Myślał kogut o niedzieli, a w sobotę mu łeb... Dzień następny to niedziela. Skoro zdecydowaliśmy nie zmieniać miejscówki, to w naszych głowach zrodził się pomysł jednodniowej wycieczki na Brač i rozeznania się w jej klimatach - tak na przyszłość
Wracamy więc do pokoju, nastawiam budzenie w komórce na 4:30 - chcemy zdążyć na pierwszy prom płynący z Makarskiej, gaszę światło... ... ... 5 minut później ponownie je zapalam, kasuję budzenie i odwołuję wyprawę
Dochodzę do wniosku, że jednodniowa wycieczka na wyspę, jeszcze w weekend to karkołomny pomysł
Tak więc niedzielne przedpołudnie spędzamy leniwie... na ekspresowej mszy w kościele (ksiądz z wachlarzem i smażone ziemniaczki za ścianą
to chyba tu norma
) i w nadmorskiej knajpce przy kawie, potem plażowanie i kolejny dłuższy spacer... niestety już ostani
Ah i minisesja Stuarta
Wieczorny spacer
Przysiadając na brzegu morza podziwiamy zachód słońca
Kawałek dalej "odkrywamy" źródełko. W Zaostrogu woda z kranu jest dość mocno chlorowana, więc jeśli komuś to przeszkadza, może zaopatrzyć się w jej zapas właśnie tu... momentami była spora kolejka
Idziemy dalej...
...aż w końcu dochodzimy do opuszczonego kompleksu hotelowego
Nie byłabym sobą, gdybym tam nie zajrzała
Jak przy większości ruin, i tu jest piękna, żwirkowa plaża
Robi się ciemno i strasznooo
... czyli tak jak lubię
Następnego dnia pytam Borysa o ten hotel. Okazało się, że ma on swojego właściciela, Rosjanina, który, jak twierdził nasz gospodarz, nabył go "za grosze" i teraz chce go odsprzedać znacznie drożej... z powodu braku chętnych kompleks jest sprzedawany "w kawałkach"...
Dochodzimy do Jadranki... dalej jest Podaca, trzeba wracać... a w drodze powrotnej...
...widoczek na nocny Zaostrog
i gdzieś bliżej w centrum... czujemy w nogach ten spacer
Pora spać
Jutro już na pewno będzie wycieczka