dość młode i międzynarodowe. Roki's to przede wszystkim jednak wina - naprawdę dla mnie top jeżeli chodzi o Chorwację w ogóle, zarówno białe jak i czerwone. Kuchnia też naprawdę smaczna, choć obsługa dość oryginalna zarówno w wyglądzie jak i w zachowaniu (ale składamy to na karb powszechnie tam używanego do inhalacji magicznego zioła ). Hobotnica ispod peke była jednak bez zarzutu, szczególnie, że pływała w świetnym winie.
Hercklekot napisał(a):Następne dni znów przynoszą zmienną pogodę, często się chmurzy, czasami pada. Przerwę w plażowaniu wykorzystujemy na wyprawę po górkach otaczających Komiżę. Planujemy dojść do ustronnej plaży Barjoško w zatoczce na zachodnim wybrzeżu. Wychodzimy rano i kierujemy się gruntową dróżką, która zaczyna się zaraz obok naszego apartmana w górę.
Po półtorej godzinie bardzo spokojnego spaceru schodzimy do zatoczki z plażą Barjoško (B- na mapie). Po drodze trafiamy na jakieś ślady działalności człowieka - nawet na porzucony stary traktorek. Poza tym dość dziko i oczywiście ani żywej duszy.
Powrót do Nasze relacje z podróży