Dobra, sam se gibnę. Jeszcze przyjdzie koza do woza...
6.a.
Kolejny dzień to "wózkowa nuda"... Jakaś kąpiel, jakiś spacerek, jakieś piweczko, jakiś obiad... no bzdury.
Za to w następny dzień następujący po kolejnym dniu już była zagospodarowany praktycznie w całości. Kolejny trip. DEP wyjechali wcześniej. My, czyli 2xM&M&M's z oczywistą obsuwą. Plan zakładam odwiedzenie dwóch miejsc. DEP najpierw mieli zrobić to pierwsze i spotkać się z nami w tym drugim, po czym wracać do apartamentu, a My wtedy mieliśmy jechać do tego ichniejszego pierwszego, jednakże dla Nas drugiego .
No to fru....
Pierwszy krótki przystanek. Ogląd na okolicę w prawo...
... w lewo...
... na wprost...
I już wiadomo, że jesteśmy na KRK. Chcieliśmy zobaczyć, co straciliśmy... Na początku bez szału, jednak w miarę przemieszczania się coraz głębiej w wyspę, coraz lepiej.
I jesteśmy na miejscu. Sławna Baśka... Najpierw parking... Dość szybko znaleźliśmy w tej okolicy...
...potem obiad, bo już na głodnego dojeżdżaliśmy. DEP już też byli na miejscu. Zarezerwowali wcześniej stolik i czekali.
Wklejam idiotyczne zdjęcie konoby, bo może ktoś zna i sobie przypomni z uśmiechem na twarzy... albo może ktoś jedzie i zastanawia się, gdzie dobrze zjeść, a tutaj Nam smakowało.