No dobrze, to kto jedzie z nami na Mjlet?
Pisałam już, że szkoda nam opuszczać Pelješac?
Z drugiej strony... w końcu ma się spełnić moje marzenie o Mljecie
W Prapratnie ustawiamy się w kolejce na prom. Godzinę przed planowanym odjazdem sytuacja nie wygląda najgorzej
Kupujemy bilety i... razem z innymi oczekującymi oddajemy się dalszemu plażowaniu i kąpielom
Kiedy w końcu przypływa prom, pakujemy się na pokład i machamy na pożegnanie lądowi
Jest też dreszczyk niepewności....
Po pierwsze pogoda - czy na wyspie będzie świeciło słońce? Niedawno jeszcze tu padało...
Ale teraz jest już pięknie Mljet na wyciągnięcie ręki
Po krótkim rejsie przybywamy do Sobry
Drugi znak zapytania to nasze lokum. Poszukiwanie apartmanu zaczęłam zaraz po tym jak zdecydowaliśmy spędzić trochę czasu na Mljecie, czyli jakieś 3 tygodnie przed wyjazdem Był to pierwszy raz, gdy kiedykolwiek coś rezerwowałam w Cro No więc zaczęłam wertować forum i inne strony, rozesłałam kilkanaście (albo kilkadziesiąt) zapytań o dostępny apartman w drugiej połowie lipca. I początkowo była wielka lipa, bo prawie wszystko było pozajmowane, poza jednym pięknym w malowniczej Prozurskiej Luce za 100 euro za noc i gorszym pod względem standardu i lokalizacji, ale niewiele tańszym w Saplunarze za 80 euro Kiedy zaczęłam już trochę wątpić w powodzenie mojej misji poszukiwawczej i jednocześnie znajomi utwierdzali mnie w przekonaniu, że w ciemno na Mljet lepiej w sezonie nie jechać... ZNALAZŁAM Apartman z przepięknym widokiem, na zdjęciach wyglądał bardzo przyzwoicie i cena też przyzwoita - 50 euro Opinie na booking.com pozytywne, ktoś tam narzekał na brak ogrzewania, ale po co mi ono w lecie Miał co prawda taki inny mały minusik... był w Sobrze
Ostatecznie przeanalizowałam wszystkie plusy i minusy i Sobra okazała się nie taka znów zła, o czym trochę później
Wymieniłam maile z właścicielką, zarezerwowałam go na 4 noce, czego potwierdzeniem było przesłanie 50 euro zaliczki... Wysłałam maila, że przelew poszedł i miałam nadzieję na wiadomość zwrotną coś w stylu... ok pieniądze doszły, albo - czekamy na was... a tu jeden dzień... cisza, drugi.... cisza.... trzeci, czwarty, piaty.... cisza... ponawiałam pytania - bez odpowiedzi.
Zaczęłam się trochę denerwować, juz pal licho to 50 e, ale termin wyjazdu zbliżał się, a ja nie wiedziałam czy mam ten apartman, czy szukać jeszcze czegoś innego... tak minęło jeszcze kilka dni i w końcu wiadomość od Adriany (właścicielki)
"Przepraszam, ale zepsuł mi się komputer i był tydzień w serwisie w Dubrowniku. Pieniądze doszły, czekamy na Was". Ufff
Więc jesteśmy w Sobrze i za kilka minut przekonamy się jakie też to cudo wyhaczyłam w necie. .. Mam mały stresik, co powiedzą towarzysze podróży, w końcu tak bardzo podobało im się w Trpanj, ten widoczek z balkonu i delfiny... więc trochę przygotowuję ich, że dobrze, że w ogóle coś znaleźliśmy, fajnie już było na półwyspie, a to tylko cztery noce i tak będziemy w większości zwiedzać... na zdjęciach dobrze to wyglądało, ale to tylko zdjęcia w necie itp.
Sobra jest nieduża, składa się z drogi biegnącej nad samym morzem i zawijającej z powrotem koło apartmanów w 2 linii. Nasz jest w pierwszej (sprawdziłam na googlemaps ), więc jedziemy pomalutku, głowy zwrócone w lewo (bo po prawej morze) i szukamy
- ten?
- niee ten
- może ten...?
- nieee, też nie, jeszcze dalej...
- to może zadzwonisz?
- po co, na pewno trafimy
-o, to ten (pokazuję na najładniejszy )
- ten? na pewno?
- yhm
Nie dowierzają, chyba im się podoba
Parkujemy i zaraz wyskakuje Adriana machając i wołając "buongiornoooo" Włoszka czy co?
Nie Włoszka, Adriana była przekonana, że to my jesteśmy z Włoch A wszystko przez mój adres mailowy
- Aaaaaa Polacy? Mam dla Was piękny apartament, o tam na górze.
Na górze? Super, skoro na górze to może będzie widok zbliżony do tych ze zdjęć
Po chwili jesteśmy.... iiiii..... widzę, że wszystkim się podoba
I widoczek z balkonu (i w sumie z łóżka też )
Adriana okazała się bardzo sympatyczna Od razu czuć, że traktuje nas jak członków rodziny Zobaczyła w paszporcie moją datę urodzenia i wylądowała u nas na lampce urodzinowego winka W końcu to był wspaniały, pełen wrażeń dzień
Naprawdę wspaniały
Nie uwierzycie... kogo zobaczyłam wieczorem z balkonu
Mój delfin przypłynął za mną na Mljet