Czytam i czytam te wszystkie relacje na tym przepastnym forum „600 postów dziennie”. To postanowiłem ,że i ja napiszę coś od siebie.
Wyjazd do, lub na wyspy.
Zaczęło się tak. Jest koniec października, dzwoni brat....... jest koncert Bon Jovi w Londynie w czerwcu, jedziesz? „
No jak nie jadę jak jadę, tylko jeszcze małe pytanko do żony, i brat kupuj bileciki.
Zaznaczam, że bart jest stałym mieszkańcem Londynu i bileciki na koncert jakiejkolwiek gwiazdy tam, jest dość ciężko zdobyć, kupić.
Po tym wydarzeniu nastąpiła przerwa około 2 miesięcy, a później zaczęło się kombinowanie, co by tu jeszcze przy okazji. I padło na Szkocję i wrzosowiska choć pora nie ta, bo czerwiec, a nie wrzesień.
Google Earth okazał się tutaj narzędziem wręcz niezbędnym, doskonale obfotografowana jest cała Szkocja, i w dodatku jest bardzo duży, że tak powiem wybór B&B zaznaczonych na tych mapach. Przeglądanie, patrzenie, kombinowanie trwało praktycznie do samego wyjazdu, czyli do 7 czerwca.
Jest 8 czerwiec godzina 16 wyjazd z Otwocka przez Stryków autostradą do ..... jakiegoś hotelu pod granicą Niemiecką.
Drogi i smaku MC Donalda niemieckiego opisywał nie będę. Drogi każdy zna, a MC Donaldy jak ich nie zna, to niech unika jak ognia.
Wieczorem po spokojnej jeździe hotel w Belgi z mieście Gent. Skądinąd bardzo fajny, ale niestety śniadanie aż 10 Euro od osoby. Ogólnie miejscowość raczej arabska, przynajmniej takie wrażenie odniosłem jeżdżąc i szukając sklepu.
Prom w Dunkierce też nie ma się nad czym rozpisywać
No i dojazd do Londynu 10 czerwiec. Zaczynają się schody, GPS kiedyś pokazywał ulicę i dojazd do brata, a teraz nie chce. Są wszystkie 5 ulic Harrow tylko nie ta, co potrzeba. Po 2 godzinnej plątaninie po północnym Londynie dostaję namiary "numerkowe" od brata i dojeżdżamy.
11 Czerwiec rano śniadanko i tralala z bratem o byle czym i jedziemy do centrum. Jak Londyn wygląda też każdy chyba widział, ale mnie ciekawiło jak zwykle Camden Town i sklepik ze straszydłami )
Chiński bar ze stołeczkami do jedzenia
Dalszy ciąg nastąpi bo uporałem sie już z tym paskudnym wklejaniem zdjęć. Choć fotograf ze mnie żaden, to zdjęć napstrykałem z pięknych gór Szkocji.