viggen_wawa, marsylia, Jacek S witam serdecznie wieczorową porą
Dzieciaki śpią, to i zasiąść do kompa na spokojnie można
Dzień I i II, obadanie Tucepi i plażowanie
Podróż do Tucepi z okolic Bielska-Białej trwała około 16 godzin, z paroma przerwami na postój. Dzieci w naszym aucie, sztuk dwie, to Kuba-ośmiolatek i Wito trzylatek. Pierwszy zasypia w samochodzie praktycznie po włączeniu silnika, drugi lubił swego czasu urządzać zawody w darciu swej buzinki na cały regulator, czego efektem była np. trwająca całą noc podróż na Suwalszczyznę, którą spędziłam tyłem do kierunku jazdy, usiłując uspokoić wrzeszczącego roczniaka
Tym razem jednak, spisał się znakomicie-dzioba nie darł, za to gadał, śpiewał, trajkotał, opowiadał, mruczał i znowu gadał.... itd.itp. przez 13 z owych 16 godzin
Tak więc budzik za darmo, przynajmniej mąż nie zasypiał za kierownicą
Oto moje chłopaczyska kochane:
Po przyjeździe rozpakowaliśmy klamotki w tej oto kwaterze:
Odpoczęliśmy i ruszyliśmy na spacer.
Kolega z żoną nie mieli kwatery zaklepanej wcześniej, więc szukali czegoś na miejscu. I tak oto nasunęły się nam dwa wnioski:
1. stwierdziliśmy, że na nas 4 jeden pokój (nawet duży) to jednak za mało, bo za mało miejsca na wszystkie klamoty, których jednak na 2 tygodnie trochę się bierze.
2. z lekka przepłaciliśmy
zważywszy, że kolega znalazł pokój 4 domy dalej, ta sama ulica, ten sam standard, do morza tyle samo i 15 euro dziennie taniej
Nic, człowiek uczy się całe życie..... najlepiej byłoby jechać w ciemno, ale jakoś stracha mam mimo wszystko, no bo dzieci dwoje, no bo czy na pewno w sezonie na całe dwa tygodnie znajdę miejsce?? (bo tak lubię....)
Do 1 lipca 2011 daleko, więc czasu na poszukiwanie kwater na cro.pl dość
mam więc nadzieję na coś tańszego za rok
Widok z kwatery niczego sobie, choć nie słychać było za bardzo cykad
i nijak się on ma do tego z zeszłego roku
Spacerkiem obeszliśmy sobie Tucepi..... nie biorę ze sobą aparatu w pierwszy dzień, żeby z zachwytu nie pstrykać fotek na prawo i lewo
nadrabiam potem, jak się już oswoję z miejscami
Tucepi ładnie się prezentuje jednak to nie jest do końca to .....
deptak wzdłuż plaży to jedyne miejsce, gdzie można pospacerować, do tego przeładowane knajpkami, sklepami, stoiskami oferującymi dobra wszelakie....owszem, nie narzekam, bo lubię i coś takiego zobaczyć, ale codziennie-bez przesady......brakowało mi tam cichych, klimatycznych, wąskich uliczek, którymi można pospacerować i odpocząć przy tym od zgiełku....klimatu jakiegoś brak.... jak to napisała w swojej relacji Cinnamongirl-typowy kombinat turystyczny
Ale plażę ma idealną-przynajmniej wg naszych potrzeb
dłuuuuuuuuuuga, oferuje dużo miejsca w słońcu i tyle samo w cieniu pinii-co jest konieczne ze względu na mego cieniolubnego ukochanego ślubnego oraz młodszego synka.
Mimo wszystkich za i przeciw jedno jest pewne i nic tego nie zmieni-Chorwacja to jest moje miejsce na ziemi, tu czuję się jak w domu! Zapach pinii, krzyk cykad, szum morza, palmy to jest to, co kocham najbardziej, za czym tęsknię cały rok i o czym marzę nie tylko w pochmurne polskie deszczowe dni....
Zdjęcia wprawdzie nie z pierwszego dnia, ale nie wpłyną na kolejność "wydarzeń"
trochę Tucepi:
Kuba w świeżo zakupionym stroju MESSI (nie uważam, że wklejanie zdjęć rodziny/z rodziną to "lans", dlatego od czasu do czasu pojawi się ona w mojej relacji)
marzenie, które nigdy się nie spełni-posiadać takie cudo i pływać po Jadranie....
Dzień drugi to plażowanie, które zakończyło się moimi poparzonymi porządnie plecami
młodsze dziecię tak ciągnęło do wody, że zapomniałam o posmarowaniu pleców-no comments
Rodzinka ma podzielona jest sprawiedliwie: 2 osoby normalne
: starszy syn i ja-uwielbiamy wodę, słońce, kąpiele i opalanie się
i 2 mniej normalne
czyli mąż i Wito - zdecydowanie cieniolubni i nie przepadający za moczeniem się w zimnym
morzu
Rok temu, po jednej jedynej kąpieli w morzu, mały nie chciał nawet słyszeć o kąpaniu, bądź siedzeniu na plaży
zastanawialiśmy się, jak to będzie tym razem-po 3 kąpielach stwierdził, że woda jednak jest zimna i bee, ale chociaż na plaży w cieniu (a czasem nawet w słońcu) posiedział
Kuba natomiast wychodzi z wody jedynie, by coś zjeść/napić się/zmienić sprzęt do wody
zastanawiam się, jakim cudem nie urosła mu jeszcze błona między palcami....
Dzień zakończyliśmy spacerkiem na obiadokolację w poszukiwaniu lazanii idealnej, jednak w Tucepi jej nie znalazłam
ale o tym w innym odcinku....
CDN.....