napisał(a) Hercklekot » 28.12.2015 21:55
Wracam na plażę - słoneczko grzeje, woda zaprasza do kąpieli.
W tle wysepka Host z latarnią morską.
Wczesnym popołudniem plaża zaczyna się zaludniać, przychodzi też dość liczne i głośne towarzystwo z ogromnymi psami, które sieją spustoszenie w wodzie i na plaży wśród najmłodszych plażowiczów i kobiet.
Jestem zaskoczony i zły, po raz pierwszy zdarza mi się taka sytuacja w Chorwacji - kompletny brak wyczucia, dobrych manier, egoizm i nie liczenie się z nikim. Nie mam nic przeciwko zwierzętom, nawet na plaży, ale takie ogromne bestie (rotweilery?), które terroryzują innych (dzieciaki płaczą, wszyscy wychodzą z wody) to już przesada... Niektórzy zapominają, że ich wolność jest ograniczona wolnością innych.
Niezależnie od tego incydentu Grandovac okazuje się fajną miejscówką. Można leżeć na dość sporych kamyczkach, można z boku na skałkach. Plaża jest czysta i szeroka, obok jest bar z lodami i napojami, do Visu rzut beretem. Jako że plaza jest na północnym wybrzeżu słońce nie operuje bardzo intensywnie i po południu robi się chłodniej.
Po powrocie do domu czeka nas z kolei przyjemna niespodzianka. Nasza młoda gospodyni Antonija chyba z paszportów wyczytała, że moja Żona ma dziś urodziny i oto na stole objawiła się flaszeczka, kwiaty i ciasto.
Ostatnio edytowano 06.01.2016 18:38 przez
Hercklekot, łącznie edytowano 1 raz