Odpisuje Wszystkim
za krótko
byłam aby wszystko spróbować, ale tu i tam byliśmy, a z tym grzańcem to jest tak, pijesz nie jedziesz
a tu tyle miejsc do odwiedzenia - zobaczenia.
Po herbatce i coś na ząb
osuszyłam szkło i co dalej. Słońce powoli chyli się ku zachodowi, mroźno,
no coś trzeba wymyślić.
W samochód i do Wisły.
I od razu zaznaczę to był błąd.
Według Yanosika mieliśmy jeszcze 5 km do Wisły czyli dobrze się jeszcze nie rozpędziliśmy a tu koooooooorek.
Dobiliśmy do Stacji Kolejowej Wisła Uzdrowisko i szluz dalej nie jadę. Jakaś paranoja na drodze, ludzie jak ćmy chodzące, jeden przez drugiego trąbi, miga światłami.
Ja wszystko rozumiem godziny szczytu 15- 15,30 h, każdy pędzi aby się do fryzjera jeszcze dobić i w kreację wbić, toć to noc sylwestrowa, ale tłumy jakie tam zobaczyłam. Od Krupówek daleko nie stoją.
nawet na Mapach Google
Opelka udało się zaparkować, a nie było łatwo.
I w miasto.
Deptak ul. 1 Maja nas rozczarował człek na człeku po grzańcu już dobrze w czubie i ten jarmarczny spęd wszelkiej maści tandety
Znaleźć coś z klimatem gór prócz oscypków ciężko. Nawet budynki przypominają zbieraninę pomysłów szalonego architekta. Dobrze, że jeszcze widno
to na ziemię sprowadzały nas okoliczne góry, bo klimatu w tym uzdrowisku zeeroo.
Kurczę nie było gdzie cyknąć nawet fotki.
I tu mi mój M przypomina jak w poprzednim roku w Ustce w jednym sklepie na wystawie wypatrzył ciupagę. No taki mamy klimat na tandetę do kupienia z wyjazdu.
Nooo ale teraz już będzie tylko lepiej
Kościół Ewangelicko-Augsburski Ap. Piotra i Pawła i troszkę luźniej.
Idziemy szukać skoczni A. Małysza jak każdy porządny turysta. Nooo nie darujemy sobie zwłaszcza, że korek nadal snuje się w kierunku skoczni.
Bardzo nas zaintrygowały obiekty po stronie Skolnity Kolej Linowa, istny małpi gaj a człeków zupełnie pusto, a to tylko po drugiej stronie drogi.
Widoki jak widać, w tle moloch Gołębiewski
I skocznia młodzików, z "lądowiskiem" praktycznie na torach kolejowych i drodze krajowej 941
Ten obiekt nas bardzo zaintrygował, bo jeśli się odbywają zawody to ja się pytam
gdzie widzów ustawią. Pociągi odwołują i drogę zamykają.
Wisła zupełnie nie powaliła nas,
ale może to był nie właściwy czas
na jej zwiedzanie wśród mas.
przed nami powrót do P. Stanisława.
Po powrocie gospodarz zaprosił na grzańca do wspomnianego Baru Kufelek. To taki miejscowy bar, gdzie stali bywalcy mają swoje kufle i zajadają swoje ulubione dania.
Właściciel sam wędzi i w raz z żoną z tych wędzonek robią dania palce lizać
w bardzo przystępnych cenach.
I tu polało się "może" Brackiego i odbyły się degustacje wszelakiego dobra.
O godzinie 22.30 udaliśmy się w bardzo dużej kompanij na rynek Ustronia, aby wznieść toast Noworoczny
A przygrywał zespół Redlin
https://www.youtube.com/watch?v=m7c6-G4yL7wI ktoś mi powie co znaczy "Welewetka"
Kurczę tak dobrze nie bawiliśmy się od kilku lat.
cdn.