Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dalmacja 2011 - tysiąc któraś relacja - może niedoszacowałem

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.10.2011 22:11

Jest rok 308. Świat wygląda mniej więcej tak:

Obrazek

Obrazek

Dioklecjan pochylił się nad grządką marchewek. Zryta przez nornicę rabatka, z poprzewracanymi kiściami warzyw, zirytowała go.
- Panie, przyszedł Taliusz - rozległ sie głos niewolnika.
- Niech wejdzie. Od kiedy abdykował i zamknął się w pałacu w Splicie, Dioklecjan rzadko miewał gości. Przeklęte nornice...

- Witaj Taliuszu. Dawno cię nie było u mnie. I cóż tam słychać na mieście?
- Lud chce, abyś Panie wrócił.
- Lud chce... Czy myślisz, że staję się młodszy i zdrowszy?

Dioklecjan udeptał ziemię wokół kolejej marchewki. Taliusz przestąpił z nogi na nogę i rzekł: 
- Idą ciężkie czasy, dominus noster. Potrzeba nam kogoś, kto potrafił walczyć z inflacją, odważył się wprowadzić ceny maksymalne i walczyć z sektami. Ci chrześcijanie...
- Galeriusz zwalcza ich tak, że niedługo każdy z nich będzie męczennikiem - zaśmiał się Dioklecjan. To konserwatysta z krwi i kości - stoi na straży wiary i tradycji jeszcze mocniej niż ja.
- Potrzeba nam kogoś, kto nie boi się reform, Panie. Ty poprawiłeś ściągalność podatków, nie bałeś się wprowadzić podatku pogłównego, zreformowałeś administrację i ...
- Nie staję się młodszy i zdrowszy, Taliuszu.

Stali w ciszy, zza kolumnady pałacu, słychać było krzyki na okrętach przypływających do portu lub właśnie wypływających na wody Adriatyku.
- Za kilka lat znajdą mnie tu w moim warzywniaku, a przyszłe pokolenia nie będą nawet wiedzieć czy zmarłem schorowany, czy odebrałem sobie życie... Nicość, Taliuszu, nicość. Jest mi bliżej Jowisza niż waszych ziemskich spraw.

- Idź już - dodał po chwili.

-----------------------------------
Kto chce sprawdzić czy taka - wymyślona przeze mnie rozmowa - mogła mieć miejsce, po tym jak Dioklecjan odszedł na "skromną" emeryturę do pałacu, który sobie zbudował, niech przeczyta sobie wpis o Dioklecjanie na wikipedii. Z pewnością nasuwa się jednak refleksja: niemal dwa tysiące lat minęło, a ludzie na całym świecie wciąż żyją tymi samymi sprawami - jedynie detale się różnią...

Pewna jest też jeszcze jedna rzecz: dziś jedziemy do Splitu, zobaczyć pałac, który 1700 lat temu wyglądał tak:

Obrazek

Słońce wstaje nad Campem Tomas. Zwykle jesteśmy jednymi z pierwszych, którzy wstają. Puszczam na full "Jesteś szalona",na pobudkę naszym balującym rodakom ... Ryk niesie się po campie... Wszyscy wyłażą z namiotów... Nie, żartuję, ale to fajny pomysł.

Szybkie śniadanie i pakujemy się do auta. Wkrótce dojeżdżamy do Splitu, jedynego miasta, którego ogólny plan sobie wydrukowałem w domu. Duże miasta to duże strefy płatnego parkowania i nieźle mieć szkic głównych arterii.

Powielamy schemat wjazdu do strefy płatnego parkowania, natychmiastowego wyjazdu z niej i stajemy pod jakimiś blokami. Jest raczej obskurnie, śmierdzi moczem, na trawniku bawią się dzieci.

Ruszamy w kierunku pałacu Dioklecjana. Zahaczamy o kawiarnię gdzie kupujemy obowiązkową kawę. Kawiarnie na przedmieściach mają kilka plusów: cisza i spokój, dobre ceny, no i można poobserwować tubylców, raczej niż turystów. Dla wielu dojście 1-2 km do zabytkowego centrum to problem, ale ja patrzę na to jak na okazję, by spojrzeć na miasto poza obszarem przygotowanym dla turystów, gdzie trawniki nie są pomalowane na zielono, a życie toczy się normalnym dla danego miejsca torem.

Mury pałacu najokazalej prezentują się od frontu. Przestrzenie między kolumnami, były w oryginalnym pałacu puste:

Obrazek


Obrazek

Pałac Dioklecjana jest najlepiej zachowanym pałacem z czasów rzymskich na świecie, co wystarcza jako rekomendacja, i to zapewne wystarczyło, by wpisać go do rejestru UNESCO, choć nie wiadomo jakby sprawa się skończyła, bo po 2000 roku były plany biznesowej rozbudowy na terenie pałacu. Pomysł na szczęście upadł, gdyż pałac by na tym nic nie zyskał, a z listy UNESCO zniknąłby za karę, tak jak Drezno, które postawiło most nie licząc się z zaleceniami UNESCO.

Przez wieki morze albo odsunęło się od południowej ściany pałacu, albo co bardziej prawdopodobne, ludzie nadsypali ziemię, aby odsunąć żywioł od budowli:

Obrazek
Ostatnio edytowano 08.10.2011 12:09 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 08.10.2011 12:06

160 metrów na 190 metrów, czyli mniej więcej wielkość 4 boisk - tyle potrzebował Dioklecjan, aby godnie mieszkać. Część południowa pałacu (od strony morza), miała cechy rzymskiej willi, część północna rzymskiego castrum, czyli fortu. Szacuje się, że mogło tam mieszkać nawet 10 tys. ludzi. Do budowy znowu użyto kamienia z Brac.

Obrazek

W VII wieku, do pałacu schroniła się ludność miasta przed atakiem barbarzyńców, czyli m.in.Słowian, i z niego już nie wyszła. Skrzydła pałacu zamieniły się w kamienice, korytarze w ulice, i nasz pałac zniknął z oczu historii, aż do połowy 18-ego wieku, kiedy Szkot, Robert Adam, z pomocą rysowników nie odkrył go na nowo. Fasada pałacu od strony morze wyglądała wtedy tak (morze wciąż było bardzo blisko murów):

Obrazek

Tu można znaleźć inne rysunki opublikowane w dziele Adama:

http://digicoll.library.wisc.edu/cgi-bin/DLDecArts/DLDecArts-idx?type=gallery&entity=DLDecArts.AdamRuins.p0048&id=DLDecArts.AdamRuins&posn=start&curr=DLDecArts.AdamRuins.p0075

Na teren pałacu wchodzi się za darmo. Gdy wejdziemy od strony morza przez Brązową Bramę, znajdziemy się w piwnicach, które mają coś z krakowskich Sukiennic, a na ladzie, niekoniecznie zobaczymy Dalmatyńczyki. Można zejść jeszcze niżej, do podziemnego muzeum (około 40-50zł), ale z racji sporych wydatków poprzedniego dnia, leczymy portfel i darujemy sobie tą cześć pałacu.

Obrazek

Wchodzimy na perystyl, czyli plac na skrzyżowaniu głównych ulic, gdzie odbywały się publiczne wystąpienia.

Obrazek

Na lewo, w westybule, cylindrycznym przedsionku, czekało się kiedyś na wejście do komnat cezara. Czekając także, bawię się trochę światłocieniem.

Obrazek

Obrazek

Czekamy grzecznie na cesarza, jak poddani przed wiekami, ale skoro boski władca nie nadchodzi, ruszamy dalej. Niestety pozostałe części pałacu, uległy niemal całkowitemu zniszczeniu.

Po prawej stronie westybulu, znajduje się katedra św. Dujama,, zbudowana na miejscu mauzoleum Dioklecjana (ślad po cesarskim sarkofagu zaginął w XI w.). Ironia losu: katedra jest pod wezwaniem świętego, któremu Dioklecjan, wybitny prześladowca chrześcijan, kazał ściąć głowę. Tu widać jak św. Stas, współczesny Dujamowi, pożegnał się z życiem dzięki kamieniowi młyńskiemu:

Obrazek

Egipskie sfinksy przed katedrą, w momencie budowy pałacu już miały około 2 tys. lat! Wyczytałem gdzieś, że te obecne są atrapą, bo oryginały poszły do konserwacji.

Obrazek

Obrazek

Kawiarnia u wejścia do katedry? A dlaczego nie! Wynalazek powinien się przyjąć w Polsce, gdzie i tak połowa wiernych na mszy stoi daleko od kościoła, aby swobodnie sobie porozmawiać.

Obrazek

Postanawiam ogarnąć miasto z góry. Wchodzimy na dzwonnicę, 61 metrów (20 kn, około 11 zł - tym razem cena nie za 2+2, ale za jednego dorosłego i dwoje dzieci ). Nasz jedyny wydatek na zabytki tego dnia.

Obrazek

Moja Lepsza decyduje się zostać na dole, jakby przeczuwając co nas czeka. A czeka nas wspinaczka po schodach, które barierką-kpiną oddzielają nas od kilkudziesięciometrowej dziury klatki schodowej. Staram się rozluźnić i pnę się.

W połowie jakiś Polak pełza i niemal płacze ze strachu. Wlazł kawałek, a teraz strach tak go sparaliżował, że nie potrafi ani się piąć, ani zawrócić. Pokrzepieni, brniemy dalej. Moje dzieci nawet jeśli się boją, to nie dają tego po sobie poznać. Ja też nie mogę, bo one zaczną się bać.

Obrazek

Kiedy zaczynają mi drżeć nogi i pocić się ręce, zaczynam liczyć schody i patrzyć tylko przed siebie, broń boże, nie na boki. Jak na człowieka, który skoczył na bungee to cienko. Później analizując sytuację dochodzę do takiego wniosku: mając skakać na bungee, wiesz, że spadniesz, więc się nie boisz, a wchodząc po takich schodach, praktycznie bez barierki, wiesz, że MOŻESZ spaść i twoja podświadomość stara się wymusić na tobie reakcję obronną, czyli wycofanie się z niebezpiecznej sytuacji.

Obrazek

W końcu docieramy na szczyt, by podziwiać panoramę Splitu.

Obrazek


Obrazek


Obrazek

Schodzenie na dół okazało się mniej emocjonujące. Polakowi sparaliżowanemu strachem najwyraźniej udało się zejść (brak mokrej plamy na dole), a Moja Lepsza opowiada, że w międzyczasie był też chłopczyk, który z płaczem wybiegł z wieży.  
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 08.10.2011 17:36

Ruszamy na obejście pozostałej części ulic, które są wewnątrz pałacu. Jest malowniczo, o wiele bardziej klimatycznie niż w Szybeniku.  

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


(Patrząc na te zdjecia z perspektywy czasu odczuwam małą potrzebę, aby tam wrócić... Ale ze zdjęciami to jest tak: nigdy nie wiadomo czy oddają piękno miejsca, czy emocje fotografującego danego dnia. Masz kiepski humor, jesteś zmęczony lub głodny, to nie widzisz cieni, kontrastów, form, rytmu, nic - choćbyś był w raju fotografów. A jak masz ekstatyczny nastrój, to i z odrapanej ściany zrobisz przyzwoite zdjęcie.)


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Jedyny rodzaj taksówki jaki może się poruszać po wąskich ulicach wewnątrz pałacu:

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek

Nie każdy lubi Split, ale my definitywnie tak:

Obrazek


Obrazek


Czujemy, że wyczerpał się zapas sił, aby wybrać się na spacer poza murami, czy do ruin Salony. Sam Dioklecjan był jednym z bodaj czterech cesarzy, którzy pochodzili z terenów obecnej Chorwacji, a urodził się właśnie w pobliskiej Salonie, której pierwszym biskupem został - oczywiście - św. Dujam. :D << chichot historii
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 08.10.2011 20:44

Po takiej opowieści chyba dam Splitowi jeszcze jedną szansę. Za pierwszym razem jakoś do mnie nie przemówił, ale teraz na pewno będzie mi się już zawsze kojarzył z Twoją relacją. Strasznie fajny początek odcinka, gratuluję ;)
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13020
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 08.10.2011 20:47

Bo jeżeli nie wejdziesz od wieśniackiego targu, tylko od np.[arkingu przy promach czy ichniego PKP, to ogląd Splitu jest inny.
My doświadczyliśmy tego dobry miesiąc wstecz. Jest inaczej/lepiej.
IMHO nadal Sibenik, Zadar, Trogir fajniejszy z tego rewiru....
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 08.10.2011 20:57

Roxi napisał(a):Po takiej opowieści chyba dam Splitowi jeszcze jedną szansę. Za pierwszym razem jakoś do mnie nie przemówił, ale teraz na pewno będzie mi się już zawsze kojarzył z Twoją relacją. Strasznie fajny początek odcinka, gratuluję ;)


:D

Nie ukrywam, że lubię rzymskie ruiny. Pompeje są number one ze wszystkich "miejsc architektonicznych" jakie widziałem i marzę, aby do nich wrócić. Dlatego też pewnie mój pozytywny odbiór Splitu przez pryzmat starożytnych Rzymian.
myszkin
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1081
Dołączył(a): 15.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) myszkin » 08.10.2011 22:43

Dalmacja środkowa jest THE BEST :wink:
mireks
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1852
Dołączył(a): 18.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mireks » 09.10.2011 07:04

Bardzo ciekawie wygląda ta relacja,wrócę tu jeszcze nie raz.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 09.10.2011 08:36

myszkin napisał(a):Dalmacja środkowa jest THE BEST :wink:



Żadnej propagandy! Obowiązuje cisza wyborcza! :wink:
----------------------------------------------------------------------------------

Ruszamy więc w drogę powrotną, co daje nam moment czasu na kilka refleksji transportowych.

Octavia jest dobrym autem, trzeba tylko polubić popularny wizerunek kierowcy Skody: obowiązkowy kapelusz, rencista, maksimum 80 km/godz. i to najlepiej lewym pasem. Inaczej mówiąc auto jest tak obciachowe jak BMW, którego kierowcy też mają wyrobioną reputację w innych z kolei kręgach. Nie ma więc znaczenia, które z tych się kupuje, bo i tak jest się w awangardzie.

Bagażnik o pojemności ponad 500 litrów jest rzeczą nie do przecenienia dla rodziny 2+2 - wszystko się mieści. Siedzenie na przednich fotelach odbieram jako wygodne, ale z tyłu jest wygodnie tylko małym dzieciom. Dorosłemu będzie ciasno. Spalanie (diesel) na trasie wychodzi w okolicy 4,2 litra , na autostradzie 6,5, a na drogach Hvaru 7,5 litra . Auto jest burozielone i wygląda wspaniale nieatrakcyjnie, co daje mi pewność, że pies z kulawa nogą będzie je próbował ukraść. Ubezpieczenie tej 11-letniej kolubryny wynosi poniżej 480 zł na rok. Żyć nie umierać.

Ale oto na horyzoncie pojawia się Primosten. Zatrzymujemy się na poboczu na 10 minut. Czas na małe ćwiczenie formalne polegające na uchwyceniu tej samej rzeczy na różne sposoby:

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek

Jakby ktoś się nie zorientował, to była właśnie obiecana relacja z Primostenu. :-)

Jest niemal ciemno, gdy docieramy na kemping. Wesołe Polaki dziś nie balują, za to nie mam gdzie zaparkować. Auto "nie wiadomo skąd" stanęło naprzeciw naszego namiotu. Przypomina mi się jak pierwszego wieczoru przyszedł 10-letni może chłopiec i twierdził, że zająłem "im" miejsce. Spytałem się gdzie jest ich namiot, na co wskazał ręką coś oddalonego od nas ... 50-70 metrów. Ja wskazałem na swój namiot oddalony o 5 metrów. Dziś zaś ja parkuję na obrzeżach campu. Niby wakacje, a tu taka walka o przetrwanie. I do tego jazgot cykad...

Siadam z Moją Lepszą Połową przy nieszczęsnym Babicu, najlepszym winie regionu. Jeszcze jeden i łyk i męska decyzja: reszta pójdzie do zlewu.

Łyk Babica wystarczył, aby dokonać ważnego odkrycia. Eureka! Tutejszy kibel jest w systemie kina domowego: jak siadasz w środkowej kabinie, to w lewej kabinie masz kogoś i w prawej (głośniki boczne), z tyłu są kibelki kobiece (oczywiście nie oddzielone ścianą) (głośnik tylny), a z przodu faceci myją przy umywalkach zęby (głośnik przedni). Rolę subhoovera pełnią osoby, czekające przed otwartymi na oścież drzwiami bloku sanitarnego i czekające na tych, co są w środku.

Z tym ważnym odkryciem w głowie zamykam oczy, by oddać się w ręce Hypnosa, ewentualnie innego boga snu, który się mną zajmie.
Ostatnio edytowano 21.10.2012 19:33 przez DarCro, łącznie edytowano 2 razy
Sandi
Globtroter
Posty: 30
Dołączył(a): 08.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Sandi » 09.10.2011 12:09

fajna relacja :) z jednej strony żałuję, że nie wspięłam się na dzwonnicę i nie zobaczyłam Splitu z innej perspektywy, a z drugiej widzę że dobrze zrobiłam, bo pewnie też pełzałabym po tych schodach ;)
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 10.10.2011 08:54

DarCro napisał(a):Obrazek


Ciekawe... :lol:
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 10.10.2011 22:06

Ktoś musiał sporo się napracować, aby swoje emocje tak wyrazić...
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 14.10.2011 13:09

Co przywiodło mnie tutaj, do obozu koptyjskich legionistów? Wrzuciliśmy do misy kartki ze swoimi nazwiskami. Nasz centurion, Maurycy, wziął dziewięć losów i odrzucił je, dziesiąty zaś, otworzył i odczytał nazwisko, a wywołany legionista wystąpił. Procedura powtórzyła się, aż z misy znikły wszystkie losy. Dziesięcina śmierci. Żołnierze Maksymiana poprowadzili sześciuset pechowców przed obóz, gdzie, jeden po drugim, ścięto im głowy. Nikt nie uciekał, nikt nie walczył. Bezłgłowe korpusy pomieszały się z głowami w jedna masę. W nocy pochowaliśmy naszych towarzyszy w dołach, jakby byli ofiarami epidemii...

Dzień siódmy. Trogir.

Położony jest na wyspie - miasto zbudowali Grecy z wyspy Vis. Widzicie pośród greckich kolonii Tragurion, czyli "Miasto Kóz"?
I zadanie dla prawdziwych cromaniaców: wskaż wyspę Vis na mapie :!:

Obrazek

Parkujemy 500 metrów od mostu wiodącego do starego Trogiru. Przed mostem robimy duży błąd: wstępujemy do Konzuma (największa sieć supermarketów), ulokowanego przy wejściu do miasta. Takiego bajzla nie widziałem od 20 lat, kiedy w Polsce zaczynały funkcjonować Biedronki: brud, zawalone pudłami alejki, potworny tłok i gigantyczne ceny. Stwierdzamy, żeśmy "nedobro dosli" i jak najszybciej opuszczamy teren. Odtąd uważamy, że cywilizacja zaczyna się tam, gdzie jest Konzum, ale kultura tam, gdzie jest Plodine (sieć supermarketów).

Wchodzimy w średniowieczne miasto...

Obrazek


Obrazek

W przeciwieństwie do Splitu czy Szybenika, Trogir zachował ciągłość urbanistyczną, gdyż po 1123 r., czyli najeździe Saracenów, nigdy nie został zniszczony kompletnie i został wpisany na listę UNESCO jako kompleks urbanistyczny, którego perłą jest katedra św. Wawrzyńca.

Obrazek

Budowa rozpoczęta została w roku 1193 a ukończona dopiero 400 lat później (!), przez co reprezentuje kilka styli architektonicznych.

Dzwonnicę, będącą symbolem Trogiru, zaczęto budować w 1400 roku, w stylu gotyckim. Taka jest dolna kondygnacja. Druga jest zbudowana w formie gotyku weneckiego, a część najwyższa to renesans. Budowę zakończono w 1598 roku, kiedy dominował barok. I w dzwonnicy można dostrzec elementy baroku; cztery postacie u podstawy piramidalnego dachu mają typowe dla baroku ekspresyjne pozy.

Obrazek

Rano pojawił się Klaudiusz, wysłannik Maksymiana i zapytał czy zmieniliśmy zdanie i wreszcie złożymy ofiarę bogom.
- Wierzymy tylko w jednego Boga - odrzekł Maurycy. Podniósł miecz i krzyk poparcia przetoczył się przez legion. Klaudiusz pokręcił głową z niedowierzaniem i ponownie rozkazał wylosować co dziesiątego żołnierza oddziału. I znowu misa, losy, głowy, korpusy. I kolejna noc kopania grobów. Nieliczni uciekli... Przedarli się przez straże legionów Maksymiana. Nie spałem tej nocy, czekając co przeniesie świt.


Portal katedry ozdobił detalami w 1249 r. mistrz Radovan. W przeciwieństwie do anonimowych twórców średniowiecza, wykuł w kamieniu oświadczenie, że to dzieło mistrza Radovana, najlepszego w tym fachu.... W portalu, jak zwykle znajdziemy lwy oraz biblijną pornografię, czyli Adama i Ewę.

Obrazek


Obrazek

Kolumny podtrzymywane są przez postacie Turków i Żydów - poprawność polityczna w tamtych czasach nie obowiązywała. Scenki z życia codziennego oplecione są fantastycznymi stworami, charakterystycznymi dla epoki romańskiej:

Obrazek

Kaplica św. Jana z Torgiru , z jego sarkofagiem w środku, to drugi obok portalu, klejnot w katedrze. Wykonana została przez Nikola Firentinac , który również tutaj pokusił się o sklepienie bez użycia łączeń. Uważa się, że jest to pierwszy przykład stropu zbudowanego od czasów starożytnych bez użycia jakichkolwiek podpór. Tu dobrze widać jak brudny kamień stał się biały, jeśli przeszedł restaurację.

Obrazek

Firentinac budował ją aż 29 lat, od 1468 do 1497 roku, a to dlatego, że w międzyczasie dostał lepszą "fuchę": budowniczego katedry w Szybeniku. Mikołaj zbudował wręcz modelowy przykład renesansu: kasetonowy sufit, antyczne kolumny, muszlowate nisze. Porównajmy sobie z naszą kaplicą zygmuntowską na Wawelu:

Obrazek

Który cromaniac wiedział, że dalmatyka, to krótka szata liturgiczna diakona z rozciętymi, wiązanymi na tasiemki bokami? Dalmatykę nosi także biskup; wkłada ją pod ornat. Rzymianie zapożyczyli ten rodzaj tuniki od Greków w Dalmacji. Jaki z tego wniosek? Chcesz mały element Dalmacji w niedzielę? Idź do kościoła.

We wnętrzu katedry urzeka świecznik:

Obrazek
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 15.10.2011 08:59

Trzeciego dnia sam cesarz Maksymian pojawił się w Aguanum.
- Legionie Tebański, czy dziś złożycie ofiary naszym bogom? I czy uznacie boskość swojego cesarza? Czyż nie ślubowaliście na honor, wierność i posłuszeństwo?
- Jesteśmy ci wierni Panie, ale wierzymy tylko w jednego Boga i lepiej umrzeć niewinnym, niż żyć w grzechu...
I tak stracono wszystkich.


Wchodzimy na wieżę - 47 metrów wysokości (50 kn, około 27 zł - wstęp do katedry, skarbca i na wieżę). Mam obawy po Splicie, ale wejście jest zdecydowanie łatwiejsze.

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek

W pewnym momencie rozlega się ogromny łomot, niemal nie przewracam się z zaskoczenia. To zaczyna walić dzwon. Mamy pecha: jest 12:00. Maksymalna dawka decybeli. A czasu, jak wiadomo, nie da się zatrzymać. I z powodu tłoku zejść też się nie da...

Obrazek

Po wieży siadamy na placu, przy którym jest katedra i wypijamy kawkę. Podnosząc obiektyw lekko do góry, stwarzam pozory, że w Trogirze nie ma turystów - nic bardziej mylnego! Tłok jak wszędzie indziej, ale luźniej niż w w/w Konzumie:

Obrazek

Plac nosi imię Jana Pawła II, co może nie jest tak dziwne jak fakt, że imię to nosi stare, historyczne miejsce. Wyobrażacie sobie w Polsce przemianowanie Krakowskiego Przedmieścia lub ul. Floriańskiej na ul. Jana Pawła II?

Obrazek


Obrazek

Loggia poniżej po prawej była kiedyś budynkiem sądu, gdzie sądzono mężczyzn z ludu. (Kobiety były sądzone w kościele, a szlachta w miejscach prywatnych.) A na wieży zegarowej można dopatrzyć się św. Sebastiana (ukamienowany), który miał uchronić Trogir od dżumy.

Obrazek


Obrazek

Potem snujemy się leniwie po mieście, to tu, to tam...

Miasto obfituje w muzea, kościoły i zabytki pomniejszej rangi. Zwiedzając z dziećmi, nauczyłem się kompromisów. Odpuszczamy obiekty, które dla nich mogłyby być zbyt mało interesujące, albo kiedy widzę, że są już u kresu sił. W miejscach, które zwiedzamy, staram się rozbudzić ich wyobraźnię, każę im wyszukiwać detale, opowiadam co ciekawsze historie. Po latach takiego postępowania, nie marudzą, że idziemy zwiedzać, a wręcz wykazują zainteresowanie. Tak samo są przyzwyczajone pokonywać 10-15 kilometrów dziennie w trzydziestostopniowym upale jak i klika godzin dziennie w aucie każdego dnia.

Pamiętam nasze pierwsze wakacje z dziećmi. Pojechaliśmy do Rabki. Byliśmy nastawieni, aby to dzieciom było przede wszystkim dobrze. Po tygodniu chodzenia na place zabaw i Rabkolandu, mieliśmy dosyć. Nigdy nie byłem tak blisko śmierci. Z nudów. Od tego czasu, to dzieci muszą się dostosować do nas. Fundujemy im też oczywiście typowo dziecięce atrakcje, ale zachowujemy zdrowe proporcje tego co dla nich i co dla nas, staruchów.

Obrazek

W sąsiednim Pałacu Cipiko znajdujemy koguta, którego ściągnięto ze zdobytego okrętu tureckiego:

Obrazek

Tutejsza Riva, nadmorski bulwar, wydaje nam się o wiele sympatyczniejszy niż ta w Szybeniku i Splicie. Ignorujemy Twierdzę Kamerlengo ze względu na cenę biletów nieproporcjonalną do wartości obiektu i podziwiamy okręty i łodzie.

Obrazek

Co przywiodło mnie tutaj, do obozu koptyjskich legionistów? Co przywiodło mnie z Trogiru w roku 2011 do Aguanum w roku 286...? Czas wyjaśnić zagadkę. Stańmy zatem z powrotem przed wejściem do katedry, gdzie nad portalem, znajdujemy taką oto rzeźbę:

Obrazek

W poprzednim odcinku, jest zdjęcie rzeźby św. Stasa, współczesnego Dujamowi, który pożegnał się z życiem dzięki kamieniowi młyńskiemu:, Natomiast ten nieszczęśnik, św. Wawrzyniec, został w Rzymie zgrilowany na kracie, którą trzyma w reku. Nie wiem czy jest patronem miłośników grila, ale modlitwa do niego ma pomagać - co jest zrozumiałe - przy reumatyzmie. Na portalu trogirskiej katedry znalazł się z racji tego, że był w czołówce średniowiecznej listy przebojów męczenników. (Konkurencja była duuuuuuuuża.) Trogir był też miejscem kaźni dla św. Dujuma, o którym wspomniałem w poprzednim odcinku.

Pod wpływem tej rzeźby wgryzłem się trochę w temat męczeństwa chrześcijan. Z opowieści, na jakie natrafiłem, los Legionu Tebańskiego, tych sześciu tysięcy sześćdziesięciu sześciu legionistów, którzy przebyli drogę z Egiptu do Szwajcarii, aby ponieść śmierć przez decymację (dziesiątkowanie), wydał mi się warty wspomnienia...

Chrześcijanie byli paleni, biczowani, ścinani, krzyżowani, tratowani, rozszarpywani przez zwierzęta, kamienowani, strącani z wieży, topieni, smażeni, ćwiartowani, sztyletowani, pałowani, rżnięci drewnianą piłą, włóczeni końmi, zamrażani(!), itd. Ludzka wyobraźnia znalazła ukoronowania w sposobach mordowania innych ludzi.

Egzekucjom towarzyszył zawsze rozochocony tłum, który dopingował kata i cieszył się z cierpień ofiary. Dzisiejsza Champions League, to marna namiastka, tych samych emocji. Lecz nie ma się co litować nad samymi chrześcijanami - jak tylko zdobyli pozycję religii dominującej, wykazali się takim samym okrucieństwem w stosunku do pogan, niewiernych i schizmatyków...

***

Wracamy na Camp Tomas. U naszych imprezowych Polaków ciekawa scenka. Gość zbiera się, aby odjeżdżać ze swoja przyczepą kempingową, kiedy podchodzi do niego inny z tekstem "Kazik, ale ty się przecież ze mną nawet jeszcze nie napiłeś!". Argument jest mocny. Nie można oczywiście urazić kolegi. Kazik zostaje. Pojedzie zapewne po pijaku w nocy.

Mój Młody buduje zatokę jeżowców przenosząc je z morza do mini-zatoczki, na co rzuca się z pretensjami obrończyni przyrody z kraju Havla. Tłumaczymy Czeszce, że szuka problemu tam gdzie go nie ma.

Oto przyczyna konfliktu międzynarodowego:

Obrazek

Nadchodzi ostatnia noc na Camp Tomas. Jutro jedziemy na rafting na Cetinie i potem gdzieś dalej, na południe. Zanim zasnę wypada skończyć jakoś historię naszego legionisty. Może więc niech kończy się tak:

Byłem jednych z tych, którzy uciekli podczas drugiej nocy. Błąkam się po okolicy od kilku dni. Co wydarzyło się trzeciego dnia, wiem od chłopskiej rodziny, która podzieliła się ze mną posiłkiem. Nie głód mi dokucza, ale wstyd, bo ciężko żyć z hańbą tchórza. Jestem w drodze powrotnej do obozu Maksymiana. Zmyję grzech. Niebo należy do męczenników...
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 16.10.2011 09:09

Jeszcze dwa zdjecia, które się "zapodziały". I mini-zagadka: czy jest to Szybenik, NP Krka, Split, a może Trogir?

Obrazek

Obrazek

Podumowując ten etap podróży, w skali od 1-5, wygląda to u mnie tak:

1. NP Krka - 4 punkty - za wodospad dużych rozmiarów plus młyny, plus wyspa z klasztorem, kanion, rozlewiska
2. Split - 3 pkt. - za unikalny rzymski pałac i klimat centrum
3. Trogir - 2 pkt. - za katedrę, klimat centrum i nadbrzeże
4. Szybenik - 1 pkt. - za katedrę

Obrazek

Szybenik wydał mi się trochę wtórny w stosunku do Trogiru, który jest o wiele bardziej "atmosferyczny". Dziś odpuściłbym Szybenik i ten dzień przeznaczył na coś, czego w życiu nie widziałem, czyli księzycowy krajobrazu Pagu. To była zaledwie 1 godzina jazdy od Camp Tomas. Ale z drugiej strony, optymalizacja podróży może być tym, co zabija przyjemność podróżowania...
Ostatnio edytowano 26.02.2012 14:16 przez DarCro, łącznie edytowano 3 razy
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Dalmacja 2011 - tysiąc któraś relacja - może niedoszacowałem - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone