Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

2007: Tarnów - Mostar/Tucepi/Orebic

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 02.01.2008 19:08

Buber napisał(a):
A za 600 pkt. można już coś dostać :?: :wink: .



:lol: :lol: :lol:
No jasne! Wszystkie punkty wymieniają się na nagrody! :lol: Ale chyba jeszcze trzeba trochę uzbierać... ;)

Gratuluję i czekam na dalej!
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 06.01.2008 09:46

shtriga napisał(a):Wszystkie punkty wymieniają się na nagrody! :lol: Ale chyba jeszcze trzeba trochę uzbierać... ;)


To zaczynam dalej "nabijać" te punkty :D .

SAMOSTAN I JEGO MIESZKANIEC
Poprzedni "odcinek" zakończyłem dotarciem do samostanu. Spragniony rzucam się do auta, gdzie na podłodze kwitnie rezerwowa butla wody z Jamy i gul, gul, gul (wszystko), aż rośnie mi na szyi gul :D .
Po napojeniu wzrok mi się polepszył i widzę że na parkingu, oprócz mojego zabytku, są inne bryczki - a to kamper z Niemiec, a to auto z FFFrancji, no i oczywiście czeska Fela.
Patrzę na drogę - oczom nie wierzę - idzie para Czechów i to w całości . Przeżyli, ale było już groźnie :D.
Tak jak ja zobaczyli psa, ale stwierdzili że nie będą szli miedzami, tylko drogą. Wtedy psisko, wydając z siebie słyszalne infradźwięki (takie cuda dzieją się przy samostanie 8O ) ruszyło na nich z kopyta. Janicie zaraz padła psycha i zaczęła wydawać z siebie słyszalne ultradźwięki. Mury zadrżały i z domostwa obok wypadła mała, "sucha" gospodyni ze ścierą w łapie. Pies jak ją tylko zobaczył - ogon pod siebie i w krzaki. No cud prawdziwy :lol: .

Jest 11.00. - samostan "czynny" jeszcze godzinę - no to jedyna okazja żeby go spokojnie samemu zwiedzić. Dla zaciekawionych, a nie bywszych jeszcze tam - od strony Sv. Iliji tak to wygląda:

Obrazek

To po lewej to jest właśnie klasztor, mający obronny charakter (ponoć bali się piratów, ale myślę że bardziej to cwanej Wenecji), a w głębi po prawej pręży się dumnie fasada kościoła.
Jeszcze trochę na prawo od kościoła stoi altana widokowa, z której to robi się, te wszystkie śliczne zdjęcia Korculi i Peljeskiego kanału że niby "z lotu ptaka". W godzinach "pracy" muzeum klasztornego, stoi tam klasztorny stróż i kurzy, odpalając jeden od drugiego, miejscowe Popularne (weźcie maski p-gaz.) :wink: :

Obrazek

Z bliska portal kościoła wygląda o właśnie tak:

Obrazek

Obrazek

Trochę upocony (i śmierdzący :D ) wsuwam się do środka - ostatni zwiedzający opuszczaja właśnie placówkę i zostaję sam na sam z bileterem, siedzącym dobrze w cieniu. Głowa biletera wydaje mi się cokolwiek znajoma - no tak, to ten sam człowiek, który radził mi cobym se godzinę sprawdził. Jestem sam to mówię jeden bilet, pokazując jeden palec (nie myślcie że środkowy). Bileter pyta czy ja Polak, Czech, czy Słowak. Myślę sobie - może są jakieś zniżki - tylko kim tu trzeba być ? Zniżek niestety nie ma - a pytanie padło z ludzkiej ciekawości. Z brzydką miną (wywołaną oczywiście zmęczeniem) odpowiadam dumnie że jestem Polak - może być :twisted: :?: Bileter na to szeroko się uśmiecha, wyciąga do mnie wielką grabę i przedstawia się : "Pater Simon" 8O .

I zaczyna się zaczyna mnie wypytywać, najpierw czy mam dzieci (mam - następny +), skąd jestem - niedaleko Krakowa (a to tam skąd Ivan Pavel II - kolejny +). Sam opowiada (pewnie a propos dzieci), że na Peljesacu ludzi jest coraz mniej - bo dzieci rodzi się coraz mniej, młodzi uciekają do miast, a w ogóle to w samostanie zostało ich tylko dwóch i niewiadomo czy ktoś przybędzie. Z zazdrością mówi, że w Polsce nie ma kłopotu z powołaniami, a tutaj ....... kicha.

Gadał by tak i gadał, a tu czas leci i pasuje jeszcze coś zobaczyć. Taktownie próbuję uciec, ale ojciec Simon idzie za mną i z jednej strony dobrze bo wszystko mi wyjaśnia, ale z drugiej to źle, bo pilnuje żebym we wnętrzach zdjęć nie robił.
Na dziedzińcu na szczęście można "pykać", więc focę - najpierw prosty, kwadratowy wirydarz, z pogrzebaną pod stopami miejscową franciszkańską populacją:

Obrazek

i takie szczegóły:

Obrazek

(Ale Miki miałby zabawę, a Simon to by się dopiero wściekł)

A to dziedziniec z florą i studnią:

Obrazek

Obrazek

A te kamienne garnki to chyba były ule.

Potem są dwie główne sale wystawowe.
W pierwszej: obrazy - wota z "podbramkowymi" sytuacjami na morzu, makiety statków oraz dużo informacji o rodzinie Mimbelli - najbogatszych orebickich armatorach ( i jednocześnie głównych nowożytnych sponsorach klasztoru).
Simon łazi za mną i wszystko to wyczerpująco mi objaśnia. Kolejna sala to obrazy - głównie o tematyce religijnej - nie jestem znawcą, ale podobały mi się. Mimo dużej "szczupłości" kolekcji KLIMA IST GUT - myślę że muzeum w Orebicu można sobie spkojnie darować, ale Klasztor trzeba koniecznie zobaczyć.
W sali z obrazami jest książka. Simon łapie mnie, otwiera książkę i każe mi się koniecznie wpisać. No to składam pompatyczny wpis na szybko, z Simonem zaglądajacym mi przez ramię. Wpis jest strasznie napuszony, do dzisiaj myślę o nim ze wstydem ( i mam nadzieję że Danka nie odcyfrowała moich gryzmołów :D ). Simon wypuszcza mnie ze swoich łapsk i bocznymi drzwiami mogę wejść do kościoła.
Kościół, duży i jasny. Na mnie największe wrażenie zrobił naiwny fresk nad ołtarzem - w środku Matka Boska, po lewej klasztor i cyprysy, po prawej statek na morzu. Jest tam wiele innych pięknych rzeczy, ale trzeba mi było o nich poczytać wcześniej, bo dla laika są one dość typowe dla tego regionu.

Z ojcem Simonem żegnam się czulę i opuszczam klasztor.

Nie katowałem Was wyjątkowo dzisiaj historią tego miejsca, ale jak ktoś koniecznie chce - niech czyta to co tam m.in. wisi:

Obrazek

Napisałbym więcej, ale Simon mnie umęczył, więc na razie CDN.
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 06.01.2008 10:28

Buber napisał(a):
shtriga napisał(a):Wszystkie punkty wymieniają się na nagrody! :lol: Ale chyba jeszcze trzeba trochę uzbierać... ;)


To zaczynam dalej "nabijać" te punkty :D .

:lol: :lol: :lol:


Buber napisał(a): zaczęła wydawać z siebie słyszalne ultradźwięki. Mury zadrżały i z domostwa obok wypadła mała, "sucha" gospodyni ze ścierą w łapie. Pies jak ją tylko zobaczył - ogon pod siebie i w krzaki. No cud prawdziwy :lol: .

:D Sie ubawiłam setnie!

Buber napisał(a):
skąd jestem - niedaleko Krakowa (a to tam skąd Ivan Pavel II - kolejny +).


Przypomniało mi się - w tym roku w Hiszpanii, w jakiejś zapadłej wsi spotkałyśmy kilkoro mieszkańcw pięknej Argentyny :D Jak się dowiedzieli, że my z Bielska, a to (jak i z Twojego Tarnowa :lol: ) "niedaleko Wadowic i Krakowa" (ciekawe skąd jeszcze jest "niedaleko Krakowa" :lol: ), to najpierw nam wyrecytowali Zdrowaś Maryjo po polsku 8O a potem każdy z osobna robił sobie z nami zdjęcie :lol: :lol: :lol: , bo my z kraju Juana Pablo :D

Buber napisał(a):
bo dzieci rodzi się coraz mniej, młodzi uciekają do miast, a w ogóle to w samostanie zostało ich tylko dwóch i niewiadomo czy ktoś przybędzie.


:lol: :lol: :lol: Zabrzmiało dwuznacznie, ale ja też pisze takim ciągiem :lol: :lol: :lol:

Buber napisał(a): A te kamienne garnki to chyba były ule.


Nie wiem czy żartujesz czy serio :lol: Ale po mojemu to te garnki coś z oliwa mają wspólnego - też mam jakąś kolekcję fotek z nimi :D


Buber napisał(a):
W sali z obrazami jest książka. Simon łapie mnie, otwiera książkę i każe mi się koniecznie wpisać. No to składam pompatyczny wpis na szybko, z Simonem zaglądajacym mi przez ramię. Wpis jest strasznie napuszony, do dzisiaj myślę o nim ze wstydem ( i mam nadzieję że Danka nie odcyfrowała moich gryzmołów :D ). Simon wypuszcza mnie ze swoich łapsk i bocznymi drzwiami mogę wejść do kościoła.


Ale nie tak, jak nasi rodacy na szczycie Bobotov Kuka w czarnogórskim Durmitorze?:

Obrazek
:lol:

Dzięki! A niech będzie - ze 600 punktów :lol: :lol: :lol:
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 07.01.2008 23:42

Shtriga czytaj, śmiej się i wytrzymaj - koniec nadchodzi szybkim krokiem :mrgreen:.

Imię Ojca Świętego jest rzeczywiście magiczne i pomaga nawet tarnowiakom (co do Wadowic dalej mają, jak bielskie góralice :D :wink:).

Garnki to może i były na oliwę, a może i nie :roll: . Okazuje się, że wydawało mi się że wszystko co Simon mówił zrozumiałem, a ja nic nie rozumiałem :oops: .

Z Ojcami dwoma głupio wyszło :lol: :lol: , bo przecież jak nawet refundowane in vitro będzie, to nic z tego nie będzie, no ale może jakiś import z Polski :D . Poza tym ten "ciąg" to przecież Twoja kulpa, bo jeżeli chodzi o tempo i "potoczystość" narracji to wzory idą tu prosto z BIHCROMNALA.

Dzięki za fotkę z Bobotov Kuka - :lol: - odcyfrowałem nawet nazwisko 8) .

Na koniec piszę Ci, że cieszę się że punkty dostaję, tylko dawaj ten cennik, bo zimno tutaj i papacha jakaś z walonkami to byłoby to, nawet na wczoraj.
Pozdrawiam :lool:
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 12.01.2008 11:57

Shtriga się nie odzywa, bo z tymi punktami to chyba ściema jakaś była :D :wink: . Dlatego też kupiłem papachę i walonki z prywatnych funduszy. No i bez sensu bo właśnie ...odwilż nadeszła :D .

Ale punkty, nie punkty, więc oszczędzam wstydu bo ...

KONIEC JUŻ BLISKO

Po sympatycznym przedpołudniu, wracam do BAZY na kolejny, tym razem mniej paskudny posiłek (bo ciepły :D ).
Nawiasem mówiąc - hotel Bellevue jest w b.r. nadal w katalogu Tui - oczywiście "tylko dla Polaków" - ale tym razem ma już 3 i pół gwiazdki 8O - może klaun Uwe utopił kucharza w zupie, a kelnerów pognał do Duby via Sv. Ilija, gdzie "poginęli z nędzy i głodu" :twisted:.

Mniejsza z tym, moja rodzina w całości zalicza zgon czyli sjestę zdżemiącą :nice: , a potem w supermarktcie robimy zakupy - głównie bardzo dobre winka z osiołkiem (z polecenia Plumka :papa: ).

Potem wypad na Trstenicę. Jesteśmy tutaj przedostatni dzień, a jeszcze nie widzieliśmy słynnego orebickiego piaseczku :oops: . I co ? - ok. Trstenica to trochę wąska (normalne), ale prawdziwie piaszczysta plaża. Jest właściwie, jak nad Bałtykiem (i to nie "prawie" :D ).:

Obrazek

Jedyny mankament to trochę śmieci - ale to może dlatego że już popołudnie, ale jeszcze nie wczesne :idea: .
Mnie piasek specjalnie nie cieszy - więc trochę wędruję i robię zdjęcia - np. przystań:

Obrazek

Malownicze (ale na tym zdjęciu niewiele widać :oops: ) wysepki Sjestrice:

Obrazek

Okazuje się, że naszych dzieci, piasek też nie rusza (a pomyśleć, że przez wiele lat brak piasku, a nadmiar kamieni, był argumentem anty-crowakacyjnym :roll: ) i trzeba się zwijać.

A po kolacyjce płyniemy jeszcze raz, żeby zobaczyć, czy Korcula by nait is gut :D :?: .
Na dwupoziomowego Lovora czeka sporo ludzi, ale nie wpychaja się zbytnio w kadr :D ...

Obrazek

Gościu z łodzi, widząc moją żonę, "malowniczo" siedzącą na słupku rzuca jej cumę. Basia głupieje i przez chwilę nie wie jak ma zareagować (a w przeszłości była strasznym "wilkiem" jeziornym) - jest wesoło :lol: (dobrze, że tego nie czyta).
Ze statku wysypuje się czereda ludzi, wyglądających na miejscowych (pewnie robią w tym kombinacie turystycznym na drugim brzegu, bo Wenecja lepiej płaci :) ).
Okazuje się, że wszyscy oczekujący czekali na pasażerów, a tylko my jako jedyni wsiadamy na łódkę..

Płyniemy - pełen luzik - sternik kieruje precyzyjnie łodzią za pomocą swoich opalonych stóp :lool: . Zbliżamy się .....

Obrazek

i za chwilę jesteśmy już na miejscu, wspinając się na murek koło infocenter..

Obrazek

Jak widać stoją tam piękne łodzie. Najlepiej wygląda śliczny grecki statek Alexandra - wspaniale podświetlony, lśniący szkłem, chromem i złotem na którym odbywa się jakaś imprezka (czekam na zaproszenie od Onassisów :hut: ).

Zapuszczamy się w magiczne o tej porze uliczki:

Obrazek

Dzieci znowu gonią koty chroniące się w zrujnowanych kamienicach.

Szybko dochodzimy do placyku za Bramą Lądową:

Obrazek

I spotykamy tam ... sympatyczną rodzinę 2 + 2, z Gliwic, mieszkającą również w Bellevue. Rozmawiamy długą chwilę o cro, jasnych gwiazdach i czarnych dziurach, bo to jest rodzina pozytywnie zakręcona astronomicznie. Nasze dzieci natomiast opanowują całkowicie placyk, ćwicząc Moreskę.

Niestety czas mija - oni juz wracają, a my jeszcze idziemy. Teraz ... w stronę katedry:

Obrazek

Obrazek

Jest naprawdę ładniej niż w dzień. Taki trochę tajemniczy urok czy cuś ? :o .
Mnie się straszliwie podoba.
Potem dalej w kierunku murów miejskich:

Obrazek

Rzeczywiście Korcula by night is good :D :

Obrazek

I ostatni rzut oka przez ramię:

Obrazek

Robi się późno - jest 21.25., a tu trzeba zdążyć na trajekt w porcie Domince, (bo w czerwcu "bezsamochodowce" o tej porze już nie płyną).
Wg. info z hotelowej recepcji dojdzie tam za pół godziny, spokojnym krokiem, bez problemów. No to tup tup spokojnie 8) . Jako stary paranoik pytam jednak dla pewności, w małym cafe, na rogatkach miasta, jak daleko do Domince ?
Pada przykra odpowiedź - 3 kilosy 8O - mhm - no nie jest tak różowo.

Natychmiast włączamy drugi bieg i pędzimy szybkim marszem. Miki szybko wymięka - trzeba go nieść na rękach. No to mamy sztafetę z dzieckiem zamiast pałeczki :? . Podtrzymuję siebie i rodzinę na duchu, że na pewno zdążymy (sam w to do końca nie wierząc :( )
Lecimy przez jakieś "ciemne kanały" pytając co drugą spotkaną osobę czy dobrze idziemy.
W końcu za 2 minuty 22.00. ..... PORT - prom właściwie już odbija.
Facet (i to jest Chorwacja :!: ) bez żadnych problemów, pozwala nam wsiąść bez biletów.
Mamy olbrzymie szczęscie (następny trajekt dopiero o 24.00).
HURRA - płyniemy :mrgreen:. Siedzimy, ochładzając się, na pokładzie i oglądamy niebo, Hubert wspomina coś o teleskopie - pewnie podsłuchiwał naszą rozmowę na placu :wink: .

Po 15 minutach jesteśmy w Orebicu.
Chcę wcisnąć gościowi trochę "zwierzaków". On nie, absolutnie, broni się honorowo jak lew. Trzeba mu włożyć w kieszeń i szybko uciekać :D . Człowiekowi jestem do dzisiaj wdzięczny - no co byśmy robili wieczorem w Domince, ze śpiącą i znudzoną dwójką :evil: .

Po tym "miłym" maratonku trzeba gdzieś spocząć. Przy porcie jest fajny drinkbar Tre palme. KLIMAT :!: + dobry wystrój, muzyka techno (ale pasuje) - dzieci się fajnie bujają.
Żona wymyśla sobie cudacznego drinka - mieszankę wybuchową, którego goście przygotowują z 10 minut, a ja .... piję najlepszego drinka w Cro ....czyli zimne Karlovacko :hut: .

:coool: :smo:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 12.01.2008 13:26

Buber napisał(a):Shtriga się nie odzywa, bo z tymi punktami to chyba ściema jakaś była :D :wink: . Dlatego też kupiłem papachę i walonki z prywatnych funduszy. No i bez sensu bo właśnie ...odwilż nadeszła :D .


Ajjajajjjjjj!!!!!! To ja byłam winna oczekiwaniu na ciąg dalszy!!!! O Bubrze wybaczże!!!!!! :lol: Pozostaje liczyć jeszcze na zimę... A jak nie, to fundusz oczywiście gwarantuje zwrot poniesionych kosztów!

Muszę zwołać posiedzenie zarządu, żeby szczegółowo uzgodnić warunki przydzielania nagród za punkty :D

Ale do rzeczy :D - jak zwykle poćwiczyłam mięśnie brzucha!!! :lol:

A teraz jeszcze o szczegółach

Buber napisał(a):Gościu z łodzi, widząc moją żonę, "malowniczo" siedzącą na słupku rzuca jej cumę. Basia głupieje i przez chwilę nie wie jak ma zareagować (a w przeszłości była strasznym "wilkiem" jeziornym) - jest wesoło :lol: (dobrze, że tego nie czyta)


:lol: Muszę wziąć Basię w obronę - jak siebie znam, to zrobiłabym to samo, a i nie wiem czy nie odmachałabym gościowi :lol: albo nie udawała, że to nie do mnie :lol:

Danusia - dangolka pisała w swojej relacji o podobnej sytuacji z turystami niemieckimi w roli Basi :lol:

Buber napisał(a):Rzeczywiście Korcula by night is good :D


TAAAAAAAAK! Zgadzam się! Śliiicznie!


Buber napisał(a):Robi się późno - jest 21.25., a tu trzeba zdążyć na trajekt w porcie Domince, (bo w czerwcu "bezsamochodowce" o tej porze już nie płyną).
Wg. info z hotelowej recepcji dojdzie tam za pół godziny, spokojnym krokiem, bez problemów. No to tup tup spokojnie 8) . Jako stary paranoik pytam jednak dla pewności, w małym cafe, na rogatkach miasta, jak daleko do Domince ?
Pada przykra odpowiedź - 3 kilosy 8O - mhm - no nie jest tak różowo.

Natychmiast włączamy drugi bieg i pędzimy szybkim marszem. Miki szybko wymięka - trzeba go nieść na rękach. No to mamy sztafetę z dzieckiem zamiast pałeczki :? . Podtrzymuję siebie i rodzinę na duchu, że na pewno zdążymy (sam w to do końca nie wierząc :( )
Lecimy przez jakieś "ciemne kanały" pytając co drugą spotkaną osobę czy dobrze idziemy


:lol: My miałyśmy też podobną przygodę na Korculi - o zmierzchu zasuwałyśmy w pełnym oporządzeniu legionisty poszukując kampu Kalac też pytając każdego o drogę :D - i potem i tak w środku nocy, przy latareczce Polaków z Luksemburga rozbijałyśmy namiot :D bo co druga osoba wskazywała nam odwrotny kierunek do opinii tej poprzedniej :lol:

Buber napisał(a):Człowiekowi jestem do dzisiaj wdzięczny - no co byśmy robili wieczorem w Domince, ze śpiącą i znudzoną dwójką :evil: .


Dzieciaki ułożyć pod palmą - do rana by pospały :D , a Wy w tango baj najt!!!! :lol:
A tak serio - to faktycznie - bardzo to było miłe ze strony pana promowego :)

Uściski i czekam na ciąg dalszy :D Będę pilnować wpisów, żeby nie zawieść tu innych czekających na Twoją opowieść :lol:
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 12.01.2008 14:06

shtriga napisał(a):Danusia - dangolka pisała w swojej relacji o podobnej sytuacji z turystami niemieckimi w roli Basi :lol:


O tym pisał zygi, a nie ja :lol: :lool: :smo:

Buber napisał(a):w supermarktcie robimy zakupy - głównie bardzo dobre winka z osiołkiem


Te winka mają wzięcie chyba w całej Cro 8) , w tym roku podawli je nam do obiadku również w północnej Dalmacji i Plitviach :D .
Osobiście zaliczyłam tylko spotkanie z dzienną Korculą - dzięki Tobie widzę, jak pięknie :hearts: jest tam nocą. Dzięki :P :papa:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 12.01.2008 14:08

dangol napisał(a):
shtriga napisał(a):Danusia - dangolka pisała w swojej relacji o podobnej sytuacji z turystami niemieckimi w roli Basi :lol:


O tym pisał zygi, a nie ja :lol: :lool: :smo:


O cholera. Zygi WYBACZ! Dwóch wilków morskich tu poznałam i jeszcze ich opowieści nie rozróżniam - szczyt roztargnienia :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 12.01.2008 15:51

A ja się cieszę, bo ktoś jednak to czyta i komentuje jeszcze zabawnie :lol: .

Dangol Korcula w nocy jest wyjątkowa, chwilami wręcz taka z bajki (np. o Marco Polo). Winko jest super, taka klasa średnia wyższa i cena do przyjęcia; choć to nie mój faworyt (ale jego ze względu na koszt, przywiozłem tylko dwie butle :( , których oczywiście już nie ma :cry: ).

Shtrigo szkoda że punktów więcej nie uzbieram (zresztą w poównaniu z innymi relacjami, wstydem jest dopominać się o nie :D ), bo to w sumie jest koniec.
Ja, ze swojej strony za Twój Wspaniały, Jedyny, Niepowtarzalny BIHCROMNAL funduje nie używane jeszcze walonki (z papaszką), bo w tych Karakorumach, po których chodzisz, to na pewno po łydkach i plecach czasem ciągnie :D :wink: .

:oczko_usmiech: :smo:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 12.01.2008 16:05

Buber napisał(a):
Shtrigo szkoda że punktów więcej nie uzbieram (zresztą w poównaniu z innymi relacjami, wstydem jest dopominać się o nie :D ), bo to w sumie jest koniec.
Ja, ze swojej strony za Twój Wspaniały, Jedyny, Niepowtarzalny BIHCROMNAL funduje nie używane jeszcze walonki (z papaszką), bo w tych Karakorumach, po których chodzisz, to na pewno po łydkach i plecach czasem ciągnie :D :wink: .

:oczko_usmiech: :smo:


Tak jak się teraz poryczałam, to już dawno nie :lol: :lol: :lol: :lol:
Aaaa tak punkty... - chrzanić punkty. Nagrodę możesz sam wybrać - w magazynie mamy absolutnie wszystko!!! :D :D :D

Ale i Twoje dwie fundacje przyjmuję jako zapowiedź dalszych (co znaczy dalszych??? :D ) zwycięstw :lol:

Czasem ciągnie od spodu :lol: to walonki jak najbardziej :lol:

PS. Nie wierzę, że to koniec. Zawsze coś się jeszcze znajdzie.
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 12.01.2008 20:05

Buber napisał(a):to w sumie jest koniec.


Tak właśnie napisałem, więc po co przedłużać AAAAgonię :( :wink: ?

KONIEC

Ostatni dzień to totalne, wspaniałe lenistwo.
Przyhotelowa plaża, cieplutka woda. Grzanie się na słoneczku. Ostatnie lodziki w Oazie.
Radość dla oczu ze stateczków, wysp,wody, Korculi itd.
Spotykamy poznaną wcześniej rodzinę, "integrujemy się" plażowo, a jeszcze bardziej nasze dzieci. Hubiś opowiada swojemu prawie rówieśnikowi (nomen omen Mikołajowi) abstrakcyjne wice z przedszkola (i vice versa), a Mikuś .... chyba pierwszy raz w życiu zakochuje się w starszej o 6 lat od niego Julce :hearts: .

Sielanka trwa bez końca, czyli do wieczora, kiedy to idziemy na ostatni wieczorny program rozrywkowy w Bellevue.
Są śpiewy, tańce i oczywiście członkowie entertaiment teamu z Ysterraichu zdolni do najwyższych poświęceń :) :

Obrazek

Na sam koniec jest oczywiście pieśń marszowa o szlafaniu.
Mimo że rytmy raczej Wagnerowskie skuteczność jest całkiem, całkiem :arrow: :

Obrazek

Mikiego trzeba po tym budzić, bo wieczór przecież dopiero się zaczął.

Mimo, że jutro czeka długa droga i to raczej "longiem", idziemy z "astronomami" do Orebica, a konkretnie do Peljesacki Dvori. Miło się siedzi, gada, nasze dzieci szaleją na padoku, aby w końcu zmęczone przysiąść grzecznie i dać się sfocić:

Obrazek

W końcu padnięci po takim strasznym wypoczynku, wracamy na bazy. Po wszystkim zostaną tylko piękne wspomnienia...

Obrazek

jak widać ..... pusto - więc TO JUŻ NAPRAWDĘ KONIEC :D .

DZIĘKI :smo:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 12.01.2008 20:14

Buber napisał(a):... więc TO JUŻ NAPRAWDĘ KONIEC :D .
DZIĘKI :smo:

Szkoda.....cóż wszystko się kiedyś kończy :wink:
Ale.....dzięki za fajny tekst, miło się czytało, szczególnie jak pogoda za oknem do d.... :wink:
Pozdrav :papa:
Iwona Baśka
Cromaniak
Posty: 1096
Dołączył(a): 15.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona Baśka » 12.01.2008 20:20

A ja się cieszę, bo ktoś jednak to czyta i komentuje jeszcze zabawnie .

Czyta, czyta i podziwia zarówno opisy jak i zdjęcia.Pięknie i z humorem.
Pozdrawiam
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 12.01.2008 23:03

I kolejny finał... :(

To kiedy znów urlop??? :lol:

Dzięki za wszystkie ćwiczenia gimnastyczne - zwłaszcza te na mięśnie brzucha i za to, że się zawsze spłakałam jak BÓBR (żeby nie powiedzieć Buber :D ) i oczywiście za odzież wysokogórską podarowaną mi dzisiaj :lol: :lol:

Serdeczności!
Ulka
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 12.01.2008 23:09

Nic dodać,nic ująć....
Dzięki Buberku za kawał dobraj literatury.
:papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
2007: Tarnów - Mostar/Tucepi/Orebic - strona 11
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone