Dobry!
Dwa dni temu wróciłem z Cro... i miałem nie pisać relacyji, bo nawet nie skończyłem jeszcze tych sprzed lat, ale... może tę skończę. W końcu prawdziwego mężczyznę poznaje się... itd. Tak więc tym razem luźno sobie popiszę, jeśli można... Zdjęcia jakieś też sobie tak luźno powklejam, jeśli można. Zdjęcia oczywiście krzywe, niedoświetlone, prześwietlone itd... Aha...no i jakąś muzyczką sobie okraszę tę relacyję właśnie...jeśli można.
Aha...jeszcze tytuł? No...jest akurat taki, bo mi głupszy do głowy nie przyszedł. A skąd? O tym pojutrze.
Jak ktoś ma ochotę cosik poczytać, skomentować, poburczeć, rzucić dowcipem, pośpiewać, uszyć jakąś ładną koronkę autorowi - zapraszam.
___________________________________
No! Tak więc, wyjechaliśmy 23.05, cosik koło 21.00... dzień później, trzymając jeszcze Raciborskie w rękach, łypnęliśmy po raz pierwszy ślepiem z tarasu...
Cóż... Parafrazując poniższą klasykę...
CRO AWAITS!!!!!
ps. Bez parafrazy, tytuł powyższy bardziej pasuje do Pagu, niż do miejsca, w którym byliśmy.
ps. gdyby ktoś chciał przeskoczyć zajmowanie miejsc, proces witania się, rozmowy poboczne, to:
1
2
3
4
5
cdn...