Dobra... It's time to....
1.
Należałoby się troszkę cofnąć w rozw... znaczy w czasie. Rok temu Państwo M&M's (dalej: M1), znaczy ja i ma żona nie ruszyli nigdzie swoich du... znaczy nóg, z uwagi na pojawienie się trzeciego M. Trzeci M pojawił się akurat w czerwcu, kompletnie psując wszelkie plany urlopowe. Zostanie Mu to za jakiś czas wypomniane. Na razie... nie kuma, co się do niego rzecze:).
Sytuację analogiczną mieli inni Państwo M&M's (dalej: M2). Różnica taka, że ich trzeci M pojawił się tydzień po moim M.
Troszkę inną sytuację mieli Państwo D&P's (dalej: DEP). Ich E pojawiła się na tym łez padole pod koniec października Anno Bastardi 2014.
Piszę o tym, gdyż w niektórych momentach będzie to miało kluczowe znaczenie.
Piszę o tym, bo może zabłąka się tu jakiś przyszły cromaniak z pytaniem: czy jechać z niemowlakiem? Odpowiedzią będzie ta relacyja. Oczywiście, wszelkie zdanie na ten temat tutaj wyrażone będzie jak najbardziej subiektywne.
Piszę o tym, aby rozwikłać zagadkę 3 x (2+1) .
Plan zakładał, aby nie jechać w ciemno (płacz i zgrzytanie zębami wszystkich matek) oraz aby jechać razem jednym busem. Docelowo maksymalna odległość - 1000km. Dla Nas ten 1000km to okolice Pagu. Padły więc dwie krainy: Kvarner (łącznie z KRK) i Istria. Decyzja o wspólnym wyjeździe zapadła chyba jeszcze przed wszelkimi porodami. Takie wyjazdy mają wady i zalety, ale przeważyła kwestia szeroko pojętego bezpieczeństwa. Odruchy matek itd. Jak jedna nie widzi, to druga ogarnia całą sytuację itd. Część szczegółów została uzgodniona na wspólnym Sylwestrze. Ludzie zapracowani, więc znalezienie noclegu zajęło Nam jakieś 2 miesiące i w lutym wiedzieliśmy, że Naszym miejscem docelowym będzie...<odgłos otwartej dłoni uderzającej o czoło> NOVI VINODOLSKI. Dlaczego? Nie wiem do tej pory, poza tym, że M2 i DEP cisnęli niemiłosiernie, żeby już zaklepać, a ja spokojnie chciałem dalej szukać. Oczywiście, duża część ofert z różnych względów odpadała. Mieliśmy czas, więc byliśmy wybredni. Termin specjalnie wybraliśmy taki, bo... ileż można czekać na urlop:).
Jakiś miesiąc przed wyjazdem, spotkaliśmy się na naradzie logistycznej w pełnym składzie. Narada na zasadzie:
- dobra, to ja kupię rzeczy na rissotto
- super, to ja może zrobię karminadle
- 3 litry whisky wystarczą chyba na początek, przecież się kupi travaricę.
Na spotkaniu tym poległ plan wspólnej jazdy busem. Dzieciaki reagowały na siebie alergicznie, nie pod kątem chorobowym, ale towarzyskim. Jedno zaczynało płakać i za chwilę był chór. W busie mogłaby być mała filharmonia. Odpuściliśmy. Tak więc, młodzi rodzice - jazda busem większą gromadą zapewne ma sens, ale w wieku późniejszym
A propo młodzi rodzice... 33 to średnia wieku dorosłego składu tego wyjazdu, przy czym najstarsza osoba ma 38 wiosen, a najmłodsza 29 wiosen. Zarówno jedna, jak i druga osoba to płeć brzydka. Tak więc Ci "młodzi" rodzice zdążyli zrobić kariery, zdążyli być już w Cro, zdążyli się wyszumieć (częściowo) i...prawie nie zdążyli być rodzicami, że tak "pojadę" tematem na czasie. Prawie jednak robi wielką różnice i w dzień wyjazdu średnia wieku młodego składu wyjazdu wynosiła.... 287 dni .
Ale bzdury z tymi cyferkami, co?
Wracając... Do Novi V. 930 km. Nie znoszę jeździć w konwoju. Plan zakładał więc, że jeśli ktoś stanie, to daje cynk, a reszta zwalnia do 90-100km/h i łapiemy się po trasie. Plan się sprawdził idealnie. Droga była małym koszmarem, bo lało praktycznie cały czas, a jak przestawało, to pojawiały się cudne mgły z widocznością na metr. Jechaliśmy nocą, więc...
Z trasy daliśmy info gospodarzom, że będziemy jakieś 2h przed czasem, więc niech się przygotowują na najazd pieluchowych barbarzyńców.................cdn............