Calapula napisał(a):Z tego wątku wynika, że Assistance niewiele daje. Poszkodowany za lawetę i tak częściowo zapłacił i to nie miał wyboru bo musiał płacić lawecie od ubezpieczalni czyli wybrać najtańszej nie mógł. 70 euro za przewiezienie do mechanika dalej niż wynikało z zobowiązań ubezpieczyciela - ciekawe ile by kosztowało przewiezienie za całą tę traskę bez łaski? Jakby zsumować 70 euro i stawkę ubezpieczenia to kto wie czy nie wyszło drożej? Z powodu takich i innych wątpliwości nigdy się nie ubezpieczałem dodatkowo, ponad to co obowiązkowo muszę. Myślę, że do tej pory bilans jest na moją korzyść. I tak musi być bo na ubezpieczaniu ma zarabiać ubezpieczyciel a nie kierowca.
Do tego wszystkiego tego dziwnego mechanika wybrał mu kierowca lawety z ubezpieczalni. Klawo jak cholera.
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Cztery lata temu auto odmówiło nam posłuszeństwa na Węgrzech, w okolicach Balatonu, w środku nocy ( pompa paliwowa siadła). Dodatkowo nie byliśmy na autostradzie tylko na lokalnej drodze, gdyby nie możliwość kontaktu telefonicznego z centrum pomocy bylibyśmy w czarnej d....ie.
Spróbuj się dogadać z Węgrem, w tamtych okolicach - albo po węgiersku ewentualnie niemiecki, którego nie znamy.
Telefon do centrum i sensowna rozmowa - gdzie jesteśmy ( podaliśmy punkty orientacyjne nazwa miejscowości dla nas nie do wymówienia jakieś szegelaszlobalaton, ale po polsku można było przeliterować oraz nazwa miejscowej knajpy), ile osób nas jest , co ważne w standardowej lawecie może być tylko kierowca i jeden pasażer ( reszta rodziny w tym bardzo małoletnie dzieci musiałyby zostać ) a tak dostaliśmy lawetę, w której zmieściliśmy sie wszyscy.
Do tego wszystkiego tego dziwnego mechanika wybrał mu kierowca lawety z ubezpieczalni
Autor wątku sam wybrał tego mechanika po telefonie do polaka, który mu go polecał i jeszcze załatwił noclegi.
Ubezpieczyciel chciał go skierować do Splitu do aso.
Na dodatkowe pieniądze został po prostu narżnięty przez laweciarza. Ja po tej przygodzie zawsze dokładnie sprawdzam warunki assistans i ubezpieczalnie. Np. nigdy nie kupiłabym ubezpieczenia w firmie, która nie ma całodobowej telefonicznej linii albo jeśli przeczytałbym opinie, że trudno się na taką linie dodzwonić.
Assistans to nie lek na całe zło ( nie pokrywa kosztów naprawy w warsztacie), ale pozwala nie stresować się w środku nocy w obcym kraju z którego obywatelami nie jesteś w stanie się dogadać.