Radość z ulewy nad Hvarem zemściła się. W nocy 2-godzinna burza była nad Zivogosce. Grzmoty, błyskawice, deszcz....
O godz. 9,00 niebo pochmurne, śladu słońca nie widać. Ponieważ okolica zwiedzona, na kąpiel się nie zanosi, zapada decyzja wycieczki do Bośni i Hercegowiny (Mostar i wodospady Kravica). Nie pada - zwiedzanie powinno być przyjemne. Nikt nie wnosi zastrzeżeń. A więc w drogę. Z trasy nr 8 na Dubrownik zjeżdżamy w kierunku Metkovic i na granicy stoimy w 300 m kolejce. Od strony chorwackiej idzie sprawnie, Bośniacy sprawdzają tylko "zieloną kartę". Wreszcie droga wolna - kierunek Sarajewo przez Mostar. Napisy cyrylicą na znakach drogowych na ogół zamalowane czarnym sprayem, nad ulicami dużo chorwackich flag - chyba chodzi o niewyjaśnione do końca spory graniczne i odczucia narodowe zamieszkujących w Bośni Chorwatów.
Oczywiście niespodzianek nie ma końca... Po 2 km straszna ulewa, wycieraczki ledwo nadążają, błyski, grzmoty - beznadzieja !!! Do Mostaru wjeżdżamy już w mniejszym deszczu. Parking znajdujemy blisko Starego Mostu ( 10 kun/h). Przelicznik obowiązujący to 1 euro = 2 marki bośniackie. Robimy trochę zdjęć - z kłopotami deszczowymi. Z polską wycieczką zabieramy się do meczetu. Dowiadujemy się, że kobiety klęczą w rzędach w czasie modłów za rzędami klęczących mężczyzn dlatego, że odwrotna kolejność w czasie częstego pochylania się w kierunku Mekki przez kobiety, odwracałyby uwagę mężczyzn od modłów. To oczywiście opinia przewodniczki wycieczki.
Widoki z wieży meczetu świetne. Uliczki handlowe pełne ,,świecidełek i bzdurek". Kupujemy za 2,5 oraz 3 euro długopisy różnych wielkości zrobione z łusek po nabojach, a także przewodnik w j.polskim, przepaskę na biodra, bransoletki dziewczęce. Więcej ze względu na deszcz i deszczyk nie dało się pozwiedzać. Ale i tak wrażeń moc. Przewodnik wykorzystamy przy następnej wizycie.
MOSTAR
ŚLADY WOJENNE.
Piesek parkingowy.
WODOSPADY KRAVICA
Wracamy z Mostaru, skręcamy w prawo przed granicą z Chorwacją na miejscowość Ljubuski, aby dojechać do wodospadów Kravica, których na posiadanych przez nas mapach nie było. Liczymy, że im bliżej wodospadów to będą jakieś tablice informacyjne. Spotkaliśmy się tylko z jednym drogowskazem kierującym już na wodospady, natomiast na Medjugorje było kilka. Deszcz przestał padać-pogoda zrobiła się wyśmienita. Zatrzymujemy się na nowym, nieskończonym jeszcze parkingu, płacimy - dopiero później orientujemy się, że można zjechać samochodem osobowym zupełnie pod wodospady. Trudno-schodzimy turystycznie.
Rafał przepływa pod wodospady z aparatem w ręku nad wodą. Bajka, bo miejsce trochę dzikie. Myślę, że już niedługo miejsce to zostanie zagospodarowane tak jak wodospady Krka. Coraz więcej ludzi odnajduje to urokliwe miejsce.
Na parkingu spotykamy wycieczkę z Polski.. Zmęczeni, opowiadają, że żeby zaliczyć wszystkie opłacone miejsca oferowanej wycieczki muszą utrzymywać szalone tempo. Zazdroszczą nam luzu i czasu wolnego oraz regulacji samodzielnego tempa zwiedzania. Potwierdzamy to w całej rozciągłości !!!
Kawa mała ( a tak naprawdę bardzo, bardzo mała) za 6 kun chorwackich w oczekiwaniu na pozostałych wycieczkowiczów. Prośba o kawę dużą zakończyła się przelaniem otrzymanej mini-kawy w nieco większą mini-filiżaneczkę i dolaniem wody gorącej. Przestałem marzyć, o polskich proporcjach !
Wracamy do Zivogosce. Żona robi zdjęcia w czasie przejazdu k. Jezior Bacińskich. Po drodze widać postępy robót przy autostradzie do Dubrownika. Chorwaci zaskakują nas tempem budowania autostrad, mimo trudnego górzystego przecież terenu. Tunel, wiadukt, most. Gdyby tak u nas.....
Wieczorem pogaduszki na tarasie, wrażeń z całego dnia ogrom. Telefon do ciężarnej w domu, która nie załapała się w tym roku na wyjazd. Samopoczucie i zdrowie o.k. Napewno urodzi kolejnego Cromaniaka.
POWRÓT Z BiH.