Jako, że dwa razy spędziłem dużo czasu na tym półwyspie czuję się zobowiązany do zabrania głosu
Ostatnio jestem bardzo zapracowany więc tylko niestety przeglądam to co sie dzieje na forum.
Nie napiszę w tym temacie nic nowego ale wkleję to co już kiedyś tutaj pisałem
moja WYPOWIEDŹ o Divnej
Jeżeli chodzi o Peljesac to podobało nam się w Divnej spędziliśmy tam pół dnia. Zalety to malownicza i czysta zatoczka, niezatłoczona "piaszczysta" plaża, możliwość dopływania do pobliskiej wysepki. Wady to w dłuższej perspektywie "nudne" dno morskie, jednolite pokryte piaskiem, dość szybko schodzące do dużej głębokości (wg mapy chyba ponad 30m) tak, że niczego nie można zobaczyć. Na kempingu w Divnej wg relacji jakiegoś Słowaka nie było zbyt czysto. Dla tych co nie lubią wsiadać do samochodu wadą będzie też zupełny brak sklepów, takie miejsca są więc najlepsze na pojedyncze kilkugodzinne wypady, gdy mamy już dość otaczającego nas tłoku.
Przy Divnej jest kemping niezbyt duży ale pod koniec lipca nie był zatłoczony, tak jak pisałem "zasięgnęliśmy tylko języka" co do ogólnych warunków. Przy plaży nie ma parkingu ale na drodze w pobliżu jest możliwość pozostawiania samochodów nie utrudniając przejazdu, byliśmy rano więc było pusto, natomiast wracając koło południa pojawiło się już około 20 aut.
Po zaliczeniu plaży, dopłynięciu do wysepki i z powrotem wybraliśmy się pieszo na spacer aż do Duby Peljeskiej. Wspaniałe widoki na stały ląd. To dosyć długa wyprawa, ale nigdy z okna samochodu nie zobaczy się tylu szczegółów co w czasie takiego przejścia. Myślę, że w jedną stronę przeszliśmy około 5 km. W połowie drogi był kawałek skalistej plaży (również możliwość zaparkowania) na brzegu było nie więcej niż 10 osób widoczna wada to "WC" w zaroślach po drugiej stronie drogi. W samej Dubie tylko kilka domów, mały port, chyba jeden bar i bardzo długa plaża wysypana okrągłymi kamyczkami, natężenie plażowiczów to jedna osoba na około 20 m bieżących brzegu. Tam również nie byłoby żadnego problemu z zaparkowaniem samochodu przy drodze. Wracając z Duby Peljeskiej przechodziliśmy "na skróty" wśród małych poletek ogrodzonych kamiennymi murkami i wałami, które zawsze przypominają nam z jakim "szacunkiem" traktowane są tam ziemia i rośliny.
Dojazd do Divnej i dalej nie stanowi, żadnego problemu. Trzeba skręcić z drogi do Trpanj w lewo i po kilkunastu kilometrach drogi, która pozwala na bezpieczne wymijanie się dwóch samochodów, poza kilkoma ostrymi zakrętami nie ma żadnych "ekstremalnych" odcinków.
Cały WĄTEK o KEMPINGACH na Peljesacui tam moja wypowiedź o Brijeście:
Ten temat pojawił się dosyć dawno ale jeżeli ktoś to jeszcze przeczyta to wyrażę swoją opinię na temat kempingu w Brijescie. Przed dwoma laty spędziłem tam z rodziną tylko dwie noce chociaż planowałem więcej. Cena za pobyt jest rzeczywiście bardzo niska ale raczej to nie może kosztować więcej. Akurat w Brijescie odbył się mój pierwszy kontakt z chorwackim morzem i dlatego chyba nie wyprowadziliśmy się z tamtąd po jednym dniu, bo nie wiedzieliśmy jeszcze jak pięknie jest w innych miejscach. I myślę, że wiele osób trafia tam na chwilę ze względu na zachęcająco niskie ceny.
Podstawowe wady to:
- dno morskie jest omszone, lekko zamulone, przy chodzeniu po dnie woda robi się lekko mętna,
- w tak głębokiej (długiej) zatoce chyba jest za mała wymiana wody, teraz już wiem, że trzeba z daleka omijać miejsca gdzie chodowane są ostrygi,
- wcześnie zachodzi słońce (skalisty stok od zachodu), na brzegu jest cień,
- bezpośrednio za ogrodzeniem naszego pola znajduje się mały stary cmentarz, mnie to nie przeszkadzało ale reszcie rodziny...
- woda w kranie i pod prysznicem lekko słona (chyba z ujęcia podziemnego), właściciel używał jej do podlewania sadów mandarynkowych, twierdził, że jego ojciec wypija codziennie kilka szklanek tej wody i jest zdrowy, w każdym razie gdy próbowaliśmy zagotować tę słonawą wodę w czajniku powstała duża ilość piany i namiastka jakiegoś zwarcia, mycie zębów nie było zbyt przyjemne, ogólna kąpiel normalnie,
- wodę słodką właściciel przynosił rano i wieczorem w plastikowych pojemnikach,
- w pierwszych dniach pobytu mieliśmy jeszcze wystarczające zapasy więc nie potrzebowaliśmy niczego bo chleb i inne podstawowe produkty trzeba zamawiać u właściciela a inne trzeba przywozić z dosyć dalekich wycieczek samochodowych,
- ktoś z mieszkańców kempingu mówił, że coś podejrzanego biegało po ich pustym stole w nocy (dziwne ślady) być może były to kojoty,
- daleki dojazd do najbliższego bardziej cywilizowanego miejsca.
Na pewno są też zalety:
- bardzo niska cena, brak sklepu więc zero pokus na dodatkowe wydatki,
- prawie zupełne odludzie, mało osób na kempingu, mało osób na brzegu, znikoma ilość samochodów,
- duża ilość muszelek w wodzie,
- na pewno bliski kontakt z naturą (chyba te kojoty),
- intensywny żywiczny zapach krzewów (podobne do naszego jałowca),
- niesamowicie intensywny dźwięk owadów świerszczopodobnych (czyżby to były cykady ?)
My lubimy miejsca oddalone od zgiełku cywilizacji ale tam przede wszystkim nie odpowiadała nam mętna woda w morzu, słonawa woda w kranie (to być może się zmieniło) i brak sklepu z artykułami spożywczymi.
Pozdrawiam
Józek