4 dalmatyńskie wyspy - Hvar, Brač, Korčula i Vis

Będę się delektować każdym zdjęciem z Korculi mówiąc sobie, że już za 282 dni zobaczę to na własne oczy Co to jest te 9 miesięcy

maslinka napisał(a):

Hercklekot napisał(a):Ciekawe pływadełko - to małe czerwone - jakaś zabawkowa łódź podwodna ?

Glassboat - wycieczkowy statek ze szklanym dnem albo, w tym wypadku, łódź podwodna z dużymi oknami. Jest też żółta wersja - yellow submarine
Tak to wygląda

Fajnie, że już jesteśmy w Prižbie Z przyjemnością powspominam.

Rzeczywiście, pędzisz z relacją

Ale czad! Szczególnie dla dzieciaków musi to być uciecha. Pędzę, bo mi na Vis spieszno Taka "Vis maior"

heca7 napisał(a):Będę się delektować każdym zdjęciem z Korculi mówiąc sobie, że już za 282 dni zobaczę to na własne oczy Co to jest te 9 miesięcy

Pewnie, że minie jak mgnienie oka Masz już zaklepaną kwaterę ?

Ba! Już od miesiąca Tydzień w Prizbie i tydzień bliżej Vela Luki- http://www.villasilvakorcula.com/
W Prizbie będzie tak- widok sprzed apartamentu : http://www.korcula-larus.com/wp-content ... pic-02.jpg

heca7 napisał(a):Ba! Już od miesiąca Tydzień w Prizbie i tydzień bliżej Vela Luki- http://www.villasilvakorcula.com/
W Prizbie będzie tak- widok sprzed apartamentu : http://www.korcula-larus.com/wp-content ... pic-02.jpg

No - drugi apartman bliżej do morza mieć nie może Zresztą z rej samej stronki korzystałem wynajmując swój.

Stawiamy pojazd na parkingu - pod zarośniętą wiatą.



W drzwiach wita nas Davor. Od razu widać, że równy gość, chce nawet targać nasze walizki ale wybijam mu to z głowy. Mieszkanie jest świetne - no i ten wiaterek znad morza... Mhhmmm już mi się podoba!

Przegląd mieszkania:

Kącik kuchenny w "dużym pokoju"





Sypialnia:



"Duży pokój"



Łazienka też fajna Warunki miodzio.

Widoki z balkonu:

prosto


w dół


w prawo


w lewo


Schodzę szybko po kilkudziesięciu schodkach i tak to wygląda z dołu, z brzegu.

Aklimatyzujemy się szybko - po 2 godzinach jesteśmy rozpakowani, przywitani (także z sąsiadami z dołu, sympatyczną parą starszych Węgrów) i można zejść schodkami w dół i wskoczyć w objęcia Jadrana. To dla nas nowa sytuacja - kilka kroków do morza. Bardzo to dogodne i rozleniwiające, ale akurat w tamtym roku wakacje takie miały być. Następnego dnia wstajemy raniutko i jedziemy trochę "pomyszkować" po okolicy. Na pierwszy ogień idzie sąsiednia Brna.













Szukam w porcie jakiś rybaków, niestety nie ma nikogo - choć pora odpowiednia, żeby kupić coś prosto z morza. Potem okaże się, że rybki i inne owoce morza podjeżdżają pod sam dom w dostawczaku-chłodni. W sumie były dwa takie autka, które melodyjnymi klaksonami dawały znać, że można coś kupić: jedno z owocami, drugie właśnie z "plodovi mora".

Wracając cykam jeszcze zdjęcie półwyspu Prišćapac z "obustronną" plażą obok ośrodka wczasowego.



Zapowiada się piękny słoneczny dzień, więc planujemy go spędzić na miejscu rozkoszując się morzem. Słyszałem gdzieś opinie (nie wiem czy tu na forum), że woda w okolicach ośrodka w Prišćapcu jest brudna - nic takiego nie zauważyłem, jest czyściutko, lazurowo, życie podwodne średnio bogate, szybko robi się głęboko.













Wszystkie bambetle do pływania i plażowania zostawiamy sobie zawsze na dole, na wybetonowanym podeście, można sobie szybko skoczyć do domu po jakieś jedzenie czy picie: żyć nie umierać. Jeszcze lepiej jest wieczorem - wiatr znad morza chłodzi mieszkanie, można siedzieć nad wodą czy na balkonie aż do zmroku, jest rześko i przyjemnie.

Następne dni mijały szybko i były dość podobne do siebie. 80% plażowanie na miejscu, wycieczki krótkie: przede wszystkim Blato (zakupy) i Prižba (konoby). Niestety - fotograficzną dokumentację szlag trafił Od tamtej chwili zawsze kopiuję zdjęcia z kart pamięci aparatów na dwa nośniki i nie usuwam póki nie muszę z karty. Mądry Polak po szkodzie... Dziurę postaram się zapełnić opisem.

Po pierwsze Prižba : my mieszkaliśmy daleko od centrum i nie plażowaliśmy na "głównej" plaży. Z reguły było na niej dość sporo ludzi, a my wolimy być sami albo w jak najmniejszym gronie. Jeżeli chodzi o konoby to mogę polecić Rivę: właścicielem jest Chorwat, reemigrant z Australii bodajże. Ważne, ze jedzenie jest bardzo smaczne i niedrogie. Wszystko świeże, dobra pizza, owoce morza i makarony.

Pobliskie Blato oferuje nam z kolei bardzo dobrze zaopatrzony targ z warzywami, rybami i innymi owocami morza (mule), jest też sklep rybny (gorzej zaopatrzony). Warto pojechać rano aby mieć pełen wybór. W Blato znajdziemy też parę sklepów spożywczych, pocztę i bankomat. Z miasteczka ostało się jedno (!) zdjęcie i parę ujęć z drogi.

Po 4-5 dniach totalnego odpoczynku nad wodą, przerywanego tylko wyprawami na obiado-kolacje w konobach i zakupy do Blato postanawiamy odwiedzić Korčulę. Droga przez wyspę jest malownicza, sprawdzamy przy okazji jak dojechać do konoby "Belin" w Žrnovie - wstąpimy tam na powrotnej. Parkujemy trochę wyżej przed starym miastem i lecimy zwiedzać. Mamy dużo czasu i nie będziemy się spieszyć. Jest czas na zachwyty nad pięknymi kwiatami...



a potem w objęcia bierze nas korčulańska starówka i piękne widoki.





Kontrast wysokich gór z morzem plus palmy plus urocza zabudowa - podoba się nam tutaj!



Czas zapuścić się w wąskie uliczki starego miasta.











Dużo pięknych architektonicznych detali - widać weneckie wpływy (lwy), klimacik jest obłędny: wąskie uliczki odchodzące od głównego traktu jak ości w szkielecie ryby. Wzrok co chwilę pada na inny detal, gzymsik, sztukaterię, balkonik... Między miejskimi murami jest chłodniej, nie jest też specjalnie dużo ludzi, co nam bardzo odpowiada. Idziemy w kierunku kanału Pelješkiego aby popatrzeć na półwysep i Orebić.

Siadamy na chwilę na kawę i ciacho. Wieje przyjemny wiatr od morza, atmosfera jest leniwa, cykamy sporo zdjęć i zapuszczamy się w przeróżne zakamarki. Na pewno wrócimy tu innego dnia wieczorem.













Rzucamy okiem ze starego miasta na port i promenadę...





i dochodzimy do bramy miejskiej.





Nie wiemy kiedy a minęły już cztery godziny! Idziemy w kierunku promenady i portu, co chwilę fotografując. Uch, ale ładnie! Szczególnie podoba nam się zwarta zabudowa, kościół i fajnie wkomponowane w całość baszty Barbarigo, Balbi i Revelin.

Starówka Korčuli - przepiękna! Bardzo bym chciała jeszcze kiedyś tam wrócić... Taka niewielka, a bardzo harmonijnie zbudowana, urokliwa. Pamiętam szczególnie tę uliczkę z hortensjami z Twojego zdjęcia. Detale zdobień na katedrze św. Marka - mistrzowskie.
Chętnie pooglądam więcej zdjęć z tego miasta.

Wrócimy jeszcze do Korčuli na zdjęcia "by night". To naprawdę perełka - nigdy nie potrafiłem zachwycić się bardzo architekturą (choć uwielbiam historię) a tutaj coś drgnęło nawet we mnie W takich sytuacjach chciałbym przekręcić pierścień na palcu i cofnąć się o te kilkaset lat... Przypłynąć jakimś statkiem z Wenecji jako kupiec, poznać Marco Polo i ruszyć z nim na wyprawę do Chin. Jak się wtedy żyło? Jacy byli ludzie? A może było brudno i niebezpiecznie, panowały choroby i epidemie i wcale nie było tak super a z pięknych pałaców i kościołów korzystali tylko nieliczni?... Takie tam rojenia