Po kilku latach przerwy technicznej zawitałam znów na forum.cro.pl i uznałam, iż winna jestem relację z - mojej i małżonka mojego - pierwszej podróży do Chorwacji, w której zaplanowaniu bardzo pomogli mi Forumowicze Szanowni Trzy lata temu niewiele pisałam, za to dużo czytałam. Teraz nadrobię troszeczkę i mam nadzieję, że nikt nie będzie miał pretensji, iż moja krótka opowieść jest sprzed trzech lat
Co do przerwy technicznej - spowodowana była tym, że 9 miesięcy po chorwackiej wycieczce na świat przyszło nasze upragnione i wyczekiwane potomstwo w liczbie sztuk dwóch Oj, pięknie brzmi, ale pozory mylą - dziewczynki urodziły się o dwa miesiące za wcześnie, jak to często bywa w przypadku bliźniąt, a więc nie są niestety "made in Croatia" Mają obecnie dwa lata i tym razem Chorwację zamierzamy odwiedzić już we czwórkę, już we wrześniu. Stąd też moje ponowne pojawienie się na forum i "głośne" rozważanie opcji: Krk, Rab, Cres, Pag (chciałabym wybrać dwie wyspy, na każdej spędzić tydzień). Wszelkie sugestie mile widziane, aczkolwiek prosiłam o pomoc w dokonaniu wyboru w innym temacie (https://www.cro.pl/we-wrzesniu-z-maluchami-krk-cres-a-moze-rab-t42383.html - ostatnio chyba skreśliłam Krk, prawie zdecydowałam się na Pag, rozważam Paśman i Ugljan, czyli odeszłam od pierwotnej koncepcji). Gdyby ktoś gdzieś znał miejsce podobne do tego, jakie opiszę na Hvarze - to proszę o pilne info
A zatem relacja... może nie będzie porywająca - ale może ktoś będzie miał ochotę poczytać, a może komuś przydadzą się jakieś informacje.
PODRÓŻ
Wyjeżdżamy z W-wy w dość chłodny wrześniowy poranek i w miarę szybko docieramy do granicy z Czechami. Po zakupieniu wszelkich potrzebnych winietek - na Czechy i na Austrię - ruszamy dalej. Uśmiechamy się pod nosem na widok czeskich policjantów uważnie lustrujących samochody, które przekroczyły granicę... za pomocą lornetek. Sprawdzają, czy aby odpowiednia naklejka widnieje na szybie. No cóż... co kraj, to obyczaj.
Podróż przez Czechy mija dość szybko, z jednym wyjątkiem - przez godzinę tkwimy w ogromnym korku w Brnie (obwodnicy jeszcze się Brno nie dorobiło - ech, skąd my to znamy...). Ale wreszcie osiągamy Austrię i Wiedeń, gdzie spędzamy noc.
Następnego dnia rano jedziemy dalej - przez Austrię do Słowenii. Tam, w ramach oszczędności, planujemy objechanie autostrady. Objazd jest bardzo popularny i dokładnie opisany w internecie (ukłony dla Cromaniaków z forum.cro.pl ). Przez Słowenię przejeżdżamy więc bocznymi drogami, powolutku, nie przekraczając dozwolonych prędkości i podziwiając okolicę... aż do chwili, w której natrafiamy na stojący na szosie sznureczek samochodów. Korek, tutaj...? Dziwne... Zaczynamy już podejrzewać Słoweńców o jakiś podstęp... typu wyłapywanie podróżników omijających autostradę i, przykładowo, drobiazgowe kontrole samochodów... A kiedy dostrzegamy na rondzie policję, dopada nas autentyczny niepokój...
CDN