Meldujemy się w Podstranie - hotel nad samym morzem, sporo ludzi... Samo miejsce nie jest złe jak na nocleg tranzytowy, ale urlopu tutaj nie polecam. Dość wąska plaża, mnóstwo ludzi, zaraz obok przelotowa droga. Jemy smaczną kolację (ćevapčići), popijamy czerwonym winem, które jak się okazuje nazywa się tu czarnym i zasypiamy.
Następnego dnia wstajemy wcześnie, śniadanie, uśmiechnięta Pani Recepcjonistka perfekcyjnym angielskim żegna nas a my... do Drvenika na prom! Mijamy Omiš, który bardzo nam się podoba - szczególnie wysokie góry w kontraście z lazurem Adriatyku, jedziemy dalej Jadranką przez Makarską Rivierę pokazując sobie co piękniejsze widoki. Jedno jest pewne, trafiliśmy dobrze! Troszkę żal zapomnianego lepszego aparatu foto - gdy teraz patrzę na te słabe zdjęcia zrobione małpką (nawet nie miałem ochoty ich obrabiać), to wiem, że nie oddają tych barw i emocji... Zresztą ja jestem zajęty prowadzeniem a żona zaaferowana widokami zapomina o foceniu.
Z płyty leci samouczek chorwackiego, powoli opanowujemy podstawowe zwroty. Docieramy do przystani promowej w Drveniku, jest kolejka. Prom już czeka.