Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
grax napisał(a):Super sie zaczyna. Tylko martwi mnie jedna rzecz hehe dlaczego piszesz ze bys sie ju znie wybral do Orebic ? to naprawde taka wiocha? ja sie teraz na koniec sierpnia tam wybieram. Mam nadzieje ze bedzie super. Orebic traktuje jako baze wypadowa, Korcula, Dubrovnik, Trsteno. Mostar, Ston .. W Orebic tylko opalanie, spacerek i jedzonko. Tak to bede zwiedzial. Nie zniechecajcie ludzi
Orebic trzeba zobaczyć aby mieć porównanie do innych miejscowości,no chyba że pierwszy raz jedziesz do Chorwacji.
Co do relacji,wspaniale się zapowiada,fotki też extra,czekam na więcej.
@armar: Jakieś piwo tam piłem, ale w moim stanie fizycznym i psychicznym nie wiedziałem nawet co piję. Byliśmy tylko w parku zdrojowym, bo tylko tam było trochę cienia (o 17-tej było jeszcze 39 stopni).
@grax: Orebić wcale nie jest jakąś zapadłą dziurą. Po prostu patrząc z perspektywy czasu bardziej podobały nam się inne miejscowości i dlatego napisałem wcześniej, że raczej tam już nie zawitam. To nie znaczy, że jest tam brzydko itp. absolutnie. Wszystkie chorwackie miejscowości mają swój własny urok i ciężko tak porównywać. Nie wiem jak tam jest teraz, ale jak my byliśmy tam 4 lata temu było tam cicho i spokojnie i dużo mniej turystów niż np. na Riwierze Makarskiej. I to akurat było na plus, bo przynajmniej miejsce na plaży było zawsze zapewnione bez porannego wykładania ręcznika, co jest typowe dla plaż położonych w środkowej Dalmacji.
Zdjęcia Orebićia:
*Orebić - okolice portu
Aby uprzedzić inne ewentualne posty przyznaję się do tego, że oceny dotyczące poszczególnych miejsc to tylko i wyłącznie moje/nasze subiektywne odczucia, które wcale nie muszą być miarodajne. Po prostu będąc w danej chwili w jakimś miejscu tak go oceniliśmy. Niekiedy może to być zły nastrój, albo zmęczenie i wtedy już inaczej widzi się świat.
------------------------------
Kontynuując relację napiszę może jeszcze co nieco o Bośni i Herzegovinie.
*Dla poprawienia wszystkim nastroju zdjęcie z ulicy w Banja Luce.
Jednym z naszych wypadów były wodospady Kravica tuż przy granicy z Chorwacją. Znajdują się one pomiędzy miastami Ljubuški a Čapljina, niedaleko miejscowości Studenci. Jeśli ktoś stacjonuje na Riwierze Makarskiej polecam wybrać się drogą Makarska-Vrgorac. Naprawdę można tam zobaczyć piękne widoki, ponieważ droga usytuowana jest na ogromnych skałach, gdzie z jednej strony jest niemal kilometrowa przepaść, a z drugiej skalista ścianka. Po drodze są tylko bodajże 3 zatoczki, gdzie można stanąć samochodem, ale prawie zawsze zajęte, bo wszyscy robią sobie tam zdjęcia . Nam się raz udało.
*Widok na Tučepi
*Tutaj jest naprawdę wysoko
Wodospady Kravica są trochę trudne do znalezienia, ponieważ trasa jest słabo oznakowana i można się łatwo zgubić (szczególnie w miejscowości Ljubuški). Jeśli ktoś jedzie drogą 6-05 ze strony południowej to raczej ich nie znajdzie, ponieważ znak jest umieszczony tylko z jednej strony. Dlatego proponuję, aby jedna osoba zawsze patrzała do tyłu czy nie minęliście zjazdu. Proponuję jak najdalej stanąć samochodem przy Kravicy, bo potem trzeba zejść do wodospadów, które są usytuowane na samym dole (ale gorzej z powrotem pod górę ). Można wziąć także ze sobą stroje kąpielowe, ponieważ dozwolone jest kąpanie. Super sprawa wejść pod sam wodospad i poczuć jego siłę. Wyglądem przypominają one małą część Plitvickich jezior, jednak tam kąpiel jest zabroniona. Miejsce to nie jest może jeszcze doskonale zagospodarowane dla turystów, ale może dzięki temu pozostaje nadal naturalne. Nawet znajduje się tam jedna "knajpka", a i ludzi dość sporo. Nam się bardzo podobało.
*W drodze na Kravicę - pożar
Jeszcze jedną miejscowością, którą odwiedziliśmy w Bośni i Herzegovinie był Počitelj. Znajduje się przed Mostarem jadąc od granicy z Dalmacją przy głównej drodze. Jest to jest tam stare tureckie miasto usytuowane na górze, z drugiej strony przepływa rzeka Neretva. Warto wejść na samą górę, na ruiny starego zamku skąd widać całą panoramę miasta. Można odwiedzić tam meczet, do którego można wejść, ale my już nie mieliśmy czasu, bo odwiedzaliśmy to miejsce w drodze do domu. Uważajcie na starsze Bośniaczki sprzedające owoce. Jeśli chcecie kupić jakieś owocowe smakołyki to najlepiej mieć odliczone pieniądze, bo trudno dostać resztę pieniędzy z powrotem , a w dodatku 1kg winogron kosztuje 6euro. Na wejściu do miasta znajduje się jeden ciekawy sklep z pamiątkami, do którego warto zajrzeć.
Przedostatnim miejscem, które opisuję w Bośni jest Medjugorje. W odróżnieniu od Mostaru i Počitelj jest to chrześcijańskie miasto, w całości zamieszkane przez Chorwatów. Od strony Dalmacji można się tam dostać drogą do Vrgoracu i mało uczęszczanym przejściem granicznym przez Crveni Grm lub przez Metkovic. Dla zagorzałych katolików jest miejscem pielgrzymek. Ludzie przyjeżdżają autobusami z Polski nawet na jeden dzień, by się pomodlić i zobaczyć to miejsce. Nic tam tak naprawdę nie było dopóki na górze dzieciom nie ukazała się Matka Boska. Na upamiętnienie tego wydarzenia wybudowano tam kościół św. Jakuba, a w miejscach objawień stoją krzyże. Kościół oficjalnie nie uznaje prawdziwości objawień. O konkretnych godzinach odbywają się tam msze w różnych językach. O ile się nie mylę nawet i w języku polskim, gdyż Polaków tam chyba najwięcej. My pojechaliśmy tam, ponieważ akurat odbywał się koncert Andrea Bocellego wraz z orkiestrą symfoniczną. Bilety stojące były darmowe. Spotkaliśmy parę pielgrzymek z Polski. Pozdrawiamy ludzi, których wtedy poznaliśmy .
Tutaj nagrane przez nas filmiki z koncertu:
Może nie jakieś super jakości, bo nagrywane aparatem.
Stacjonując w Orebićiu odwiedziliśmy m.in. Korčulę. Jest to wyspa oddalona o 2 km od półwyspu Pelješac. Można było tam się dostać samochodem za pomocą promu lub pieszo specjalnymi taksówkami wodnymi kursującymi mniej więcej co pół godziny, godzinę. To wszystko bezpośrednio z Orebićia. My wybraliśmy tę drugą możliwość, więc nie zwiedzaliśmy dalszej części wyspy, tylko jej stolicę o tej samej nazwie. Korčula urzekła nas swoim urokiem, więc byliśmy tam aż dwukrotnie w ciągu 10-dniowego pobytu w Orebićiu. W samym mieście było dużo turystów, tym samym mnóstwo specyficznych restauracji wokół starego miasta, gdzie ledwo można było znaleźć jakiekolwiek wolne miejsce. Przy ciszy Orebićia była to dla nas ciekawa odmiana. Wracając z powrotem płynęliśmy z grupą Rosjan, a "kierowca" taksówki lekko podpity zamiast obserwować trasę nastawił automatycznego pilota i wdał się z nimi w dłuższą pogawędkę siedząc tyłem do kierunku jazdy. O dziwo jednak dojechaliśmy bez problemów.
*Widok Orebićia ze statku na Korčulę
*Korčula
*Korčula - okolice portu
Dubrovnik również odwiedziliśmy dwukrotnie w roku 2006 oraz 2009. Ale na razie o samej drodze do Dubrovnika. Jest przynajmniej kilkanaście cudownych miejsc, które można zobaczyć jadąc drogą do stolicy południowej Dalmacji, nie mówiąc już o samym morzu, które pięknie widać z Jadranki (jakby ktoś nie wiedział to główna droga nad Adriatykiem w Cro ).
Jadąc z Orebićia po drodze mijamy malowniczy Trstenik (jeszcze na Pelješacu). Z góry wygląda jak mały raj na ziemi. Nie będę opisywać sami zobaczcie zdjęcia. Dodam, że z Trstenika kursują małe statki na wyspę Mljet.
Obok także mijamy średniowieczne mury obronne w miejscowości Ston. Leży w miejscu łączącym stały ląd z półwyspem Pelješac. Zachowały się tam trzy wieże niektóre fragmenty fortyfikacji.
Na trasie Makarska-Dubrovnik należy koniecznie zatrzymać się przy Baćinskich jezerach zaraz za Riwierą Makarską. Jest tylko jeden parking, z których dobrze widać jeziora, ale jest dobre oznakowanie, więc nie powinno być problemów ze zjechaniem (po lewej stronie w kierunku Dubrovnika). To wszystko przy głównej drodze.
Ciekawa jest również miejscowość Komin, która cała jest usytuowana nad rzeką Neretvą. Również widać ją z głównej drogi.
Widoki z Jadranki na Riwierę Makarską:
*Zatoczka z widoczną drogą
A to już niewielka miejscowość wypoczynkowa Slano niedaleko Dubrovnika:
*Zjazd z autostrady w Ploče (lipiec 2009)
A teraz sam Dubrovnik. Co tutaj dużo mówić, jedno z piękniejszych miast w Chorwacji. Ma najbardziej południowy charakter spośród wszystkich. Niestety dość drogie parkingi pod samym starym miastem, więc najpierw zaparkowaliśmy w porcie naprzeciwko hoteli, gdzie były darmowe parkingi, lecz spory kawałek trzeba było przejść w strasznym upale. Potem człowiek miał mniej siły, żeby przejść te kilometry na samym starym mieście, więc będąc tam drugi raz jednak zaparkowaliśmy nieco bliżej. Cena parkingu wynosiła 10 kun/h. Są tam parkomaty, ale nie radzę oszukiwać, bo jest tam "specjalny" parkingowy, który chodzi i sprawdza, do której godziny wykupiło się miejsce. Nie wiem co wtedy dzieje się z takim delikwentem, my tego nie sprawdziliśmy. Jeśli ktoś jedzie wieczorem to radzę wybrać się troszkę wcześniej, bo od 19-20-stej to już raczej nie znajdzie miejsca blisko centrum. Przejście po murach dookoła starego miasta to jedna z największych atrakcji, choć przy dużym upale trzeba mieć niezłą kondycję . Z góry widać dokładnie każdy, pojedynczy domek i te czerwone dachy cudownie komponują się z morzem i wyspą Lokrum. Idąc dalej po lewej można zobaczyć całą panoramę starego miasta, po drodze mijamy ruiny, po prawej zaś pięknie ułożone w jedną całość drzewa palmowe oraz morze. Minusem jest brak plaży. Turyści stacjonujący w Dubrovniku plażują się na wyspie Lokrum, na którą można dojechać taksówką wodną.
Proponuję każdemu zanim wybierze się do Chorwacji, a zamierza zwiedzać jakieś zabytki, zakupić sobie jakiś przewodnik. Wtedy zawsze wiadomo, co się zwiedza i gdzie dalej iść. Nie błądzi się po mieście i wiadomo, co się ogląda. My korzystamy z Globtrotera, ale widziałem, że przewodniki Pascala są lepsze, bardziej szczegółowe. W Dubrovniku są dwie główne ulice Placa i Puca. Tam jest zawsze najwięcej turystów, ale warto też skręcić w jakieś boczne, które też mają swój urok i odpocząć od zgiełku. Uwaga na koty, które mogą być bardzo złośliwe z powodu tego, że ludzie wchodzą na "ich" teren. Ogrom turystów chyba nie za bardzo im odpowiada, a wszystko co nowe muszą "oznaczyć" (wiadomo jak ). Nie wiemy z doświadczenia, ale widzieliśmy jak jeden z takich nicponi zaznacza plecak położony przez jednego Niemca na ziemi. Potem już chyba go nie doprał .
*Jeden z małych nicponi... ale przyznacie, że słodki
*Zdjęcie z głównego placu
*Prawosławny kościół
*Uliczny grajek
50 kun = 50 euro ? Oj to była"przygoda". Płacąc za rachunek w jednej z restauracji pomyliliśmy 50 kun z 50 euro i kupiliśmy najdroższe pizze w naszym życiu w sumie za 300zł. Żona nie była zachwycona jak na drugi dzień chcieliśmy wymienić nasze euro. Tak to jest jak się trzyma wszystkie pieniądze w jednym portfelu. Za to w restauracji pewnie cieszyli się, że nam tak "smakowało" i dostali niezły napiwek hehe.
Z Orebićia wybraliśmy się kolejny raz do Bośni. Do chrześcijańsko-islamskiego miasta Mostar. Różni się zupełnie od miast chorwackich usytuowanych nad morzem. W jego architekturze widać muzułmański charakter. Jadąc tam pierwszy raz, nie byliśmy pewni jak przyjmuje się turystów, wiadomo, co się słyszy teraz o muzułmanach. Córka nawet zdjęła swój krzyżyk z szyi. Ale jak widać nie zostaliśmy zabici , jesteśmy cali i zdrowi. Całe stare miasto należy do kulturowego dziedzictwa UNESCO. Najsłynniejszą częścią jest most (sama nazwa miasta na to wskazuje), łączący w przeszłości dwa światy największych religi. Każdy pobyt w Mostarze musi wiązać się obowiązkowo ze zdjęciem na tle mostu, widać to także na naszym forum, więc my nie mogliśmy być gorsi. W czasie wojny domowej w Jugosławii most został częściowo zrujnowany, ale na szczęście został odbudowany. Przechadzając się po moście uważajcie, bo jest bardzo ślisko. Jeden starszy Francuz upadł na nim i rozbił sobie całą głowę. Krew ciekła po całym moście, nieprzyjemny widok. Pod mostem płynie piękna błękitna Neretva. Najlepszy widok na całe miasto jest z jednego z meczetów, na który można wejść za drobną opłatą, nawet nie przebierając się i nie ściągając butów, przynajmniej tak było w 2007 roku. Krążąc uliczkami można kupić ciekawe pamiątki, których na pewno nie dostanie się w Chorwacji, ale są też pamiątki rodem z Chin. Jeśli chcecie uniknąć tłumu turystów wybierajcie się tam w ciągu tygodnia, jest prawie pusto. Za to w weekend Mostar naprawdę tętni życiem.
*Nowoczesność przeplata się z pozostałościami z wojny
Z Orebićia zdążyliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Punkt najbardziej wysunięty na zachód na Półwyspie Pelješac. Dokładniej miejscowość Lovište. Oto zdjęcie z drogi, bo zdjęcia z Lovište gdzieś zaginęły.
P.S. Jakby ktoś miał jeszcze jakieś pytanie albo któryś z opisów był niejasny czy niewystarczający proszę śmiało pisać .
Grot, piękna forma podziękowania za możliwość korzystania z wiedzy użytkowników forum.
Zdjęcia to po prostu bajka, gdzieś ty się z nimi ukrywał?
Pozdrawiam
Rafał
zdjęcia piękne, wiedza ogromna, miło po długiej przerwie "wpaść" na taki wątek
ps. ah i znowu ta tęsknota za Cro, może uda się w przyszłym roku.. ale poczytać zawsze można
pozdrawiam!
Koniec to nie jest, ale urlop to już przeszłość i czasu na pisanie mniej. Co nie znaczy, że dalszej części nie będzie. Jutro postaram się dać coś o Tucepi i wyjeździe na Sv. Jure.
grot napisał(a):Koniec to nie jest, ale urlop to już przeszłość i czasu na pisanie mniej. Co nie znaczy, że dalszej części nie będzie. Jutro postaram się dać coś o Tucepi i wyjeździe na Sv. Jure.
Fajnie niniejszym pozwalam sobie nieco podopingować kolegę, aby zaś się nie rozmyślił
grot napisał(a):Witam serdecznie wszystkich forumowiczów!
Przez 4 lata korzystałem z forum cro.pl. W tym czasie wraz z żoną i córką zdążyłem odwiedzić Chorwację 4 razy. Postanowiliśmy więc podzielić się z innymi naszymi doświadczeniami i ciekawostkami związanymi z naszymi podróżami po magicznej krainie nad Adriatykiem.
A to bestia! 4 lata po tajniacku buszował po forum i ukrywał takie foty!
To cud, że się w końcu ocknąłeś Kolego!
Oczywiście, przyłączam się do grupy oczekujących na więcej!