Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

16.07-05.08 Żywiec->Bled->Sukosan->Primošten

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Jarski
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 10
Dołączył(a): 05.05.2006
16.07-05.08 Żywiec->Bled->Sukosan->Primošten

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jarski » 13.07.2006 13:41

Witam

Już za chwilę... 16 lipca późnym wieczorem wyjazd w składzie 2+2 z namiotem w zasadzie pierwszy raz w tamtą stronę. Plan jest następujący : wyjazd z Żywca przez Zwardoń, Bratysławę, Graz, Klagenfurt do Bledu/Słowenia. Tam pobyt 3 dni. Wycieczki po górach, a raczej górkach, bo wysoko nie będziemy się wybierać (jezioro Bohenskie, dolina Soca,…). Następnie przez Postojną Jame dojazd do Chorwacji, okolice Zadaru najprawdopodobniej Sukosan (camp Jaz, Oliva lub Malenica). Tu zostaniemy trochę dłużej, a w planach zwiedzanie Zadaru. Po kilku dniach zmienimy miejsce postoju może na Camp Adriatic – Primošten. Tutaj zwiedzanie Trogiru i Splitu. Powrót przez Plitwickie jeziora, a następnie 86 przez Węgry do Bratysławy (dolej już wiadomo).
Zołażenia: campingi nie droższe niż 30 Euro! 18 dni (a raczej nocy) pobytu i ok. 2000 zł na wyżywienie i przyjemności. Wyżywienie jest dla nas pewną niewiadomą, bierzemy trochę z domu i nie planujemy wielkich szaleństw na miejscu, ale czy 2000 zł na to wystarczy ??? Do przejechania ok. 2800 km.
Jedziemy grafitowym Renault Megan kombi z „trumną” na dachu i logo forum na tylnej szybie. Jak ktoś nas zobaczy niech da znać, chętnie pogadamy.
Po powrocie napiszę jak było.

Pozdrawiam
Jarski z Żywca
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 13.07.2006 14:07

Szerokiej drogi Żywcowi Bielsko życzy!!! I już na relację czeka :D . O tej Słowenii coś więcej napiszcie potem!
Pozdrawiam!
Jarski
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 10
Dołączył(a): 05.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jarski » 19.08.2006 10:30

Witam

Jesteśmy już w domu. A tak naprawdę to wróciliśmy ponad tydzień temu. Ale brak czasu i wyjazd na długi weekend na Węgry trochę wydłużył wakacje :D .
Wyjechaliśmy tak jak planowaliśmy, czyli 17.07 (poniedziałek) rano. Trasa Żywiec-Zwardoń-Bratysława-Graz szybciutko i bez najmniejszych problemów. Niestety za Grazem wysiadło nam część elektryki w samochodzie. Jak się okazało na jednym obwodzie były zasilane różne urządzenia: klimatyzacja, zestaw głośno mówiący na bluetooth i zapalniczka. Do zapalniczki PDA/GPS z iGO i notebook z bajkami dla dzieci. Coś tego nie wytrzymało. Pierwsza myśl, że wysiadł bezpiecznik. Sprawdziłem i niestety wszystkie wyglądały OK. Telefon do Assistance i zjazd do serwisu. W serwisie po prawie godzinie oczekiwania (bo mają przerwę) i 30 minutach sprawdzania przez serwis okazało się, że jednak bezpiecznik. Ruszyliśmy w dalszą drogę. W Klagenfurt zjazd z autostrady i przejazd do Słowenii zwykłą drogą. Droga ta dostarczyła nam wielu wrażeń. Takich serpentyn jeszcze nie widziałem, a strome podjazdy były takie, że musiałem jechać na jedynce. Dojechaliśmy na miejsce i rozbiliśmy namiot na z góry zaplanowanym kempingu w Dovie koło Bled.
Obrazek
Tutaj spotkaliśmy się z pierwszym problemem. Zła wtyczka do prądu w przedłużaczu. Musi być w „standardzie niemieckim” jak nam powiedziała właścicielka, czyli bez bolca, a z rowkami na uziemienie. Przez ciągłe problemy z prądem (samochód i wtyczka) wieczorne zwiedzanie Bledu zostało odwołane. Dopiero następnego dnia pojechaliśmy do Bledu. Miasteczko nie jest zbyt ładne, ale okolica przepiękna. Dotarliśmy do wąwozu Vintgar z górskim potokiem. Coś w stylu Słowackiego Raju.
Obrazek
Potem spacer i kąpiel w jeziorze. Popłynęliśmy w pław na wysepkę, gdzie znajduje się klasztor, ale w takim stroju nie można niestety wchodzić.
Obrazek
Na koniec dnia zwiedzanie zamku na wysokiej skale, gdzie udało nam się zobaczyć pokazy tańców z dawnych czasów oraz pokaz walki na miecze. Dzieci były zachwycone.
Obrazek
Następnego dnia wycieczka nad jezioro Bohinjsko, gdzie szlakiem poszliśmy do wodospadu Slavie. Szlak dość łatwy i przyjemny. Po drodze jest kilka ujęć ze źródlaną wodą do picia, więc nie trzeba zabierać wielkich zapasów wody.
Obrazek
Sam wodospad okazał się trochę wyschnięty (dawno nie padało), ale i tak robił wrażenie.
Obrazek
Na koniec dnia ponownie kąpiel w jeziorze.
Obrazek
Trzeciego dnia już pakujemy rzeczy i jedziemy do Chorwacji. Drogę wybieramy nie najkrótszą, bo przez Planicę i przepiękną przełęcz.
Obrazek
Potem dojazd do Postojnej zwykłymi drogami. Wybór drogi nie był najlepszym pomysłem. Prze pierwszych kilkadziesiąt kilometrów droga była nawet atrakcyjna, ale ciągłe zawijasy i bardzo wąska jezdnia szybko męczą. Średnia prędkość to ok. 40km/h, a widok poobijanych skał na zakrętach ciągle stresuje. Jesteśmy koło Postojnej Jamy, ponad dwie godziny później jak planowaliśmy.
Obrazek
Kupujemy bilety. Miało być drogo, a jest bardzo drogo. Dorośli 4200 SIT, a dzieci 2750 SIT. Zwiedzaliśmy już wiele jaskiń, ale ta robi wrażenie. Warto.
Obrazek
W końcu ruszamy w kierunku morza (Rjeka, Zadar). Przejazd magistralą adriatycką. Raz trzeba ją przejechać, ale uprzedzając pewne wydarzenia dodam, że wracaliśmy autostradą. Efektem naszej cało dniowej jazdy serpentynami był przyjazd do Sukosan koło Zadaru ok. 20:00. Zmęczeni, głodni i bez miejsca do spania. Ale co było dalej opiszę następnym razem.
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 19.08.2006 11:54

Pisz , pisz. fajnie się czyta i ogląda :)
Pozdrav.
Jarski
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 10
Dołączył(a): 05.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jarski » 23.08.2006 17:46

Coś małe zainteresowanie tą relacją (zwykle takie stwierdzenie wywołuje więcej komentarzy - może się uda).
Sukosan 20.07.2006 godz. 20:00 parkujemy auto koło kempingów Jaz, Malenica, - stajemy w bramie jednego z nich i bez słowa już wiemy, że to nie dla nas. Przeraźliwy tłok na wszystkich kempingach. To nie tak miało być. Co dalej? Co robić? Nie pozostaje nic innego jak ruszyć w dalszą drogę i szukać innego miejsca. W tym Momocie ogarnia nas przerażenie, a co będzie jak tak jest wszędzie. Przejeżdżamy kilka kilometrów i jest jakiś kemping. Mieścinka (parę domów) nazywała się chyba S.Peter. Wjeżdżamy na kemping i ogarnia nas zdziwienie. Tu jest mnóstwo miejsca. Krótkie tourne z właścicielem i zapada decyzja. Zostajemy tu pod tym drzewkiem.
Obrazek
Z drugiej strony grupka francuzów, ale podobno jutro wyjeżdżają. Rozkładamy namiot po ciemku. Jest prawie idealnie. Tylko droga, która jest w odległości 60-70 m od nas. Trochę w nocy słychać, ale za to morze mamy w odległości 20 m i nic nam nie zasłanie pięknego szerokiego widoku.
Obrazek
Plan na kilka najbliższych dni: słońce, woda i Zadar. Najbardziej popularny sport w Chorwacji, czyli opalanie, uprawialiśmy na skalno-betonowym pomoście, na którym w większości byliśmy sami.
Obrazek
W pierwszym dniu pobytu tam wybrałem się do najbliższego marketu po sprzęt do wody. Jest taniej niż u nas, więc jeżeli ktoś wybiera się do Chorwacji i z uporem maniaka goni po sklepach bo jeszcze nie ma butów do wody lub płetw, to może sobie to odpuścić i kupić na miejscu. Ja zmarnowałem kilka godzin w ten sposób przed wyjazdem. Wyjazd do Zadaru zaplanowaliśmy na sobotę wcześnie rano. Chcemy zobaczyć targ rybny. Po drobnych problemach z parkowaniem i lekkim zdziwieniu ile ludzi ładuje się na promy ruszamy. Dotarliśmy na targ. Hale nie jest piękna, ani duża. Smród jest znacznie większy. Gdyby nie dzieci, które były aż podniecone na widok tych wszystkich morskich stworów, to zrezygnowalibyśmy z tej atrakcji. Zadar, choć się podobał, to nie zrobił na nas wielkiego wrażenia. Oczywiście byliśmy na wierzy (tak już będzie już w każdej odwiedzanej miejscowości) i obowiązkowe lody.
Obrazek
Obrazek
Były pyszne, ale o lodach będzie więcej trochę później.
Obrazek
Dni mijają szybko i w ostatnim dniu mieliśmy pewną sytuację kryzysową. Był troszkę mocniejszy wiatr niż zwykle. Dzieci bawiące się jakieś 30-40m od brzegu na pontonie i nagle go "zgubiły";. Ponton zaczął od nich odpływać pchany przez wiatr. Ja w tym czasie przygotowywałem już dobytek do pakowania. Nagle przybiega Dorota i mówi, że dzieci mają problem. Starszy Michał z wiosłami w ręce płynie do brzegu, idzie mu to dość opornie. Ale nie chce ich puścić, żeby nie zgubić. Młodszy Tomek usiłuje dogonić ponton, który odpływa coraz dalej od brzegu. Gdyby obaj mieli płetwy, to nie było by problemu. Ja widząc co się dzieje porywam płetwy, maskę i rurkę i ruszam w pościg. W tym czasie Michał dopływał już do brzegu, a Tomek widząc, że nie może dogonić pontonu odpuścił i zaczyna wracać. Jest tak daleko, że ledwie go widać. Zaczynam gonić Tomka i ponton. Pierwsze dopływam do Tomka i pytam jak się czyje i czy da rady dopłynąć do brzegu. Odpowiedz pada, że tak. Widzę, że jest w dobrej formie, więc ruszam dalej. Dogoniłem ponton, oj daleko do brzegu. Pościg dał mi trochę w kość, więc wracam dość wolno. Upewniam się, że Tomek już dopłynął do brzegu. Brzmi to wszystko dość strasznie, ale zastanawiając się na tym potem, doszedłem do wniosku, że nie powinniśmy mieć aż takich obaw o dzieci. Obaj doskonale pływają. Od ponad dwóch lat chodzą na treningi na basen, gdzie przepływają kilka set metrów kraulem i kilka set metrów innymi stylami. Ale basen to nie morze i stresu było wiele. Nauczeni tym doświadczeniem na następnym kempingi ponton został wyposażony w długą linkę z kotwicą na końcu. Kotwice zrobiliśmy z pustej plastikowej butelki po wodzie wypełnionej drobnym żwirkiem. Doskonale sprawdziła się. Po tych przygodach spakowaliśmy się i ruszamy w dalszą drogę. Cel kamping Adriatic w Primošten. Do kempingu docieramy po południu. Sam kemping wspaniały, może nawet z naszego punktu widzenia luksusowy (drogi). Obchodzimy go wkoło i stwierdzamy, że wszystkie wolne miejsca są dość daleko od morza. Dla nas trzecia, czy czwarta linia nie jest do przyjęcia. W końcu przyjechaliśmy nad morze i namiot musi stać nad samym brzegiem. Ruszamy dalej. Odwiedzając prawie każdy kemping po drodze docieramy wieczorem aż do Trogiru. Ale zanim dotarliśmy do Trogiru odwiedziliśmy przepiękne miasteczko Murter, gdzie panował sielankowy spokój.
Obrazek
W Trogirze rozkładamy się znowu po ciemku. Idzie nam to już całkiem sprawnie. I mamy znowu przepiękne widoki.
Obrazek
Obrazek
Ale jak udało nam się znaleźć takie miejsce w samych Trogirze napiszę następnym razem.
Pawel67
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 42
Dołączył(a): 15.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pawel67 » 24.08.2006 22:18

Super relacja - ciekawe kiedy ja zdecyduję się (znajdę czas) na przelanie zapisków żony na komputer.
Pozdrawiamy i prosimy dalej.
Na marginesie - gdzie nocowaliście w okolicy Trogiru (z ładnym widoczkiem)
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108173
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 24.08.2006 22:35

Też byłem w Sveti Petar, tylko trochę pózniej i na sąsiednim kempigu Punta2, relacja w przygotowaniu. Też będzie o lodach w Sveti Petar, a w Trogirze pewnie gałki lodów do kubków podrzucał i łapał sprzedawca-magik?
Pozdrawiam.
Jarski
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 10
Dołączył(a): 05.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jarski » 25.08.2006 10:30

...a w Trogirze pewnie gałki lodów do kubków podrzucał i łapał sprzedawca-magik?

Dokładnie tak. Dzieci nazywały go "śmieszny pan". Wszędzie można kupić lody bez kolejki, tylko do niego zawsze stała kilku osobowa kolejka. Gdy wracaliśmy już do domu, to rozważaliśmy możliwość przejazdu przez Trogir :lol:
Pawel67
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 42
Dołączył(a): 15.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pawel67 » 25.08.2006 11:00

W tym roku byłem i w Zadarze i w Trogirze. Dla mnie bezapelacyjnie wygrywa Trogir. Zadar natomiast jest niestety mieszanką stylów (wynikającą ze zniszczeń wojennych). Niestety po powrocie okazało się że przeoczyliśmy organy wodne grające w rytm falowania morza.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108173
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 25.08.2006 17:16

A więc trzeba wrócić do Zadaru, ja tam byłem kilkakrotnie na starówce i też nie wiedziałem o "grających schodach"- dowiedziałem się o nich w tym roku od rodaków z Olkusza na kampingu w Sveti Petar.
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 04.09.2006 12:58

Teraz dopiero czytam, bo dopiero wróciłyśmy. Czytanie relacji zawsze jest przyjemnością!!! Mam nadzieję, ze cd tejże nastąpi... :D
Jarski
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 10
Dołączył(a): 05.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jarski » 04.09.2006 19:57

Nastąpi, nastąpi. Chęci są, ale czasu brak. Jutro na 100% :roll:
Jarski
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 10
Dołączył(a): 05.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jarski » 13.09.2006 23:15

Trogir/Split to miejsca, o których myślałem, że są za daleko planując ten wyjazd. A okazało się, że już drugi postój mamy w Trogirze. Padło pytanie, jak znaleźliśmy miejsce w Trogirze z takim widokiem. Myśle, że trzeba mieć trochę szczęścia i wykazać się odpowiednią determinacją. My jadąc z poprzedniego postoju odwiedziliśmy mnóstwo kempingów. Większość jest bardzo przyzwoita, ale i zapchana. Nie ma problemu znaleźć miejsce, ale miejsc w odległości 10-20m od morza prawie nie ma. Myślę, że zawsze należy spytać się obsługi kempingu o miejsce jakie szukamy. Tak też zrobiliśmy na kempingu ROZAC, gdzie szefowa wskazała nam miejsce, na którym mało kto chce się rozbić. Było to miejsce mocna nasłonecznione, ale z ciągłym wiaterkiem. Jak się okazało cień tam utrzymywał się do godz. 13:00.
Obrazek
Potem był zwykle obiad i wymarsz na zwiedzanie. Split nie zrobił na nas wielkiego wrażenia, choć znacznie bardziej nam się podobał niż Zadar.
Obrazek
Obrazek

Natomiast Trogir jest przepięknym miejscem. Labirynt malutkich uliczek, po których można bez końca spacerować. Polecam spacery nie głównymi ciągami, którymi porusza się większość turystów, tylko bocznymi uliczkami. O lodach, które można zjeść w tym mieście nie będę już pisał. Są tam najlepsze. Trogir można zwiedzać w dzień, ale najwspanialszy nastrój panuje tam po zmroku.
Obrazek

(Tyle napisałem w obiecanym terminie. Niestety ciągły brak czasu nie pozwalał kontynuować)

Pobyt w Trogirze był krótki. Przeznaczony tylko na zwiedzanie. Następny etap miał być już tylko wypoczynkowy, więc ruszyliśmy w drogę. I tak jak poprzednio, po przejechaniu pewnej liczby kilometrów tak, aby znaleźć się wystarczająco daleko od poprzedniego miejsca pobytu, rozpoczynamy znowu poszukiwanie kolejnego kempingu. Z każdym następnym odwiedzonym kempingiem zaczynamy nabierać przekonanie, że należy darować sobie wszystkie duże kempingi. A już na pewne kempingi przy znanych miejscowościach. Ciasno na kempingu, na plaży tłumy. Zwykle to wygląda tak: plaża szerokości 5-7m długości może 100-150m. Człowiek koło człowieka. Wiem, że wielu osobą to odpowiada. Kwatera w masteczku, „blisko” do morza, restauracje i kawiarnie przy samej plaży. Ale to nie dla nas. Nam zawsze marzy się dzika, pusta plaża, spokój i cisza. Byle była woda i prąd, oraz jakiś sklepik w pobliżu. Po prawie całym dniu poszukiwania, przeplatanego zwiedzaniem ciekawszych miejsc, docieramy jakieś 50 km za Makarską, 5 km przed miejscowością Drvenik, z kąt wypływają promy na wyspę Hvar (rejs trwa jakieś 30 min). Jest tam kilka małych kempingów i na jednym z nich znajdujemy nasze miejsce. Dokładnie takie, jakie szukaliśmy. Namiot rozbity tuż nad brzegiem. Możemy siedzieć przy namiocie i obserwować bawiące się maluchy w wodzie.
Obrazek
Obrazek

Tutaj ogarnia nas już całkowita błogość. Wylegiwanie się na słońcu, pływanie i nurkowanie. Ja podczas nurkowanie między skałami nieostrożnie zbliżyłem się do jednej z nich i "zaatakowałem" ręką pewnego jeżowca. Efekt widać na zdjęciach, jak siedzę i wyciągam kolce. Nie da się tych kolcy wyciągnąć w 100%, ale jak później się okazało nie jest to takie straszne. Po dwóch, trzech tygodniach same wyjdą jak drzazga. Po kilku dniach leniuchowania wybieramy się na wieczór do Makarskiej. Ale to już będzie w następnym odcinku.
Ostatnio edytowano 14.09.2006 10:20 przez Jarski, łącznie edytowano 1 raz
dagarts
Croentuzjasta
Posty: 248
Dołączył(a): 17.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) dagarts » 14.09.2006 09:22

Czekamy na ciąg dalszy.
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 14.09.2006 11:51

Noo - tośmy się doczekali ciągu dalszego! Mnie tez Trogir bardziej urzeka niż Split. Podobnie urokliwie włóczyło się nam uliczkami Hvaru (miasta) i Starego Gradu (na wyspie Hvar) - oczywiscie bladym świtem, kiedy nie było tłumów :)
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
16.07-05.08 Żywiec->Bled->Sukosan->Primošten
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone