I tak nastał kolejny dzień
sobotaWstaliśmy rano, aby dość szybko znaleźć miejsce do zaparkowania.
Doprawdy nasze samopoczucie było w dość kiepskim stanie
, za oknem pochmurno i duszno
prorocze
BĘDZIE PADAĆ z ust mojego M zapowiada dyskusję czy warto jechać.
Moje argumenty jednak przechylają szalę
nooo ile jesteś w stanie się moczyć I jedziemy, już w Warszawie ustaliliśmy, że przemieszczamy się drogami lokalnymi. Autostrady zostawiamy na wyjazdy wakacyjne i powyżej 500 km gdy będzie do pokonania.
Startujemy pozostawiając naszych współbiesiadników w błogim śnie.
Początek jest trudny, my zmęczeni i pogoda jakaś taka
zmęczona.
Docieramy pod Górę Gelerta
bo ponoć tam najszybciej znaleźć miejsce do pozostawienia OpelkaI go zostawiamy. W soboty i niedziele parkomaty wypluwają monety - tym lepiej dla nas.
BudapesztMiasto, które zobaczyłam z okna naszej Kijanki w 2011 roku (M 0
nas jakoś tak poprowadziło) i obiecałam, że wrócę
tu noooo i jestem
Co prawda zaczyna porządnie grzać słońce, parno i nasze zmęczenie zapowiada jeszcze nie jeden powrót.
Cóż pisać o Budapeszcie, stolica Węgier i monumentalne budynki (nasze odczucie ) przy zeszłorocznej Pradze robi wrażenie.
Moje M określiło to
Wybielona i napompowana Praga Kilka osób już napisało wiele, i opisało wiele, ja skupię się na moich odczuciach, i spostrzeżeniach.
Góra Gellerta
Nazwę zawdzięcza biskupowi Gellertowi, który właśnie tutaj miał zostać zamordowany przez pogan (według legendy spuszczono go ze szczytu w drewnianej beczce).
Góra zawsze cieszyła się złą opinią wśród mieszkańców - uważano, że zbierają się na niej czarownice i odprawiają sabat. Takie opinie były popularne zwłaszcza w okresie kontrreformacji. W późniejszym okresie z powodu wysokiej przestępczości okolice uchodziły za niebezpieczne (wysoka przestępczość była w całej dzielnicy Tabán, zamieszkiwanej, zwłaszcza w XIX wieku, przez biedotę).Michał bardzo chciał mieć zdjęcie
z Tym z Krzyżem, ale ja uparłam się
nie wiedziec czemu, że najpierw zaczniemy od Kościoła w Skale. Naczytałam się o akcentach Polskich itd.
Tak więc wycieczka obchodzi Tego z Krzyżem dołem, aby się wspiąć wyżej przy Kościele
nie obierajcie tej metody.
Idziemy na razie raźno (już nam powoli zmęczenie przechodzi) i się rozglądamy.
Za moment Wszyscy mnie .............. nie cenzuralnie potraktują
Kościół w Skale porażka tego dnia.
Wejście jak do SUPERMARKETU, obstawione cudami na kiju. Po pokonaniu części pod górę i wczorajszym zmęczeniu, oraz braku kondycji w zdobywaniu gór. Zostałam wyklęta.
Już większe wrażenie na mnie zrobił Hotel z naprzeciwka i widoki.
Zdobywamy górę dalej
Co prawda widok rekompensuje nam wspinaczkę, ale co mi się dostało... ... to moje.
Foch był tak wielki, że nawet na CYTADELĘ nie weszli.
W latach 1850–1854, po upadku węgierskiej Wiosny Ludów, zaczęto na wzgórzu wznosić potężną austriacką cytadelę (Citadella), zaprojektowaną przez generała Emanuela Zitta (według innej wersji projektował ją generał Julius Jacob von Haynau). Długa na 220 metrów i szeroka na 60, z murami dochodzącymi do 16 metrów grubości miała wybić z głowy obywatelom Budy i Pesztu ewentualne kolejne próby buntów przeciw Habsburgom. Obiekt już w trakcie budowy uważany był za przestarzały. W 1897 symbolicznie dokonano wyłomu nad główną bramą i przekazano twierdzę władzom miasta. W 1945 została zdobyta po gwałtownych walkach przez Armię Czerwoną.
Dzisiaj jest doskonałym punktem widokowym, mieści się w niej muzeum, restauracja, dyskoteka oraz schronisko młodzieżowe. Znajduje się również na liście dziedzictwa UNESCO wraz ze Wzgórzem Zamkowym i promenadami naddunajskimi. Tylko do Tego z Krzyżem. No i gitara, ja wedle zasady solidarności jajników pozostałam pod Taką oto Panią.
POMNIK WOLNOŚCI
Oprócz twierdzy na szczycie znajduje się Pomnik Wolności (Szabadság-szobor), wzniesiony w 1947 i przez długie lata poświęcony żołnierzom radzieckim poległym w walce o Budapeszt. Przedstawia on 14-metrową kobietę z brązu trzymającą palmowy liść, ustawioną na 26-metrowym postumencie. Projektantem był Zsigmond Kisfaludi Strobl. Według legendy pomnik pierwotnie miał upamiętniać Istvána Horthyego de Nagybánya, syna Miklósa Horthyego, który zginął na froncie wschodnim w 1942 (był pilotem). W pierwotnej wersji zamiast liścia palmy kobieta miała trzymać w rękach śmigło. Nie wiadomo jednak, na ile ta historia jest prawdziwa. Po 1989 z pomnika usunięto komunistyczne symbole (m.in. czerwoną gwiazdę) oraz napis dziękujący Armii Czerwonej za wyzwolenie miasta - obecnie pomnik ma uniwersalne przesłanie i upamiętnia wszystkich, którzy polegli za Węgry. Spod pomnika rozpościera się panorama południowych i wschodnich dzielnic stolicy.Nacieszyłam oko, na marudziłam i idę do Tego z Krzyżem.
I tym razem to ja miałam focha i nie uczestniczyłam w sesji.
A te moje uparcie
i ciekawostki o tym co ciekawe to z........
I moje zamordowanie po zdobyciu - okrężnymi drogami Tego z Krzyżem.
cdn