Witam Cromaniaków i zapraszam na wędrówkę po Bieszczadach, chyba jeszcze nie prezentowanych na forum. Dla mnie to miejsce wyjątkowe na polskiej mapie turystycznej, ciągle jeszcze dzielnie opierające się powszechnej komercji, bez blichtru i szpanu i bez kramów z mydłem i powidłem. Nigdzie indziej nie odpoczywam tak dobrze i nigdzie indziej nie mam tak bliskiego kontaktu z przyrodą.
Tegoroczny wyjazd zaplanowaliśmy na czerwiec, żeby nacieszyć się soczystą zielenią połonin. Miejscówka tradycyjnie w Wetlinie, bo po pierwsze jest blisko szlaków, po drugie ma najlepiej rozwiniętą infrastrukturę turystyczną, co dla mnie oznacza spory wybór wygodnych kwater, parę karczm ze smaczną kuchnią i przyzwoicie zaopatrzony sklep spożywczo-przemysłowy dysponujący terminalem płatniczym. Poza tym prywatne busy i autobus PKS kilka razy dziennie.
Tym razem niestety część planów storpedowała nam pogoda, na siedem dni pobytu w dwa praktycznie nie dało się wyjść z pokoju, bo lało jak z cebra, a w dwa kolejne chmury ograniczały widoczność w górach do raptem kilku w porywach do kilkunastu metrów. Takie to lato. Z perspektywy czasu widzę, że można było trafić jeszcze gorzej.
Na początek miejscówka w Starym Siole, ostatni dom przed granicą BPN, przy żółtym szlaku na Przełęcz Orłowicza, zdjęcie z poprzedniego wyjazdu, bo tym razem nie uwieczniliśmy.
I widok z okna na Hnatowe Berdo, ten już tegoroczny.
===============================================================================
Bieszczadzkie wędrowanie:
- czerwiec 2011
- luty 2015
- październik 2019
===============================================================================