Pierwszy raz w cro.
Moje pierwsze spotkanie z Chorwacją miało miejsce w 2014 r. gdy to piszę jest wiosna 2019 r. Czemu tak długo zwlekałem z napisaniem kilku słów? Nie wiem, może oczekiwanie na najbliższy wyjazd do Chorwacji nastroił mni do tego by coś napisać. Jak wyjdzie to się dopiero okaże.
Wcześniej nasze (całej mojej rodzinki 2+2) wakacje spędzaliśmy nad bałtykiem. Wiadomo słońce, plaża, piasek itd. Jednak pewnego roku podczas pobytu w Jastarni znajomi namówili nas na wyjazd do Chorwacji. Naszą decyzję przypieczętowała pogoda nad polskim morzem, a dokładnie kilka deszczowych dni. winiety
Po wakacjach zaczęły się przygotowania tzn. Zbieranie informacji o tym gdzie i kiedy jechać, którędy, gdzie spać po drodze, jak ogarnąć, co zabrać z kraju, jakie ubezpieczenie i milion innych pytań. Odpowiedzi na nurtujące mnie pytania szukałem u znajomych, aż jeden z nich polecił mi forum cro.pl .
Termin wyjazdu został nam trochę narzucony, ale to nie temat na opowieść o pierwszym spotkaniu z cro. Pozostało pytanie, gdzie jechać? Wiedzieliśmy jedno musi być w miarę blisko i nie będzie to Istria. Po przeczytaniu kilku komentarzy i dobrych rad wybór padł na Silo, małe miasteczko na wyspie Krk. Apartament znaleźliśmy całkiem sprawnie, zaliczka wysłana, zatem kolejne wakacje spędzimy w Chorwacji.
Mieszkanie na miejscu już jest, ale jedziemy z dwoma chłopcami (3 i 5 lat) czyli wskazany jest nocleg po drodze do i z Chorwacji. Po przeczytaniu wielu opini na cro.pl wybór pada na Gasthof Zur Post w miejscowości Nestelbach bei Graz, w w drodze powrotnej na Hotel Verde w Mikulovie (dziś znajduje się tam Hotel Piano).
W drogę.
Ruszamy wcześnie rano. Trasa z Legionowa do Nestelbach to 896 km i powinniśmy ją pokonać w około 9 i pół godziny.
Nie pędzimy, na pokładzie jest nas czworo, na dachu box, a bagażnik zapakowany po brzegi.
Pierwszy dłuższy postów to stacja benzynowa w Bohuminie. Wiadom, trzeba zakupić winiety. Kolejka zaczyna się jeszcze przed budynkiem stacji. W końcu po kilkudziesięciu minutach wyposażony w winiety na Czychy i Austrię udaję się do samochodu i dumnie przyozdabiam go winietami. Kolejny i jeszcze dłuższy postój to Mikulov. Zjadamy obiad w restauracji Alfa znajdującej się przy rynku. Jak się poźniej okaże najsłabszy posiłek jaki jedliśmy w tym pięknym mieście. W samym Mikulovie spędzamy około dwóch godzin, masto bardzo nam się podoba i cieszymy się z tego, ze jeszcze tu wrócimy (i to nie raz). Przed nami jeszce sporo drogi, wyruszamy do Nestelbach. Pierwszy raz może boleć i boli. Wiedeń mijamy w godzinach popołudniowego szczytu, na dodatek jest piątek, korki ogromne. Za Wiedniem jest już coraz lepiej.
Do Nestelbach dojeżdzamy około godz. 20:00. Moi synowie są fanami Strażaka Sama i miejscowość, ze względu na liczne zakręty i wzniesienia, zostaje przemianowana na Ponty Pandy.
Gasthof nie przypadł nam do gustu, zapewne przez zapach unoszący się wewnątrz. Za to śniadanie pierwsza klasa.