Witam wszystkim, już wrzesień i za chwilę miesiąc po powrocie z mojego urlopu, a do następnego lata jeszcze tyle czasu, a ja jeszcze nie napisałem mojej relacji. Dobra zacznę od początku.
To była moja trzecia podróż do pięknej Chorwacji, po Hwarze i Pagu przyszła kolej na stały ląd tym razem stanęło na Środkową Dalmację, a wybór padł na miejscowość zwaną ROGOŹNICA.
Plany oczywiście miałem trochę inne miało być zwiedzanie Chorwacji jadąc wzdłuż całego wybrzeża od północy na południe, no ale życie zweryfikowało mi te plany.
Znajomi znaleźli kwaterę w Rogoźnicy, a że w kontynentalnej Środkowej Dalmacji jeszcze nie byliśmy to stąd ta lokalizacja.
Kilka tygodni przed wyjazdem ustaliłem, że ten wyjazd nie będzie taki bierny jak ostatnio, więc zacząłem się do niego przygotowywać, kupiłem mapy i przewodniki o Chorwacji, ustaliłem, że będąc na miejscu pozwiedzam: Split, Trogir, Szybenik, Dubrownik, Wyspy Kornati, Plitwice, odwiedzę Primosten i okoliczne miasteczka.
Zaplanowałem również wejście z Makarskiej w Masyw Biokowo, a konkretnie na Sw. Jure no i parę wycieczek rowerowych. Plany jak dla mnie ambitne, zostały trochę zweryfikowane, ale o tym później.
Przygotowania do samego wyjazdu zostawiłem jak zawsze na ostatni koniec, wybór drogi dla mnie oczywisty i sprawdzony czyli Słowacja-Węgry (droga nr 86 w końcu należę do tego elitarnego klubu )-Słowenia-Chorwacja.
Kilka dni przed wyjazdem zainspirowany relacją jednej z forumowiczek zakupiłem kajak i zaraziłem tym pomysłem znajomych, z którymi razem wyjeżdżaliśmy na wczasy. Jak to u mnie bywa wybór kajaka był poprzedzony dogłębną analizą informacji zawartych w sieci, nie chciałem, aby to był wybór marketowy jednosezonowy, ale też nie chciałem przepłacać, po przeczytaniu dziesiątków artykułów na różnych stronach i forach wybór padł na amerykańską firmę Sevylor, a konkretnie na model trzyosobowy Tahiti Plus, jakby nie było firma ta słynie z bardzo dobrych produktów.
Kajak doszedł, a w zasadzie kajaki bo od znajomych również, ale po rozłożeniu jakoś mi się nie spodobał (na zdjęciu prezentował się lepiej, poza tym oczekiwałem czegoś mocniejszego), więc dogadałem się ze sklepem i odesłałem go, a w zamian zamówiłem inny model dwuosobowy Canyon z kewlarową powłoką, dostałem na niego fajny rabat stąd mój wybór, a poza tym solidna budowa. Oczywiście jak to ja zawsze mam na wszystko czas załatwiałem zakupy bezpośrednio przed wyjazdem na Chorwację.
Dzień przed godzina 0 kajak doszedł, ale nie ten co trzeba, model dużo droższy Hudson, myślę sobie super prezent zrobił mi sklep, ale dla świętego spokoju zadzwoniłem do nich i okazało się, że Pan magazynier się pomylił. No i klops jutro wcześnie rano miałem wyjeżdżać, a tu kajaka nie ma, na szczęście znajomi wyjeżdżali dzień później niż my więc istniała możliwość dostarczenia prawidłowego modelu do nich, podałem więc nowy adres do wysyłki licząc, że teraz dotrze ten właściwy. Do kajaka potrzebne jest inne wyposażenie więc wyjazd całą rodzinką do Decathlonu i zakup odpowiednich akcesorii (kamizelki, lina do kotwicy itp).
Wyjazd zaplanowany został na 22 lipca 2011 r. godzina 4:00
Budzik nastawiony na 3:30 wstaję patrzę a na dworze leje jak z cebra, myślę cholera, ale się zaczyna, no nic w Chorwacji będzie lepiej no, ale trzeba tam dojechać 1000 km w deszcze już przerabiałem rok temu, myślę deja vu.
Parasolka w ręce i biorę się za pakowanie bagażu do samochodu (część już zniosłem wieczorkiem dnia poprzedniego), został mi rower, tu się trochę namęczyłem, ponieważ rower mocuję na dachu na płasko, a teraz obok był box, ale jakoś się udało, jak co roku bagażu mieliśmy aż nadto.
Zostało jeszcze lekkie śniadko no i w drogę cel nr 1 - PLITWICE tam postanowiliśmy zanocować, a zwiedzanie parku zacząć od drugiej strony niż ostatnio.
to be continued...