Zanim zdziadziejemy: Rumunia 2011
No właśnie... Trzeba wyruszyć w trasę, póki jeszcze możemy!
I wcale nie mam na myśli niańczenia wnuków , chociaż ... trochę pewnie tak, bo to naturalna kolej rzeczy . Skoro za niecały rok staniemy się teściami, to tylko czekać, kiedy jakiś szkrab zawoła do nas babciu i dziadku . Do świadomego dziadostwa powoli więc dojrzewamy , póki co wyruszając na wyprawę, która pewnie większości babć i dziadków już nie pociąga...
Głównym argumentem, aby właśnie w tym roku wybrać się na rumuńską objazdówkę, były ... ubiegłoroczne dość leniwe wakacje na Krecie.
Może już niedługo trudno będzie się zdobyć na codzienną zmianę miejca noclegowego,a tym bardziej na nocleg w bagażniku ... Takiej podróży nie da się pogodzić z koniecznością prowadzenia uregulowanego trybu życia.
My jeszcze możemy zdobyć się na odrobinę nieprzewidywalności , gdyż póki co nie dopadły nas żadne poważne choróbska paraliżujące ciało i chęci. Kto jednak wie, co nas czeka za rok lub lat kilka? Przecież nasz zegar już się nie cofnie ...
Oprócz sypialni bagażnikowo-namiotowej, odrobina luksusu w postaci jakiegoś pensjonatu, pewnie też się czasem przytrafi....
Kreta w zeszłym roku wskoczyła niejako w miejsce Rumunii, ta z kolei miała szansę zastąpić Cyklady bądź wyspy Jońskie.
Rumunia chodziła za mną już wszakże od jakiegoś czasu...
Tak więc, ruszamy już za dni kilka w sześć osób i trzy auta.
Jak nic się przeciwko nam nie sprzysięgnie, po Rumunii powinniśmy zrobić następującą trasę:
Wiele fajnych miejsc świadomie, aczkolwiek z żalem , z planu wykreśliłam... Dwa tygodnie to jednak stanowczo za krótko!
Nadchodzące dni będą weryfikacją planu, gdyż już wkrótce zabieramy się za pakowanie manatków.