Cześć 1 - droga przez mękę czyli złe dobrego początki
Jedno (dosłownie) zdanie tytułem wstępu:
Zachęcony relacją Jacka B z Kleku (Jacku dziękuję za inspiracje i wybacz jeżeli mój styl będzie podobny) postanowiłem podzielić się moimi wspomnieniami z urlopu spędzonego w Pirovacu w roku 2008.
Decyzja o wyjeździe do Chorwacji zapadła już na początku roku więc było dużo czasu na poszukiwania celu podróży. To miała być nasza druga wspólna wizyta w tym pięknym kraju więc wiedzieliśmy już co nieco. Po wielu godzinach w internecie wreszcie wybraliśmy - Pirovac - mała miejscowość w Dalmacji środkowej między Zadarem a Sibenikiem. Znalazłem odpowiednią metę, rezerwacja, zaliczka, kilka miesięcy czekania, wreszcie "nadejszla wielkopomna chwila" jak mówił klasyk.
Plan ambitny - 1050 km samochodem bez klimy z 4-letnim dzieckiem "na jeden raz". Z uwagi na brak klimy i małe dziecko wybrałem podróż nocą. Never again jak mówią Rosjanie.
Wyjazd 18:00. Odpalam, sprawdzam spryskiwacze przedniej szyby i... nic się nie dzieje. Maska do góry, drut, obcążki i wężyk od spryskiwaczy naprawiony. Poślizg - pół godziny. No ja Cię bardzo przepraszam ale żeby to nie był zły omen... no i wykrakałem.
Kto jeździł w tych latach do Cro to pamięta, że nie od razu Rzym zbudowano. Chorwackie tunele na autostradach też.
W 2008 roku dwa z najdłuższych chyba tuneli były oddane do użytku tylko po jednej stronie co powodowało gigantyczne korki. Z tego powodu nasza podróż trwała łącznie około 21 godzin Masakra.
Jakieś 200 km przed celem podróży zatrzymaliśmy się na parkingu żeby rozprostować zbolałe gnaty i naszym oczom ukazały się pierwsze widoki co nieco rekompensujące tę drogę przez mękę.
Kto się kimnął w samochodzie ten jakoś dawał radę. Niestety miejscówka za kółkiem była bez leżanki
Po baaaaardzo długiej podróży wreszcie dotarliśmy na miejsce.
Apartamenty "Pirovcanka" wyglądały już od pierwszego wejrzenia bardzo dobrze i tak też było w rzeczywistości.
Rok na zdjęciu jest błędny, źle ustawiona data w aparacie.
Rzut oka na widok z balkonu i już nie pamiętam o trudach podróży
Po rozpakowaniu trzeba było przywitać się z morzem.
Teraz już wszystko gra Wieczorem Pirovac nabrał zupełnie innego wymiaru ale o tym w następnej części.