Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

10 dni koszmaru w Chorwacji

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
dids76
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8071
Dołączył(a): 20.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) dids76 » 23.08.2013 18:00

jagodakris napisał(a):
Wierz mi rozważałem wiele wersji. Jakbym mógł sprzedać to bym je sprzedał nawet za połowe ceny. Co do zostawienia auta to na spokojnie mogę stwierdzić, że najlepiej by było gdyby znajomy przyjechał po nas osobówką w poniedziałek, a po samochód przyleciałbym we wrześniu samolotem do Splitu. Jednak również ta wersja miała, wady bo co z tego że we wrześniu przyleciałbym po samochód naprawiony, a auto ponownie popsuło się na Słoweni, wtedy i tak musiałbym wziąść lawete z Polski.

Liczysz że ten Twój mechanik do września uporałby się z tą skrzynią???? Oj człek wielkiej wiary z Ciebie!! :oczko_usmiech: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
darek1
zbanowany
Posty: 9346
Dołączył(a): 27.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) darek1 » 23.08.2013 18:02

Sądzę, że wybrałbym opcję Jagody. Kto wiedział, że mechanik nie naprawi skrzyni. Tego się nie da przewidzieć. Ponadto rodzina była na urlopie to dodatkowy stres i kłopot. Sprzedać samochód to też nie jest wyjście.
anakin
Legenda_mistrz LM
Avatar użytkownika
Posty: 33333
Dołączył(a): 11.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) anakin » 23.08.2013 18:07

jagodakris napisał(a):Wierz mi rozważałem wiele wersji. Jakbym mógł sprzedać to bym je sprzedał nawet za połowe ceny. Co do zostawienia auta to na spokojnie mogę stwierdzić, że najlepiej by było gdyby znajomy przyjechał po nas osobówką w poniedziałek, a po samochód przyleciałbym we wrześniu samolotem do Splitu. Jednak również ta wersja miała, wady bo co z tego że we wrześniu przyleciałbym po samochód naprawiony, a auto ponownie popsuło się na Słoweni, wtedy i tak musiałbym wziąść lawete z Polski.

Jak ktoś ma pecha to i w drewnianym kościele cegła mu na łeb spadnie.
A, że Tobie go nie brakuje.... :wink:
jagodakris
Odkrywca
Posty: 101
Dołączył(a): 20.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) jagodakris » 23.08.2013 18:10

Calapula napisał(a):Ubezpieczenia nie są po to, żebyśmy przestali się troszczyć o swoje bo kto inny tym się profesjonalnie zajmie, tylko jak zwykle, żeby jak najwięcej ludzi się na nieszczęściu pożywiło. To jedno. Drugie to to, że warto jechać w konwoju albo przynajmniej mieć CB Radio a wtedy nawet bez ubezpieczenia sobie powinniśmy poradzić. Na dłuższą metę za tym bym optował.


Zgadzam się z tobą. Zabierać CB radio i dołączać do konwoju. Prosić o każdą pomoc, nie zwracając uwagi na to bo niestety w takiej sytuacji jesteśmy zdani na dobroduszność innych.
Takie też były moje załozenia. Miałem CB jednak myśłałem, że sobie sam poradze, wkońcu laweta była już na miejscu po nas. Analizując każdy aspekt wyprawy to poprostu był PECH, który wcześniej wydawał się szczęściem.

1. Auto zaczeło szwankować w Austri, ale udało nam się dotrzeć do Chorwacji. (Szczęscie bo byliśmy u celu, ale może w Austrii po dwóch dniach miałbym sprawny samochów)
2. Laweta do Sibernika, a po dopłacie do Slatine (szczęście, że dali nam rabat i trafimy tam gdzie chcemy, ale w sumie w Siberniku może by było sprawniej)
3. Polak załatwił nam kwatere i mechanika (byliśmy zadowoleni gdy udało się to załatwic, po czasie to z kwatery nas wyrzucili a mechanik.......)
4. Mechanik nie zabierał się za auto (przez pierwsze dni to nie przeszkadzało mi to bo był to pretekst by zostać dłużej, co potem zaowocowało już brakiem czasu)

Jest to kilka przykładów decyzji, które w momencie ich podejmowania wydawały się logiczne i wskazywały na szczęsliwy traf, a w rzeczywistości po czasie bardziej komplikowały sytuacje.
murano
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 40
Dołączył(a): 01.02.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) murano » 23.08.2013 18:12

Czytając to wszystko stwierdzam że mi się przyfarciło. Podczas tegorocznego wyjazdu dwa razy mi się galoty zatrzęsły. Pierwszy raz zanim wyjechałem z podwórka -samochód zapakowany (lat 14) przekręcam kluczyk a tu wskazówka poziomu paliwa leży. No to się zaczęło myślę :evil: ale zaraz po tym przyszło mi do głowy że dostał szoku bo nigdy tyle paliwa nie widział :lol: .Koło Mszczonowa wskazówka się podniosła i działała jak trzeba. Drugi raz w Zadarze skrzynia biegów przeszła w stan awaryjny :? to już myślałem że kaplica :evil: obroty silnika 5000 a auto 30 /h. zaryzykowałem, wyłączyłem na chwilę silnik, ponownie zapaliłem i było dobrze już do samego końca. Tak byliśmy tym przybici że w Konzumie na zakupach ledwo 200 kuna wydaliśmy :lol: . Niemniej jednak bardzo współczuję bohaterowi takich przeżyć :papa:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 23.08.2013 19:02

darek1 napisał(a):Tego się nie da przewidzieć.

Jak to się nie da....Skoro widzisz,że mechanik wali w H...szukasz innej alternatywy....Nie czekasz do końca i nie bulisz cwaniakowi 300 E .Chorwaci zaczynają się wzbogacać ,ale na jak długo...Niebawem zakopią się we własnej piaskownicy...
wajheczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1399
Dołączył(a): 02.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wajheczka » 23.08.2013 19:10

jak tak czytam o tych mechanikach w Chorwacji to nasuwa mi się taka myśl ze jakiś polak powinien na czas wakacji otworzyć tam duży warsztat samochodowy który będzie naprawiał i holował samochody rodakom. jestem pewien ze sukces finansowy zapewniony a przy okazji jak nie będzie robił to wtedy będzie nad morzem siedział. tylko ze pewnie ten warsztat musiałby być czynny 24 na dobę bo tyle by było klientów :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: . i oczywiście zeby nie był w tym warsztacie zatrudniony nasz negatywny bohater mechanik :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: :oczko_usmiech: bo warsztat po tygodniu by został zniszczony przez niezadowolonych klientów.
Ostatnio edytowano 23.08.2013 19:16 przez wajheczka, łącznie edytowano 1 raz
Andrew39
Globtroter
Posty: 34
Dołączył(a): 10.04.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Andrew39 » 23.08.2013 19:15

jagodakris napisał(a):Dzień 9
Poniedziałek. Dziś płyniemy do Splitu, ale zanim wyruszymy lece do warsztatu. Nie ma tam nikogo, jednak to chyba normalne bo pojechał po cześci. Zakup w sklepie paczki papierosów bo wczorajsze już wypaliłem i do portu. W Splicie jak to życie:), oczywiscie pamiątki, jedzenie i zwiedzanie. Mile widziana wizyta w bankomacie, bo musze mieć kasę na wieczór dla mechanika. Po 14:00 wróciliśmy do apartamentu. Nawet nie wchodze do domu tylko odrazu do warsztatu. Wita mnie sasiad mechanika i mówi, że ten mechanik jest teraz w Sinj bo go oszukali, skrzynia biegów którą przywieźli nie jest od tego auta a on pojechał po taką dobrą i zabrał ze sobą tę zepsutą. mają się pojawić spowrotem o godzinie 18:00, zamontować skrzynie i gotowe. Wróce do warsztatu za trzy godziny, po drodze zakupy do domu i fajki bo te z rana już się kończą. W domu żona przygotowała pyszne jedzenie, ogólnie podziwiam ją za spokój i zaangażowanie. Młodzież też zaczeła rozumieć powagę sytuacji i stała się bardziej pomocna. Godzina 17:00 fajka w usta i do mechanika, ale nikogo tam nie ma. Po godzinie oczekiwania pod warsztatem przyjechali. Okazało się, że nie ma w tym warsztacie takiej skrzyni biegów, wiec jedynie co pozostaje to naprawa tej mojej. Teoretycznie ma to kosztowac wiecej, ale ja już mam nic nie dopłacać. Do naprawy sie włączył kolejny chorwat i zapewniał mnie, że rano pojadą do Senj i tam jest moja skrzynia, która mają naprawić. Najpózniej będą o 10:00, założą skrzynie i będe mógł jechać. Problem w tym, że kwatere mamy do jutra do godziny 10:00. Postanowiłem, że rano podejmę decyzje co dalej. W ciągu dnia byliśmy jeszcze na plaży i mieliśmy swietną zabawę rodzinną w wodzie. Zmęczeni i zmartwieni dalszymi losami poszliśmy spać.
CDN



Cały czas nie rozumiem dlaczego nie skorzystałeś z asisstansu!!???
wajheczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1399
Dołączył(a): 02.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wajheczka » 23.08.2013 19:18

to proste w ramach jednej awarii możesz skorzystać jeden raz z lawety. u naszego bohatera limit holowania km został wyczerpany więc nie mógł więcej razy korzystać.
greenrs
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5828
Dołączył(a): 30.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) greenrs » 23.08.2013 19:19

wajheczka napisał(a):jak tak czytam o tych mechanikach w Chorwacji to nasuwa mi się taka myśl ze jakiś polak powinien na czas wakacji otworzyć tam duży warsztat samochodowy który będzie naprawiał i holował samochody rodakom. jestem pewien ze sukces finansowy zapewniony.


Czy sugerujesz, że Polak będący na miejscu chorwackiego mechanika, byłby bardziej uczciwy? Wątpię. Znam podobne opowieści z polskich warsztatów. Takie sytuacje z Chorwacji są dlatego tak dramatyczne, bo tam mamy "nóż na gardle" a u nas nie, dlatego tu łatwiej sobie z nimi radzimy.
wajheczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1399
Dołączył(a): 02.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wajheczka » 23.08.2013 19:21

miałem na myśli żeby tam był normalny mechanik , uczciwy, który nie będzie zdzierał z rodaków. wiem ze o takiego trudno ale jak by się ze świeczką poszukał to na pewno by znalazł.
jagodakris
Odkrywca
Posty: 101
Dołączył(a): 20.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) jagodakris » 23.08.2013 19:25

Dzień 12
Droga powrotna

Auto postawione na lawecie i zapiete, bagaże w środku a my na plaży. Zdawaliśmy sobie sprawę, że rozwiązanie to nie jest zgodne do końca z przepisami ruchu drogowego, bo zestaw był przeładowany jakiś 400kg. W przypaku kontroli i ważenia, oczywiście mandat i nie wiem co dalej. Dodatkowo nikt z nas nie wiedział dokładnie jak trzeba poprawnie, zgodnie z przepisami zapiąc auto do lawety, więc tu też mogliśmy dostac mandat jakby ktoś się czepił. Zgodnie z przepisami to musielibyśmy wziąść lawetę większą ale wtedy nie mielibyśmy uprawnień na nią.
Godzina 11:00 wyruszamy. Wszystko sprawdzone 4 razy i jeszcze podczas drogi kilka razy czy auto sie nie przesuwa. Laweta klimatyzowana i wygodna bo na 7 osób, więc podróż po Chorwacji przebiega bez problemu, jest zabawnie i cieszymy się, że wracamy. Obiecałem fotki, więc oto one:)
DSC_06911.jpg
Trogir 2013

DSC_0692.JPG
Chorwacja 2013

Dojechaliśmy do granicy i tutaj stresówka, bo zawsze mogą nas wziaść na wagę. Po stronie Chorwackiej pusto i przejechaliśmy szybko a po stronie Słoweńskiej korek, czyli "trzepią" wyrywkowo. Lekko poddenerwowani podjechaliśmy pod budkę celnika i nagle u niego zadzwonił telefon. Znajomy podał celnikowi dokumenty, a on wciąż rozmawiał przez telefon patrząc na nas. Skończył rozmowę i oddał nam dokumenty i pojechaliśmy dalej. Najgorsze za nami, teraz tylko już pozostała droga do domu. W Słoweni udało się ominac autostradę i staneliśmy na jedzenie. Bardzo tanie i dobre miejsce. Polecam je.
DSC_07081.jpg
Słowenia 2013

Wracając do auta, znajomy zauważył że uszło powietrze z lewym tylnim kole. Podjechaliśmy na stacje, dopompowaliśmy, zalaliśmy paliwo (nie do pełna by bardziej nie przeciążać auta) i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Musze tu zwrócić uwagę, że zalezało mi najbardziej by dojechać do domu około godziny 7/8 bo do 9:40 musiałem zdać lawete 60km dalej, inaczej zaczełaby się kolejna doba i kosztowałoby to dodatkowe 250 zł.
Mineliśmy granice z Austrią i wracamy na autostradę. Ledwo wjechaliśmy z wjazdu, a naszym oczą pojawił się napis o kontrolach. Wszystkie auta były kierowane na pas awaryjny, zjeżdzały z autostrady i przejeżdzały przez "wysepkę", która po brzegi była wypełniona strażą graniczną i policją. Jadąc gęsiego, co chwilę stojący przy drodze oficerowie wskazywali wybrane przez nich auto do kontroli. Jako laweta z autem rzucaliśmy się w oczy. Mineliśmy dwóch rozmawiających policjantów i jeszcze kolejnych dwóch. Uff. Przedostatni jednak wskazał na nas ręką i musieliśmy zjechac do kontroli. Niewiadomo skąd podeszło do nas 3 oficerów i jedna policjantka. Ich miny były jak twarz pokerzysty, żadnych emocji tylko pytania: Czemu auto na lawecie?, Skąd wracamy? itd. Nagle usłyszeliśmy, że mamy wysiąść i okazać dokumenty. Kierowca poszedł pootwierać bagażnik i drzwi Laguny. Jeden z oficerów oglądał auto a drugi się dopytywał o części w bagażniku, czy mamy jakies alkohole i papierosy. W tym czasie trzeci oglądał lawetę w środku i zaglądał nawet pod maskę, sukając przemytu w silniku. Policjantka zabrała dokumenty i poszła do radiowozu. Staliśmy tak jakieś 10-15 minut. Wróciła, wszystko ok i możemy jechać dalej. Dobrze, że nie kazali wjechac na wagę zestawem. Ciśnienie na kontroli spowodowało, iż nikomu nie chciało się spać.
W połowie Austri postanowiliśmy dotankować. Na stacji okazało się, że powietrze w kole nadal uchodzi i trzeba znowu użyć kompresora. Jedziemy dalej. Przed Czechami, znowu stacja i kompresor. Powietrze uciekało tak co 1/1,5 godziny, a nawigacja wskazywała, że będziemy na godzine 7:00 w domu, więc na zmiane koła nie było czasu, gdyż trzeba by zrzucić Lagunę, wymieni koło i znowu zapiąc Lagunę do lawety. Jedziemy, najwyżej co jakiś czas zjedziemy na stacje "dobić" koło.
Czechy. Gdy powietrze w kole spadało do poniżej 2,5 atm to autem rzucało jak szalonym, więc znowu stacja i kompresor. W Czechach było różnie, niektóre kompresory były mocne więc wystarczało na godzine, innym razem słabiej więc za 30 minut znowu stacja. Jechaliśmy na zmianie prawie co godzine zmieniając się za kierownicą.
Przed granicą z Polską nie wierzyliśmy już, że się wyrobimy i na tej oponie dojedziemy do celu. Wjechaliśmy do Polski. Tu jak zwykle tragedia, bo albo na stacji nie ma kompresora, albo nie działa, albo bokiem ucieka powietrze. Pomimo tych przeciwności jechaliśmy wciąż "do przodu" a nawigacja wskazywała 7:30 godzinę przybycia, więc sie wyrobimy. Pędziliśmy110/120 km/h trasą, co 50 km pompując koło i co godzinę zmieniając sie za kierownicą.
Postanowiliśmy, że zrzucamy auto na osiedlu i jedziemy odprowadzić lawetę, a wtym czasie reszta rodziny rozpakuje samochód. Dotarliśmy do domu na 8:00. Zrzuciliśmy auto z lawety (15 minut) i ruszliśmy z kierowcą odprowadzić samochód w czasie, by nie płacić kolejne 250 zł.
CDN:)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 23.08.2013 19:32

Ja cię kręcę 8)
Niesamowite :roll:
Despol
Podróżnik
Posty: 18
Dołączył(a): 09.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Despol » 23.08.2013 19:42

Czyba limit pecha masz już wykorzystany na 10 lat do przodu :)
jagodakris
Odkrywca
Posty: 101
Dołączył(a): 20.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) jagodakris » 23.08.2013 19:43

Anielski74 napisał(a):
darek1 napisał(a):Tego się nie da przewidzieć.

Jak to się nie da....Skoro widzisz,że mechanik wali w H...szukasz innej alternatywy....Nie czekasz do końca i nie bulisz cwaniakowi 300 E .Chorwaci zaczynają się wzbogacać ,ale na jak długo...Niebawem zakopią się we własnej piaskownicy...


Mądre rady zostaw swoim dziecią:). Dziękuje osobą, które potrafią zrozumieć moje decyzje w tej sytacji, a nie oczekuje "mądrych rad" które przedstawia się po fakcie i mając pełne dane co się dalej wydarzyło.

1. Przyjeżdzasz do Slatine z autem na lawecie. Mechanik mówi, że potrzebuje 300 euro na tą cześć bo inaczej nie zaczyna roboty. Laweta juz odjechała, auto nie przejedzie nawet metra, z assistens już nie mogę skorzystać. Co robisz w takiej sytuacji?? Najbliższy mechanik w Trogirze 8km dalej.

2. Kiedy miałem zacząc szukać innej alternatywy?? Powiedział, że dwa dni mu są potrzebne, więc je odczekałem. Potem w czwartek był święto więc nikt nie pracuje. W piątek zaczął prace i upewnił mnie, że jutro będzie auto gotowe. W kazdy kolejny dzień prace były bardziej zaawansowane a od niedzieli, większość czasu spędzał w garażu. Przychodze i słysze, ze brakuje jakieś częsci ajest juz 18:00, wiec jutro rano ją kupi. Nie oczekuj, od Dalmatynczyka, że wstanie o 7:00 rano i będzie pracował tak jak u nas. U nich jest inny tryb pracy, co potwierdził mi telefon do ambasady oraz rozmowa z policją. Nawet oni powiedzieli, że nic nie można zrobić w takiej sytuacji bo jak mechanik stwierdzi, że czeka na części to przecież nie jest magikiem i ich nie wyczaruje.

Ani przez chwile nie czułem się nadciągany i oszukany. Sprawdzałem ceny takiej skrzyni w Chorwacji (pózno bo dopiero w niedziele) i faktycznie to jakies 1500-2000 kun. Mechanik chciał za wymianę skrzyni 250 zł, znajdziesz w Polsce kogoś kto podejmie się tej roboty w takiej kwocie?? W momencie zawierania umowy, nic nie wskazywało na próby wyudzenia pieniędzy. Co więcej, raz tak się pokłóciłem z nimi i potym powiedział, że zrobi wszystko co w jego mocy bym pojechał autem i nie będe musiał nic za jego "pracę" tylko za części. Zrozum, że nie wykazywał on złych intecji poprostu od niedzieli (4 dni ) próbując nawet w kilka osób nie udało im się naprawić tej usterki. Wciąż wychodziły nowe problemy a oni rozkładali ręce. Pracowali po kilkanaście godzin, nawet do póznych wieczornych i bez efektu, byli też uzależnieni od serwisu skrzyni, który też miał dalmatynski tryb pracy.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
10 dni koszmaru w Chorwacji - strona 23
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone