napisał(a) wajheczka » 29.10.2014 20:09
Pora wracać do auta. o 16 jestem na parkingu i Stacha dalej niema. Zaczynam się niepokoić .Postanawiam jadę na hotel zjem i wrócę, może wtedy się zguba odnajdzie. Po 17 wracam na parking i co? i Krzysiek jest na parkingu ,a towarzysza podróżny mojego dalej brak. Postanawiamy jedziemy do Gusinje, wrócimy za godzinę. Krzysiek opowiada jak spędził noc nad jeziorkami a właściwie nad ostatnim, potem z samego rana wyruszył na Maja Jezierce. Szedł w rakach po drodze było dużo śniegu, miejscami zmrożony, miejscami bardziej miękki, że trzy razy obsunął się parę metrów w dół na miękkim mokrym śniegu, znaki szlaku oczywiście zasypane szedł na czuja. Na szczycie skrzynka do wpisów zasypane po górny dekiel. Widoki wiadomo jakie. Jak tak słucham to zazdroszczę mu tego , ależ cóż. Musze się smakiem obejść.