Z weekendowych wyjazdów Bracki Supetar i nie tylko

Uciekamy w kierunku Bielsko Białej
Ostatnie spojrzenie



I już Pałac za nami.

Niestety przez dość duży mróz tych kilka chwil jakie spędziliśmy w BB nie uwieczniłam zdjęciami i tu skuszę się poprosić Beatę o kilka.

To był naprawdę kilka chwil , pomykaliśmy wzdłuż ul. 3 maja , Zamkowej i Partyzantów. z małym postojem w okolicach Zamku i Rynku a następnie przeszliśmy się pod Katedrę pw. św. Mikołaja.

Aparat po spacerze w Pszczynie i szoku termicznym a samochodzie był cały mokry a na zewnątrz nadal było mroźnie. Obawiałam się go nosić i tak będzie kilkakrotnie na tym wyjeździe - niestety

Tak więc ruszamy i tym razem już na pewno w kierunku Ustronia.

W Ustroniu po "wysypaniu maneli" z bagażnika idziemy w miasto.
cdn

W Ustroniu szukamy "korzeni" czyli Wisły, bo przecież wędkarz zawsze kieruje się do wody.





Takich rowów, cieków wodnych, strumyków itp, w Kurorcie i okolicach wiele.
Ale jest i Wisła.



To za dnia - po widnemu - jak kto woli







W tym miejscu są, jest istny młyn Krupówki i Międzyzdroje Ustrzyckie.
Fotek nie wklejam bo wszystkie są bardzo "twarzowe" .

Przy Ratuszu troszkę luźniej



I budynek Pierwszej Szkoły Polskiej.



Historia tego budynku sięga 1827 r. Wzniesiono go na potrzeby szkoły protestanckiej w 1870 obiekt ten zburzono i na jego miejscu powstał obecny obiekt.
Warto wiedzieć, że pierwotnie w tym miejscu była pierwsza szkoła w drewnianym budynku, którą wybudowano już w 1787. Zresztą na budynku znajduje się tablica upamiętniająca tamto wydarzenie . " W tym miejscu znajdowała się pierwsza szkoła polska w Ustroniu"



I kolejna ławeczka do przyłączenia się na kontentowanie widoków straganów góralskich z wszelkiej maści chińszczyzną, oscypkami, i kierpcami.



Ale uciekamy w bardziej zaciszne miejsca, a i zmrok powoli zaciemnia obraz.



Kierunek PONIWIEC bo w tej dzielnicy mieliśmy kwaterę i takie widoki po drodze.



No dobra "poczłapaliśmy" troszkę dalej, ponieważ nasz gospodarz polecił nam BAR KUFELEK na obiadokolację i dobre piwo Cieszyńskie.

cdn

Poniwiec, no jest tam ładnie
Jak w całym Ustroniu

Piwo Brackie z Cieszyna mi nie smakuje

21monika napisał(a):Uciekamy w kierunku Bielsko Białej

Bielska-Białej też jest poprawnie

21monika napisał(a):Niestety przez dość duży mróz tych kilka chwil jakie spędziliśmy w BB nie uwieczniłam zdjęciami i tu skuszę się poprosić Beatę o kilka.

To był naprawdę kilka chwil , pomykaliśmy wzdłuż ul. 3 maja , Zamkowej i Partyzantów. z małym postojem w okolicach Zamku i Rynku a następnie przeszliśmy się pod Katedrę pw. św. Mikołaja.

Nie ma sprawy - ale szkoda, że nie wiedziałam wcześniej - bo bym się przygotowała

pl. Chrobrego przy ul. 3 Maja z choinką z ruskimi gwiazdami


Zamek Sułkowskich w barwach czekolady milki


Rynek




kawałek Katedry

Beatko i tak dziękuję

A tak przy okazji też tak masz po powrocie z zimna, że aparat jest cały mokry. Choć fakt rzadko mi się zdarzało biegać i cykać gdy na dworze jest po niżej -10st.C a tak mieliśmy prawie cały czas.

21monika napisał(a):Beatko i tak dziękuję

A tak przy okazji też tak masz po powrocie z zimna, że aparat jest cały mokry. Choć fakt rzadko mi się zdarzało biegać i cykać gdy na dworze jest po niżej -10st.C a tak mieliśmy prawie cały czas.

A proszę bardzo
Jak znajdę całą Katedrę - to dokleję

Przy różnicy temperatur zawsze tak jest, najgorsze jest wejście do kawiarni czy schroniska
W czasie mrozów używam głównie tych podwodnych odpornych na minusy duże a przy okazji są proste w czyszczeniu i wycieraniu

I tak zakończyliśmy pierwszy a przed ostatni roku dzień naszego wyjazdu

Rano wstajemy i ........
Słońce , mróz , i widoki za oknem aż się proszą na spacer.



Idziemy w stronę śniegu, bo właśnie tylko tego za oknem nam brakowało.







A jak już popatrzyliśmy to może "wjedziemy" na górę.









Widoki w trakcie "wspinaczki" pod górę









W taki dzień Czantoria kusi widokami gdyby było cieplej, aż się prosi o piknik na kocu i podziwianie tv panoramiczne w nieskończonej skali.









A teraz czas na śnieżki. Pierwsze niiiiiiiiiiiie ostatnie w tym roku przecież to jest 31.12.2015



I dobra idziemy dalej.



Jak widać na zdjęciach pojawiają się kropelki. Ale to jest właśnie mały mankament wchodzenia do karczm, punktów poboru opłat, wszelkich ogrzewanych pomieszczeń i wychodzenie ponownie na -12st.C. Wycieranie i takie tam niewiele mi pomogło.

cdn

O Jest relacja
A już myślałem, że odpuściłaś sobie ten Ustroń. Ostatnio zbyt mało uważnie wertuję forum i wiele ciekawych rzeczy mi umyka

Fajnie pooglądać znane miejsca widziane świeżym okiem Zauważyłem, że ktoś kto po raz pierwszy odwiedza jakieś miejsce dostrzega szczegóły, których starzy bywalcy już nie zauważają.

greenrs napisał(a):O Jest relacja
A już myślałem, że odpuściłaś sobie ten Ustroń. Ostatnio zbyt mało uważnie wertuję forum i wiele ciekawych rzeczy mi umyka

Fajnie pooglądać znane miejsca widziane świeżym okiem Zauważyłem, że ktoś kto po raz pierwszy odwiedza jakieś miejsce dostrzega szczegóły, których starzy bywalcy już nie zauważają.

Zgadzam się z Tobą.
mieliśmy tak sympatycznych gospodarzy, że jesteśmy umówieni na wiosenny wypad.
Zabrakło czasu na Ustroń tak od strony uzdrowiska, w sumie to byliśmy tam tylko w dniu przyjazdu i na sylwestrowej zabawie pod chmurką.
Kwaterę mieliśmy w okolicy PONIWIEC -a i tam najwięcej spędziliśmy czasu w tak krótkim wypadzie.
Oczywiście Cieszyn zaliczyliśmy i zdobyliśmy nowe doświadczenia kulinarne - smakowe.



I jak zaznaczał p. Stanisław "tylko z rozlewaka", bo butelkowe nie ma nic wspólnego z Cieszynem.

A drugie nasze zadziwienie, to w Nowy Rok nasi gospodarze wszystkich swoich gości obdarowywali parującą wazą rosołu z kluskami w formie a la lane. Były ciemne wręcz czarne i w smaku co najmniej dziwnym. Rosół pierwsza klasa po mrozie jaki nas zastał na spacerze Cieszyńskim rewelacja. Nazwy tej potrawy nie pamiętam (bardzo żałuję ) wiem, że pochodzi z domu rodzinnego gospodarza mieszczącego się w okolicy Równicy.

A o reszcie naszych przygód dowiesz się w dalszej części.

To były takie kluski
( mogą też być mniejsze )



Jeśli tak, to był rosół z kluskami wątrobianymi, bardzo popularny na Śląsku

21monika napisał(a):I jak zaznaczał p. Stanisław "tylko z rozlewaka", bo butelkowe nie ma nic wspólnego z Cieszynem.

znaczy .... czopowane

21monika napisał(a):A drugie nasze zadziwienie, to w Nowy Rok nasi gospodarze wszystkich swoich gości obdarowywali parującą wazą rosołu z kluskami w formie a la lane. Były ciemne wręcz czarne i w smaku co najmniej dziwnym. Rosół pierwsza klasa po mrozie jaki nas zastał na spacerze Cieszyńskim rewelacja. Nazwy tej potrawy nie pamiętam (bardzo żałuję ) wiem, że pochodzi z domu rodzinnego gospodarza mieszczącego się w okolicy Równicy.

A nie były to kluski kładzione ziemniaczane? Tylko, że one są szare a nie czarne

Ja kiedyś kawałek zimy w Istebnej spędziłam, to dopiero były doświadczenia kulinarne
To co znałam z miasta - miało smak parę razy bardziej niesamowity (jajka, mleko, sery, szynki - bo wszystko domowe) no i wiele nowości dla mnie, taka czysta, prawdziwa kuchnia góralska

Lednice napisał(a):To były takie kluski
( mogą też być mniejsze )

Jeśli tak, to był rosół z kluskami wątrobianymi, bardzo popularny na Śląsku

Prawdopodobnie masz rację.
Nie mam zdjęcia, bo telefon został w domu na służbie (własna firma), a aparat osuszał się. Za to my byliśmy tak głodni i spragnieni coś ciepłego, że pochłonęliśmy cały w mig. Kluseczki były mniejsze i cieńsze, ale coś w tym klimacie.

Bea.ta napisał(a):

21monika napisał(a):I jak zaznaczał p. Stanisław "tylko z rozlewaka", bo butelkowe nie ma nic wspólnego z Cieszynem.

znaczy .... czopowane

21monika napisał(a):A drugie nasze zadziwienie, to w Nowy Rok nasi gospodarze wszystkich swoich gości obdarowywali parującą wazą rosołu z kluskami w formie a la lane. Były ciemne wręcz czarne i w smaku co najmniej dziwnym. Rosół pierwsza klasa po mrozie jaki nas zastał na spacerze Cieszyńskim rewelacja. Nazwy tej potrawy nie pamiętam (bardzo żałuję ) wiem, że pochodzi z domu rodzinnego gospodarza mieszczącego się w okolicy Równicy.

A nie były to kluski kładzione ziemniaczane? Tylko, że one są szare a nie czarne

Ja kiedyś kawałek zimy w Istebnej spędziłam, to dopiero były doświadczenia kulinarne
To co znałam z miasta - miało smak parę razy bardziej niesamowity (jajka, mleko, sery, szynki - bo wszystko domowe) no i wiele nowości dla mnie, taka czysta, prawdziwa kuchnia góralska

Nie to raczej Tadeusz trafił one miały taki posmak wątrobiany. Pewnie o nie chodziło

Naprawdę, bardzo fajni ludzie nam wynajmowali apartament, kto by pomyślał o swoich gościach, że pierwszy taki mróz -12st C. a my ganiamy po górach więc może zmarznięci. Zwłaszcza, że w Cieszynie Nowy Rok to były totalne pustki i wszystko pozamykane, choć chińskie kramy zapraszały . Około południa wylegli młodzi gniewni i nawoływali PIWA PIWA pytali miejscowych o czynne lokale, nam już się odechciało. Choć taki pusty Cieszyn, będzie PIĘKNY.

Lednice napisał(a):Jeśli tak, to był rosół z kluskami wątrobianymi, bardzo popularny na Śląsku

Może na Śląsku Cieszyńskim? Osobiście nie znam tej potrawy a jestem Ślązakiem.

Ale wyglądają apetycznie

No, na Śląsku Cieszyńskim na 100% i dziwi mnie, że na Górnym go nie znacie