Wszystko co dobre szybko się kończy. Ta prawda szczególnie dotyczy wakacji. W tym roku udało się wyjechać na 3 tygodnie, to chyba jeden z najdłuższych naszych pobytów.
Na początek największy problem to tytuł tej relacji, bo jak ująć te wszystkie miejsca, aby Was zachęcić? Ale może się uda. W kwietniu męczyłam część z Was, którzy byli już we Włoszech o wskazówki odnośnie wyjazdu. Wszystko się powiodło i postaram się pokazać co ciekawego widzieliśmy we Włoszech i Chorwacji.
Trochę statystyki, aby było wiadomo czego się spodziewać. W tamtym roku były Nieudane zdrady, czyli jak wyjechać do Czarnogóry a i tak skończyło się w Chorwacji.
W tym roku zdrada zaplanowana i zrealizowana - 5 dni - Italia, potem powrót w znane i nieznane rejony Chorwacji.
Trasa : Krosno - Barwinek - męczące objazdy w Słowacji - Miszkolc- Budapeszt - Gorican - Słowenia - Włochy - Peschiera del Garda
Wyjazd 24 czerwca 2015, godz 6.00, przejechane 1243 km (LPG), na miejscu ok. 21.20.
Uczestnicy - samozwańczy kierownik czyli ja, mąż i córka (12 lat).
Trasa przez Słowację :
Nie lubimy jazdy przez Słowację, a jeszcze teraz to już delikatnie mówiąc masakra. Droga do Stropkova bardzo średnia, połatana. Jeszcze przed Preszowem mieliśmy przymusowy postój i tabletki na chorobę lokomocyjną nie pomogły . Na szczęście był to jednorazowy przypadek i do końca wakacji był już spokój.
Do Budapesztu dotarliśmy przed 12, a więc na moje oko mieliśmy lekkie opóźnienie. Przejazd z nową nawigacją bez problemu. Tankowanie na starym przejściu w Gorican i przejazd na Słowenię.
Na autostradzie węgierskiej trafiliśmy na akcję policyjną na jednej ze stacji benzynowych. Każde auto było sprawdzane, jeden policjant czytał nr rej, a drugi sprawdzał. Być może chodziło o winiety, ale coś za dużo tych policjantów było na tym terenie. Oczywiście miałam okazję wtedy kierować.