Też mi się zdarzyło kilka przykrych spraw w cro, związanych z samochodem.
1. W dniu powrotu do domu córka przesunęła fotel kierowcy maksymalnie do przodu i do góry także ani ręka ani noga się nie mieściła pod kierownicą i w tym czasie elektryka padła
Skończyło się na próbie urwania fotela przy pomocy dwóch Chorwatów, nie daliśmy rady...
Pokiereszowałem obydwa fotele szukając jakiegoś sposobu aby kanapę dać na swoje miejsce i jakoś dojechać do domu. Udało się gdy całą elektrykę z fotela pasażera podpiąłem jakiś cudem do fotela kierowcy.
Koszt naprawy tego w Polsce 100zł.
2. Innym razem tak przypaliłem sprzęgło zaraz za mostem na KRK, (taka wąska dróżka w prawo)- gdy w nocy chciałem pofocić na nim pieszo; że dymiło się z auta jakby się paliło.
Wietrzenie trwało z godzinę bo tak śmierdziało, że nie mogliśmy kontynuować jazdy.
W Polsce wymiana sprzęgła.
3. Cofając w lesie przy jakieś zatoczce chyba w Liskach na Cres; udało mi się tam dojechać Jeepem ale za cholerę nie mogłem stamtąd wrócić; uderzyłem tyłem w drzewo uszkadzając zderzak.
4. Zabrałem lodówkę aby mieć zimne piwko przy plaży i pozostawiłem podłączoną lodówkę w samochodzie. Akumulator rozładowany na amen.
Podpiąłem się kablami od nowiutkiego samochodu mojego wujka MB ale pomyliłem + z - (za dużo piwa) czego efektem było spalenie kabli i prawie zawał wujka jak dostrzegł co się dzieje
5. W czasie burzy pomiędzy Losinj a Cres przed stacją paliw złapała nas taka agresywna burza, że fale z morza dosłownie wylewały się na drogę.
Jako jedyny chyba przejechałem, tylko dlatego, że miałem wysokie auto. Jednak było to głupie i nie mądre
; mogłem zostać zabrany z falą do morza. (teraz jest z boku duży, wysoki chodnik i ścieżka rowerowa).
Jeden urlop przeleżałem kilka dni w szpitalu a resztę w kuci w Cro; po zanurkowaniu na głębokość kilkunastu metrów. Woda wlała się do uszu i już tam została. Ogłuchłem na kilka tygodni.