I ... nastał
DZIEŃ 14-ty (od wyjazdu) ... tj. piątek 10-ty lipca
.
Po dwóch tygodniach pobytu w kraju słońca, uśmiechniętych gości na luzie i dużych porcji lodów trzeba się zbierać z powrotem.
Więc ... szybkie pakowanko, ... powolne śniadanko, potem jeszcze "buzi - buzi" z naszym ulubionym recepcjonistą i ... ruszamy.
Daleko nie dojechałem.
Na wylocie Bola jest taki supermarket i tam można kupić wino i wodę na długą drogę. Krótko zabawiamy bo te stoiska są obok siebie
i zaczynamy wspinać się na serpentynki. Niestety prowadzę
. Ciężko mi bo głowa cały czas w stronę Hvaru się wykręca, ale dostaję po gębie
i po paru minutach ... zostaje tylko znany dobrze widok na północny wschód (tyż niezły, ale to nie to samo).
Na prom stoi już nielicha kolejka. Poszarzała czerń naszego autka wspaniale nas wyróżnia. Cóż droga do Murvicy ma swoje uroki, które zostały na karoserii.
Ale zaraz, zaraz ktoś coś paluchem napisał i to po polsku.
8 LAT - ten tekst jest jak podpis
.
Winowajca przyznaje się od razu.
Dostaje za to lizaka (zawsze mógł napisać "brudas" czyli prawdę
).
W kolejce spotykam Polaków ... nośniki pamięci mam zawodne - chyba byli ze Sląska. Opelek Omega lub Vectra ?.
Dowiaduję się o niebezpiecznej przygodzie na autostradzie, podczas której doznali poważnej awarii jednego kółka.
Też wracają, ale po drodze czeka ich jeszcze mała wizyta u mechanika.
Mam nadzieję że dojechali bez zgrzytów.
Trochę czasu jeszcze zostało.
Więc ... z miłą chęcia załatwiam 2 rzeczy - kupujemy ostatnie mega lody - oczywiście u "chłopaków - Polaków" (i znowu nieśmiertelny tekst o jagodzie), a w infocenter zaopatruję się w wypasioną mapę Braća (tak, tak - na pewno tu wrócę
).
Przypływa prom o dumnej nazwie ... "Hrvat".
Wjazd, zajęcie kanapy i dawaj na górę, a stamtąd ... ładny widok na Supetar.
Górny pokład promu - ciekawe które to piętro ?
Ostatnie rzuty gałami na wyspę i odpływamy.
Z nudów robię portreciki latorośli.
Sorry - ten ostatni to nie jest "moje dzieło" - łatwo poznać po braku patyczka w paszczy
.
Na promie spotykam następną polską rodzinkę, z dzieckiem "iskierką", co to autem jeździć nie lubi. Też z lekką obawą podchodzą do drogi powrotnej, ale mają już wypracowane sposoby, więc będzie ok
.
Ci z kolei wczasowali się koło spokojnego Sumartinu.
Jak życzymy sobie spokojnej drogi, prom akurat dobija do Splitu.
I to w sumie już ....
KONIEC