Buber napisał(a):
A za 600 pkt. można już coś dostać .
No jasne! Wszystkie punkty wymieniają się na nagrody! Ale chyba jeszcze trzeba trochę uzbierać...
Gratuluję i czekam na dalej!
shtriga napisał(a):Wszystkie punkty wymieniają się na nagrody! Ale chyba jeszcze trzeba trochę uzbierać...
Buber napisał(a):shtriga napisał(a):Wszystkie punkty wymieniają się na nagrody! Ale chyba jeszcze trzeba trochę uzbierać...
To zaczynam dalej "nabijać" te punkty .
Buber napisał(a): zaczęła wydawać z siebie słyszalne ultradźwięki. Mury zadrżały i z domostwa obok wypadła mała, "sucha" gospodyni ze ścierą w łapie. Pies jak ją tylko zobaczył - ogon pod siebie i w krzaki. No cud prawdziwy .
Buber napisał(a):
skąd jestem - niedaleko Krakowa (a to tam skąd Ivan Pavel II - kolejny +).
Buber napisał(a):
bo dzieci rodzi się coraz mniej, młodzi uciekają do miast, a w ogóle to w samostanie zostało ich tylko dwóch i niewiadomo czy ktoś przybędzie.
Buber napisał(a): A te kamienne garnki to chyba były ule.
Buber napisał(a):
W sali z obrazami jest książka. Simon łapie mnie, otwiera książkę i każe mi się koniecznie wpisać. No to składam pompatyczny wpis na szybko, z Simonem zaglądajacym mi przez ramię. Wpis jest strasznie napuszony, do dzisiaj myślę o nim ze wstydem ( i mam nadzieję że Danka nie odcyfrowała moich gryzmołów ). Simon wypuszcza mnie ze swoich łapsk i bocznymi drzwiami mogę wejść do kościoła.
Buber napisał(a):Shtriga się nie odzywa, bo z tymi punktami to chyba ściema jakaś była . Dlatego też kupiłem papachę i walonki z prywatnych funduszy. No i bez sensu bo właśnie ...odwilż nadeszła .
Buber napisał(a):Gościu z łodzi, widząc moją żonę, "malowniczo" siedzącą na słupku rzuca jej cumę. Basia głupieje i przez chwilę nie wie jak ma zareagować (a w przeszłości była strasznym "wilkiem" jeziornym) - jest wesoło (dobrze, że tego nie czyta)
Buber napisał(a):Rzeczywiście Korcula by night is good
Buber napisał(a):Robi się późno - jest 21.25., a tu trzeba zdążyć na trajekt w porcie Domince, (bo w czerwcu "bezsamochodowce" o tej porze już nie płyną).
Wg. info z hotelowej recepcji dojdzie tam za pół godziny, spokojnym krokiem, bez problemów. No to tup tup spokojnie . Jako stary paranoik pytam jednak dla pewności, w małym cafe, na rogatkach miasta, jak daleko do Domince ?
Pada przykra odpowiedź - 3 kilosy - mhm - no nie jest tak różowo.
Natychmiast włączamy drugi bieg i pędzimy szybkim marszem. Miki szybko wymięka - trzeba go nieść na rękach. No to mamy sztafetę z dzieckiem zamiast pałeczki . Podtrzymuję siebie i rodzinę na duchu, że na pewno zdążymy (sam w to do końca nie wierząc )
Lecimy przez jakieś "ciemne kanały" pytając co drugą spotkaną osobę czy dobrze idziemy
Buber napisał(a):Człowiekowi jestem do dzisiaj wdzięczny - no co byśmy robili wieczorem w Domince, ze śpiącą i znudzoną dwójką .
shtriga napisał(a):Danusia - dangolka pisała w swojej relacji o podobnej sytuacji z turystami niemieckimi w roli Basi
Buber napisał(a):w supermarktcie robimy zakupy - głównie bardzo dobre winka z osiołkiem
dangol napisał(a):shtriga napisał(a):Danusia - dangolka pisała w swojej relacji o podobnej sytuacji z turystami niemieckimi w roli Basi
O tym pisał zygi, a nie ja
Buber napisał(a):
Shtrigo szkoda że punktów więcej nie uzbieram (zresztą w poównaniu z innymi relacjami, wstydem jest dopominać się o nie ), bo to w sumie jest koniec.
Ja, ze swojej strony za Twój Wspaniały, Jedyny, Niepowtarzalny BIHCROMNAL funduje nie używane jeszcze walonki (z papaszką), bo w tych Karakorumach, po których chodzisz, to na pewno po łydkach i plecach czasem ciągnie .
Buber napisał(a):to w sumie jest koniec.
Buber napisał(a):... więc TO JUŻ NAPRAWDĘ KONIEC .
DZIĘKI
A ja się cieszę, bo ktoś jednak to czyta i komentuje jeszcze zabawnie .
Powrót do Nasze relacje z podróży