Na Prutas .2
Z przełęczy udajemy się dalej w stronę szczytu ...
Dochodzimy do miejsca, skąd nieźle widać wielkie kowbojskie siodło,
które będzie odtąd dla mnie symbolem Durmitoru
Jesteśmy w miejscu, już blisko szczytu, skąd widać charakterystyczną ścianę Prutasa.
I tu następuje ... załamanie.
Dochodzimy do miejsca, gdzie zbocze staje dość mocno nachylone, pojawia się ekspozycja.
Widzę strach w oczach mojej towarzyszki wspinaczki, trzęsące się nogi.
Ustaliliśmy wcześniej, że jeśli ktoś będzie miał kryzys, schodzimy razem na dół.
Odpoczywamy chwilę, aby zdecydować co dalej. Jest dość wysoko, piękne widoki.
Ale podejmujemy wspólną decyzję o zejściu. Podpieramy się gdzieniegdzie mocno rękoma, jest dość stromo.
No cóż .. może wybrałem zbyt jednak trudną dla nas obojga trasę.
Ja też mam lęk wysokości, już troszkę leczony ale mimo wszystko jeszcze jest.
Zostanie pewien niedosyt, ale cóż.
Miałem uruchomionego GPS-a, więc po przyjeździe do domu mogłem prześledzić, jak daleko (czy blisko) doszliśmy.
Źródło: Google Earth - żółta, nasza wykonana trasa na Prutas
Schodzimy powolutku, ostrożnie z powrotem.
Wyjeżdżamy w stronę Żabjaka ....
Mimo nie dotarcia na szczyt jesteśmy zadowoleni, widzieliśmy mnóstwo niesamowitych widoków,
obcowaliśmy z pierwotną przyrodą sam-na-sam.
Durmitor jest niesamowity.