Śmigacz, mówisz masz, a że dzis piątek i w robocie cisza to :
Zadar.
W 2015 chcieliśmy jechać do Splitu,ale był koszmarny korek, więc wpisałem Zadar i tam pojechaliśmy. Niestety nie było nam dane zwiedzić wszystkiego. W tym roku postanowilismy zwiedzić więcej. No i tak po plażowaniu około godziny 12-stej się zebraliśmy i wskoczylismy do autka. Pojechalismy sobie do Zadaru. Jakie było nasze zaskoczenie gdy przed nami wyskoczyło auto z rejestracją GKW, (Kwidzyńską) . Poczuliśmy sie prawie jak w domu. Okazało się że zaparkowaliśmy prawie w tym samym miejscu i spotkaliśmy sie przy parkomacie. Ja kudłaty durnowaty zamiast wziąźć więcej drobnych na parkomat to nie, uparłem się że zapłacę kartą albo papierowymi. Jakie było moje zdziwienie że można było tylko płacić monetami. Dałem radę ale czas mieliśmy ograniczony, a chcieliśmy zobaczyć to po co każdy tu chyba przyjeżdża ZS .
Wejście na stare miasto , u góry gdzieś tam koło drzewa nasze auto.
Dalej spacerek:
Pospacerowaliśmy, kupiliśmy pamiątki, ja uparłem się aby w tym roku zobaczyć/usłyszeć organy , udało się. Przed organami i resztą atrakcji poszliśmy do sprawdzonej konoby, obok kolumny.
Dziecieki biegały po tym ryneczku a my chciałoby sie powiedziec sami ale w spokoju ale nie, z największym kłotnikiem Olusiem zostaliśmy . Ciężko mu usiedzieć jak widzi gdy jego dwóch braci szleje i biega.
EEE CO ZŁEGO TO NIE JA!Po tem ruszyliśmy w stronę organów, mijając taki kościółek, jak zwykle nie było czasu aby zajść, coś musi zostać na przyszły rok.
Potem dzieci zobaczyły plac zabaw,oczywiście trzeba było go odchaczyć. W tym czasie Olek miał pit stopa. Na placu zabaw ujrzałem kota na drzewie, jako że my kociarze i psiarze ( 2 koty jedna sunia) oto fotka:
Dalej wędrowaliśmy organami,które pięknie przygrywały nam morską toń. Niestety fotek brak.
Dalej na tym kółku solranym nasze dzieci szalały a my ładowaliśmy baterie
Puściliśmy też małego Bączka:
Czekajcie na mnie , ja Wam dam!Płynął sobie taki jachcik, przypominał mi ten z filmu wilk z wall street. Piękny ale może kiedyż jak wygram lotto, to wystarczy mi na wypozyczenie go na jeden dzień:
Potem przyszła grupa młodych ludzi i zaczeli tańczyć, bardzo fajnie to wyglądało. Nie żebym miał coś do nich, ale moim zdaniem to jest dobre miejsce na zamach, dużo ludzi w jednym miejscu.... MOże jestem przewrażliwiony, w każdym razie zabrałem małego i poszedłem stamtąd , ale moja druga połówka uparta została śmiejąc się ze mnie...
No a potem to na co wszyscy czekali, niestety parking nam minął i musieliśmy się zwijać, i tak przeciągneliśmy z 30 minut.
Pora wracać
Run Forrest run. Gdy tylko ruszliśmy to okazało się że jesteśmy w plecy z parkingiem, i tak powoli dochodzimy a tu po drugiej stronie ulicy idzie Pan co sprawdza parking i bileciki. Kurcze , aj z wózkiem rura, on też, dzięki Bogu jakieś auto (o dwa prze de mną) miało coś nie tak. Do mnie podszedł i zapytał czy wyjeżdżam bo już czeka inny chętny. Ufff. Potem jak wracaliśmy zatrzyamliśmy się w jakiś sklepie i spokojnie sobie wróciliśmy.
To jak tam pisze to od razu napisze o wspaniałej wyprawie do Splitu. Uparłem się jak osioł aby jechać do SPlitu w jakiś tam kolejny dzień, no to jedziemy. Żona mówi
zobaczysz będzie padać ja na to co ty, zoabcz, fajna pogoda do zwiedzania, nie za ciepło. ZNalazła się Ewa Gardias z tvn meteo.... Najpierw wszyscy piszczą jeśc jeść jeść, no to buch do centrum handlowego w splicie. Po obiedzie wyjeżdżamy i tu ulewa... Nosz k.....wa mać. Ja nie ugięty mówie zanim dojedziemy do parkingu to się uspokoi, jednak zwątpiłem po 30 minutch stania w korku i w deszczu. Wracając zrobiłem jedną fotkę:
Ot i była wyprawa do Splitu....Ale do kitu