Adam.B byłem na Hvarze dokładnie w Uvala Torac

.....najlepszy mój dotychczasowy wyjazd i chyba wrócę tam w niedalekiej przyszłości może i w przyszłym roku
Leia moja kudłata blondynka nie za bardzo lubi jeździć autem ale zniosła dzielnie trudy podróży w tylnym luku bagażowym

, owszem trzeba było się częściej zatrzymywać ale nikomu to nie przeszkadzało
Wracajmy do podróży....
....na granicy Niemcy/Austria nastąpiła zmiana kierownika i Ja już jechałem do końca za kółkiem. Jak zawsze mi się dłużyła droga przez Austrię to teraz te 300km zleciało w try-miga
Słowenię a dokładnie jej "dłuuuugie tanie" autostrady mijałem dużym łukiem

czyli Mureck-Lenart-Ptuj. Ok. godziny 0.30 z piątku na sobotę dojechaliśmy na granicę Słoweńsko/Chorwacką a dokładnie wyjechałem na drogę główną z miejscowości Trżec (kto jeździ objazdem Słowenii to wie gdzie to jest) i tu
ZONK !!! w stronę Chorwackiej granicy dłuuuugi koreczek. Na właściwą granice dojechaliśmy 2 godziny później

Pierwszy raz trafiłem na takie korki na granicy Chorwackiej
Jak widać na zdjęciu Chorwacja wita nas deszczem i temperaturą niższą niż jak wyjeżdżaliśmy ze Szczecina !!! Pomiędzy tunelami Mała Kapela i Sveti Rok na parkingu było 11`C !!! Nie wiecie jak się ucieszyłem gdy za drugim tunelem temperatura na wyświetlaczach ledowych nad autostradą wskazały 24`C Uffff!!!!
O 5.30 dojechaliśmy do Zadaru do portu gdzie grzecznie ustawiliśmy się w kolejce i czekaliśmy do godziny 8 na odpłynięcie naszego promu
Punkt 8 rano prom odbił od nabrzeża i z każda minutą zbliżał się do wyspy Dugi Otok - koszty promu to 251Kun (176 auto + 60 2 dorosłe osoby + 15 dziecko)
Na prom mieści się ok. 100 pojazdów, gdy widziałem jaka dłuuuga kolejka była za mną twierdziłem że nie wszyscy się zmieszczą a jeszcze parę wolnych miejsc zostało
Po wypłynięciu z portu zaczął mnie troszkę martwić horyzont
Rodzinka jednak była pełna optymizmu
Mnie jednak niepokoiły te chmury...
W pewnym momencie płynęliśmy pomiędzy dwoma frontami burzowymi a jakie są burze na Chorwacji ten wiem kto je przeżył
Jakimś cudem prześlizgnęliśmy się pomiędzy tymi ulewami i zza wyspy Ugljan wyłonił się widok Dugiego otoku wraz ze.....słońcem i naszej kwatery
Z drugiej strony promu widać było opustoszałą bazę wodzi podwodnych
Jako że drugie auto ugrzęzło na granicy Węgiersko/Chorwackiej nie udało się załapać wspólnie na jeden prom. My po drugie stronie w miejscowości Brbinj czekaliśmy 4 godzinki na naszych towarzyszy.
Brbinj to malutka miejscowość w sumie to parę domów, market (a w sumie jego namiastka), jedna restauracja, miejsce gdzie dobija prom oraz z drugiej strony półwyspu port dla jachtów.
Gdy tylko dobił prom z drugim autem pojechaliśmy na kwaterę do miejscowości
Savar, dosłownie 2 km dalej. To jeszcze mniejsza miejscowość a dokładnie jedna ulica wzdłuż której odchodzą dróżki do domków. Na miejscu jest jeden sklep otwierany na dzwonek klientów

,nabrzeże do którego cumują jachty i stateczki i......to w sumie wszystko
Oto cała nasza ekipa
a to moja skromna osoba - to jest także widok z naszego tarasu
Nie odbyło się od sprawdzenia czy woda jest wystarczająco mokra i ciepła - a do testowania wybraliśmy naszych najmłodszych
oraz jedna kudłatą istotę
Ja także się skusiłem na pierwsze łapanie promieni słonecznych
c.d.n.