Widzę, że jak zwykle mozna liczyć Forumowiczów i mobilizujące wpisy, które dopingują do rozpoczęcia relacji.
W takim razie rozpoczynam relację z tegorocznego wyjazdu.
Na początku powiem co nieco o przygotowaniach do wyjazdu, tudziesz ostatnich godzin przed planowanym wyjazdem. Planujmy nasz wyjazd na sobotę 30.06, pobyt mamy zarezerwowany od 1.07. Na ok. tydzień przed wyjazdem okazuje się, że klima w moim już trochę sędziwym, no powiedzmy "w sile wieku" Peugeociku padła:( A w Chorwacji 37*C więc żona powiedziała "no way", klima musi być... i co tu teraz począć, tułam się po różnej maści "klimatologach" bo klima niby działa ale tak ledwo ledwo a gaz dobity na maxa więc wygląda to na poważniejszą awarię. Od czwartku mam urlop bo wybieramy się na półfinał Euro 2012 do Warszawy więc moje auto zostawiam pełen wiary u mechanika a do W-wy udajemy się autem żony (bez klimy). Mecz nawiasem mówiąc świetny, Narodowy robi jeszcze większe wrażenie.
Upsss.., sory miało być o Chorwacji... Niestety dochodzą mnie niepokojące wieści od mechnika, że do wymiany jest sprężarka klimatyzacji, powiedzieli że czegoś poszukają i dadzą znać! Od środy kiedy auto zostało u mechnika do piątku wykonuję do nich chyba z 30 telefonów i stwierdzam, że jeżeli ja im nie przywiązę tej sprężarki to nic z tego nie będzie. Tak też robię, kupuję sprężarkę w W-wie i w sobotę rano (dzień wyjazdu) dowoże sprężarkę do mechanika. Powiedzieli, że zdążą wymienić i tak też się dzieje, tyle że klima jak kiepsko działała tak po wymianie sprężarki działa dalej tak samo jak przed
Od mechnika wyjeżdzam o 17.30 z wieścią, że jedziemy do Cro bez klimy, trudno... mówię, więcej się nie da zrobić.
Wraca wykończony do domu po 4-ro godzinnym pobycie w upale u mechanika. Dzieci i żona na szczeście popakowani, ja niebardzo. Wrzucam na szybko T-shirty do torby i pakuję auto potem prysznic, mocna kawa i około 21.15 wyruszamy. Trasa taka jak zwykle: Słowacja-Austria- Mureck-Lenart-Ptuj-Chorwacja:)
Po wyruszeniu okazuje się, że mój trud jednak ktos tam na "górze" docenił bo klima zaczyna działać
Teraz może być juz tylko lepiej!
Po ok. 13 godzinach parkujemy pod naszym apartamentem w Kasteli Stafilic:
Gospodaż, miły i uczynny. Mieszkanie obszerne, klima jest - wszystko OK!
Po krótkim odpoczynku, udajemy się w kierunku plaży a tam nawet wodna taksówka sobie stoi:
Pierwszy Kastel wyłania się zza zakrętu wraz z pierwszą z 2 plaży o których mówił nasz gospodaż:
Dalszy spacer w kierunku następnych Kasteli wygląda przyjemnie:
Miasteczko sympatyczne z fajnymi widoczkami:
Wreszcie wygłodniali siadamy przypadkowo w Konobie Intrada, która okazuje się potem naszym stałym punktem żywieniowym, dodatkowo okazuje się, że nasz gospodaż daje nam 10% kupon rabatowy do tej knajpki:)
Tyle na dzisiaj, mysle że tym długim wstepem nie odstraszyłem Forumowiczów ale jakoś musiałem się wyżalić;)